Rozdział 12

642 35 6
                                    

 Lucy


          Chyba już setny raz przeglądałam dziennik matki, chcąc znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Lili wraz Jade spekulowały, co rusz to nowe teorie tego, co działo się u góry. Co chwilę było słychać uderzenia, przytłumione przez ściany krzyki czy wystrzały. Strażników było niewielu, ale mimo to walczyli zaciekle w obronie tego w co wierzyli.

           Przeglądając kolejne strony, natrafiłam na wzmiankę o portalu, który był używany przez Isabell. Pisała o nim i klucz udo niego, który zawsze miała przy sobie. Czytałam każde kolejne słowo równie uważnie co poprzednie. Szukałam, choć maleńkich wskazówek. Przechodziłam na kolejną stronę, gdy przerwał mi krzyk Jade.

          - Christopher! – Szybko wstała, trącając mnie.

          Obejrzałam się w jej kierunku i podążyłam za nią wzrokiem. Grupa uczniów weszła do schronu, rozglądając się na boki. Praktycznie każdy z nich miał mniejsze czy większe urazy zdobyte podczas walki.

          Zamknęłam z trzaskiem dziennik i zerwałam się z zimniej podłogi. Ruszyłam w kierunku rodzeństwa. Jade wisiała na szyi brata, tuląc go do siebie. Nie podejrzewałabym jej o to, ale ten widok był miłą odmianą od ich kłótni, które z reguły prowokowała dziewczyna. Christopher gładził czarne włosy siostry, jednocześnie coś do niej szepcząc. Uspokajał ją czułym, braterskim gestem.

          Kiedy tylko się uwolnił od siostry, podszedł do mnie. Kiedy stanął przede mną, dostrzegłam skaleczenie ciągnące się z czoła do prawej skroni i kilka zadrapań.

           - Bardzo boli? – zapytałam, delikatnie dotykając skaleczenia, ścierając jednocześnie z niego odrobinę ziemi.

          - Ani trochę. – odparł zaskakująco czule. – Szybko się zagoi. Nie masz się czym martwić.– Dodał, przekonując mnie.

          - Nie martwię.

           - Jasne. – Odparł przeciągle.

          We trójkę podeszliśmy do Lili, pilnującej nasze miejsca. Dziewczyna trzymała w dłoni dziennik i przeglądała go. Widząc, to poczułam zdenerwowanie. Nie chciałam, by ktoś go czytał!

          - Lili, co robisz? – Warknęłam, wyrywając notes wypełniony zapiskami przeszłości.

          - To raczej, ja powinnam się pytać o to ciebie – odgryzła się. – Nie powinnaś w ogóle go mieć. Lucy, dokonałaś poważnego przestępstwa! Jesteś moją przyjaciółką, ale muszę o tym powiadomić Woodland. Nie mam wyjścia. Nie chcę odpowiadać przed radą za współudział. – Syknęła.

          - Lili, przestań bredzić. – Wtrącił Christopher stojący obok mnie i siedzącej siostry, która przyglądała się całej sytuacji.

           - I co jej powiesz? – zapytała, ciekawa nie zwracając uwagi na słowa Chrisa. Nie miała do końca pewności czy zorientowała się czyj, jest dziennik.

           - Że ukradłaś własność królowej? – zapytała ironicznie.

           - Wyśmieje cię – oznajmiłam pewnie.

           - Nie, jeśli jej go pokażę. – Chwyciła za górną część notesu. – Przechodziłam przez oskarżenie za ukrywanie takiej osoby jak ty. Nie mam zamiaru znowu powtarzać tego piekła.

          - I tak cię wyśmieje. Mam do niego prawo skoro, jest własnością mojej matki – wysyczałam wkurzona i wyrwałam go z jej ręki.

Rubinowe serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz