CZĘŚĆ DRUGA - Rozdział 17

560 26 1
                                    


Lucy


Ogarniał mnie mrok. Zimna woda okalała me ciało. Nawet nie wiedziałam, kiedy wstrzymałam oddech. Oszołomiony Christopher opadał na dno tuż obok mnie. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, zaczął płynąć w stronę powierzchni, automatycznie poszłam w jego ślady. Nogi, jak i ręce poruszały się tak szybko, jak nigdy dotąd. Mogłam wówczas myśleć jedynie o zaczerpnięciu głębokiego wdechu świeżego powietrza.

Gdy tylko coś dużego przepłynęło tuż obok mnie i nie był, to Christopher wpadłam w panikę. Chciałam krzyczeć, ale gdy tylko otworzyłam usta, woda zaczęła do nich napływać. Panika była oczywistą reakcją. Odcięta od ostatniego zasobu tlenu z buzią pełną słonej wody.

Poczułam, jak silna dłoń chwyta moje ramię. Znałam ten dotyk. Spojrzałam na przystojną twarz, ale to nie dało ukojenia moim nadszarpniętym nerwom. Z pomocą Christophera wypłynęłam. Gdy Tylko moja głowa wyłoniła się ponad powierzchnię wody, łapczywie zaczęłam nabierać powietrza, delektując się niemal każdym wdechem. Nigdy nie było to takie przyjemne.

– Dzięki za pomoc – sapnęłam, spoglądając na Christophera.

– Nie dziękuj, tylko płyń do brzegu!

Dookoła nas rosły same drzewa. Przy brzegu jeziora udało mi się dostrzec grupkę osób. Przypuszczałam, że to byli uczniowie Akademii. Gdy dopłynęłam na tyle blisko brzegu, by dosięgnąć stopami piaszczyste dno, resztkami sił doszłam na brzeg, by następnie usiąść na kamienistej plaży. Nie dbałam, już o twarde siedzisko liczył się fakt, że mogłam chwilę odsapnąć.

– Wiesz, może gdzie jesteśmy? – zapytałam z nadzieją Christophera, który usiadł tuż obok mnie.

– Tak. To syrenie jezioro – westchnął i oparł swoje przedramienia o zgięte nogi w kolanach.

– Skąd ta nazwa?

– Od żyjących na jego dnie syren. Ludzie mówią, że jezioro jest połączone z morzem, dlatego syreny mogą przemieszczać się między tymi wodami. Według mnie to bajka, żeby straszyć dzieci. – Wzruszył ramionami.

– Dlaczego straszyć? – zapytałam z ciekawością. –Przecież syrena to raczej pozytywna postać.

Christopher pokręcił głową.

– Może tak jest w świecie przyziemnym, ale w naszych wierzeniach syrena to strażniczka podwodnego świata, która nie zawaha się przed zabiciem intruza...

– Kobieta rycerz z ogonem – wtrąciła Jade, siadając obok mnie. – Jak byłam mała, widziałam jedną w tym jeziorze, ale oczywiście Christopher mi nie wierz. Prawda, duży bracie?

– Bo to zwykłe bajki, a ty pewnie zobaczyłaś jakieś zarośla pod wodą.

Czy to możliwe, że w wodzie zobaczyłam właśnie syrenę? Widziałam jedynie potężny ogon, a przynajmniej tak mi się wydawało. Myślałam, że to stworzenie mnie zaatakuje, ale nic podobnego się nie stało. Kompletnie nie wiedziałam co o tym wszystkim sądzić. Może to mózg płatał mi figle z braku tlenu? To musiało być to. Przecież innego logicznego wytłumaczenia nie ma, ale z drugiej strony w tym nowym świecie może mogły żyć różne stworzenia, które uważałam do tej pory za mityczne czy fantastyczne. Przecież w tych ludziach płynie anielska krew! We mnie płynie krew tych niebywałych stworzeń!

W tamtym momencie dotarło do mnie, jak dobre miałam życie. Często narzekałam na tak wiele rzeczy, które takim momencie mojego życia wydawały się tak bardzo błahe. Wywołanie kłótni o taką głupotę jak nie podwiezienie do szkoły, zwłaszcza gdy dobrze wiedziałam, że Jon nie mógł tego zrobić. Mogłam przecież wstać znacznie wcześniej, ale wolałam spać do oporu. Innym razem robiłam mu wyrzuty o tak idiotyczne rzeczy, że aż dziwiłam się, iż wuj wciąż chciał się mną opiekować. Patrząc na tafle wody poruszaną przez delikatne podmuchy zimnego wiatru, zatęskniłam za tamtym dobrym życiem. Teraz gdy znalazłam się w samym środku wojny w tym nowym, niebezpiecznym świecie nie wiedziałam, co mogły przynieść kolejne dni, nie wiedziałam, czy obudzę się kolejnego poranka.

Rubinowe serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz