Lucy
Kolejny raz do krat mojej celi zawitał Łowca. Był co najmniej dwukrotnie starszy ode mnie i uśmiechał się do mnie zbyt szeroko. Ten widok budził we mnie odrazę, a nawet obrzydzenie. Gdy do mnie podchodził, odruchowo się cofnęłam, a on z coraz większym rozbawieniem się zbliżał. Moja odraza skierowana do jego osoby wywoływała w nim zachwyt.
Miał krótko przycięte włosy oprócz cieniutkiej kitki zwisającej z czubka głowy. Kilka brzydkich blizn ciągnęło się wzdłuż jego ramienia, a sporych rozmiarów brodawka przysłaniała naprawdę duży kawałek policzka. Przynajmniej odwracała uwagę od spuchniętych zębów. Niestety nic nie można było poradzić na wręcz zabójczy oddech, który spokojnie mógłby zwalić z nóg.
– No księżniczko, idziemy. – Chwycił mnie za przedramię. – Nasz Pan ma dla ciebie małą niespodziankę.
Słysząc jego słowa, zdezorientowana zamrugałam szybko, ale dosłownie po dwóch sekundach oprzytomniałam i wyrwałam wciąż obolałe ramię z jego chwytu mówiąc:
– Nie potrzebuję żadnych niespodzianek! Powiedz swojemu Panu, aby w końcu sobie darował... – syknęłam wściekle. – Jeśli chce mnie zabić, to niech wreszcie to zrobi. Mam już dość jego idiotycznych gierek.
– Przestań w końcu mielić jęzorem! – rozkazał. – Nikogo tu nie obchodzą twoje zachcianki. Skoro nasz król chce, byś to zobaczyła, to masz tam iść i się cieszyć z tej cholernej niespodzianki – dodał ostro.
Przewróciłam oczami. W swojej wyobraźni już płynnym ruchem wymierzałam temu Łowcy piękny prawy sierpowy. Miałam już kompletnie dość. Zaczęłam się zastanawiać nad sensem swojego życia.
– Niech ten twój król się...
Siarczysty policzek przerwał mi. Poczułam, jak ze świeżo zasklepionej rany na nowo zaczęła się sączyć krew, by po chwili zacząć staruszką spływać po mojej skórze. W ciągu kilku ostatnich dni ubyło mi jej wystarczająco dużo, abym mogła się zacząć dziwić faktem, że jakaś jeszcze płynęła w moich żyłach. Domyślałam się, że taki stan rzeczy nie będzie trwać wiecznie. Jedynie kwestią czasu był kres mojej egzystencji. Ten starzec w końcu zechce obrać mnie ze skóry. Chociaż patrząc na to z innej perspektywy, to zaczął już to robić.
Łowca ponownie chwycił moje przedramię, ale tym razem jego uścisk był zdecydowanie silniejszy. Szarpnął mną mocno i wręcz wywlekł z celi. Każdy stawiany krok sprawiał mi niewyobrażalny ból. Miałam ochotę wyć z agonii, która płynęła przez moje ciało. Gdy tylko zwalniałam kroku, moje ciało wskutek mocnego szarpnięcia niemalże lądowało na ziemi, a Łowca jak na złość przyspieszał.
Miałam ochotę udusić go gołymi rękoma. Łowcy byli bezdusznymi istotami, ale chociaż ten jeden mógłby w takiej sytuacji okazać choćby krztę zrozumienia. Nie łatwo chodzi się z dziurą w udzie i ze złamaną nogą...
Czułam na sobie zaciekawione spojrzenia innych Północnych, słyszałam rozmowy i śmiechy, a raczej rechoty zwrócone w kierunku mojej osoby. To była właśnie chwila, w której dowiedziałam się, jak czują się zwierzęta w zoo. Właśnie, to ja byłam eksponatem numer jeden.
Przy kamiennych drzwiach, przed którymi się zatrzymaliśmy, stało czterech uzbrojonych po zęby Łowców. Gdy tylko nas dostrzegli, otworzyli wrota, a mój chwilowy opiekun wepchnął mnie za nie.
– Radzę ci być posłuszną. – Były to ostatnie słowa, jakie usłyszała, nim drzwi z hukiem się zamknęły.
Promienie słońca wręcz mnie oślepiły. Odruchowo uniosła ręce, by ochronić przed nimi oczy. W ciągu tych dni męki wokół mnie panowała ciemność na przemian z półmrokiem. Nie spodziewałam się, że moja skóra jeszcze kiedyś poczuje te przyjemne ciepło. Miałam wrażenie, jakbym doświadczała tego po raz pierwszy.
![](https://img.wattpad.com/cover/69730203-288-k118647.jpg)
CZYTASZ
Rubinowe serce
FantasyŻycie nie zawsze jest usłane różami. Nastoletnia Lucy zawsze wiedziała, że wuj ukrywa przed nią prawdę, prawdę o niej. Wraz z dniem jej siedemnastych urodzin na światło dzienne wychodzą wszystkie sekrety, a dziewczyna wkracza do zupełnie innego świa...