Rozdział 14

630 34 3
                                    


Lucy


          - Widziałam lustro w salonie Apartamentu Królewskiego – powiedziałam, wstając.

          Woda kapała z moich ubrań, ale nie tak obficie, jak po wyjściu z niej. Chłód otulił moje ciało, sprawiając, że zaczęło dygotać. Nawet skórzana kurtka Christophera nie dodawała mi ciepła. Próbowałam powstrzymać uderzanie zębów o siebie, ale niespecjalnie mi to wychodziło.

          - Chodź tutaj. – Christopher przyciągnął mnie do siebie czułym gestem.

          Wtuliłam się w jego ciepłą pierś. Nie przejmowałam się tym, że go zmoczę i najwyraźniej jemu również było to obojętne. Pocierał moje plecy rękoma, dodając mi tym odrobinę ciepła. Wiedziałam, że nie pozostaniemy w takiej pozycji długo, ale rozkoszowałam się tamtym momentem. Pragnęłam pozostać w jego ramionach całą wieczność.

          - Ale tam nie ma żadnego lustra – powiedziała stojąca obok nas Lili. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na dziewczynę. – Byłam tam może znacznie krócej od was, ale jestem pewna, że żadnego, tam nie było.

          Zastanowiłam się przez krótką chwilę. Oczami pamięci znów znalazłam się w dużym, zaniedbanym salonie. Przypominając sobie każdy jego zakątek, próbowałam znaleźć tę dużą ozdobę. Ale dziewczyna miała rację. Nie było go tam. Został jedynie spory ślad na ścianie, w miejscu, gdzie najpewniej wisiało.

          - Może teraz go tam nie ma, ale tam wisiało. Może przenieśli gdzieś to lustro.

          - Jak ono dokładnie wyglądało? – zapytała Christopher.

          Odsunęłam się odrobinę od chłopaka.

          - Zdecydowanie większe ode mnie – zaczęłam. – Ma grubą złotą ramę, w której są umieszczone kolorowe...

         - Kamienie. – Dokończyła Lili.

         - Dokładnie – zdziwiłam się. – Skąd to wiesz?

         Lili westchnęła ciężko.

          - Wisi w bibliotece. W zeszłym roku trochę nabroiłam i musiałam pomagać bibliotekarce. Wiesz, cały wolny czas tam spędzałam i odkryłam kilka naprawdę fajnych rzeczy, a lustro stało w jednym ze schowków. Z panną Oz powiesiłyśmy je między regałami.

          Byłam zdziwiona słowami Lili. Ostatnie dnie przesiadywałam w bibliotece i mogłam śmiało powiedzieć, że przeszłam ją wzdłuż i szerz. Nie widziałam w niej tego lustra. Próbowałam sobie je przypomnieć, bo przecież mogłam, je przeoczyć.

          - Jesteś pewna, że ono wciąż tam wisi?

          - Tak! W dziale starych ksiąg – wytłumaczyła. - Poza tym w zeszłym tygodniu lustro jeszcze tam było, więc wątpię, by nagle ot, tak wyparowało.

          Lili miała rację. Jeśli je niedawno widziała, to powinno ono tam być. Nie mieliśmy podstaw, by jej nie wierzyć, chociaż po sytuacji, jaka zaszła kilka godzin temu moje zaufanie w stosunku do jej osoby znacznie osłabło. Była nie fair w stosunku do mnie, chociaż, ja również mogłam jej powierzyć ten sekret. Przecież na początku jako jedna z nielicznych zaakceptowała mnie w akademii i zachowała się bardzo w porządku w stosunku do mnie. Myślałam, że mogłam nazwać ją nawet przyjaciółką. Spędzałyśmy razem sporo czasu, a zwłaszcza podczas wyjazdu Christophera na stały ląd. Ćwiczyłyśmy razem, śmiałyśmy się i uczyłyśmy, to właśnie ona pomagała mi nadrobić zaległości i nie wyśmiewała, gdy zadawałam niemal idiotyczne pytania na temat świata, który przede mną się otworzył.

Rubinowe serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz