Lucy
- Nigdy tego nie ogarnę! – krzyknęłam zdenerwowana i jednocześnie zrezygnowana.
Od ponad godziny Lili tłumaczyła mi jeden i ten sam temat ze starej historii. Na ogół historie Aniołów mogą się wydawać proste, ale gdy wpleciemy w to wojny i stworzenia z różnych wymiarów tworzy się nam wielka kula poplątanych nici, której za nic nie można rozplątać. Może i były to typowo proste tematy, które dzieci poznawały od kołyski dzięki wiedzy przekazywanej przez rodziców oraz dziadkowie tylko w tym wszystkim jest mały szkopuł, ja nie wychowywałam się w Złotym wymiarze, nie znałam jego tradycji, a z historią mam pierwsze kontakty. Do tej pory myślałam, że chemia jest trudna, ale wolałabym ją od poznawania nowych gatunków, teorii walki i samych zajęć z obrony. Każdego dnia wracałam do pokoju zmęczona, próbując poukładać w głowie każdy nowo poznany element.
- Ogarniesz, tylko się skup – westchnęła.
Łatwo było jej powiedzieć „SKUP SIĘ", ale jak mam to zrobić, gdy cały czas po mojej głowie krążył Christopher? Dwa dni temu został wysłany z niewielką grupą uczniów na stały ląd. Nie dobijałoby mnie to tak bardzo, gdyby nie było z nimi Eve. Nie rozumiałam tego, co się ze mną dzieje, pierwszy raz tak się czułam. Owszem tęskniłam za wujem, ale te dwie tęsknoty były różne.
- Dobra, ale zróbmy krótką przerwę.
Skinęła głową.
- W porządku, pod warunkiem, że powiesz mi, co zaprząta twoją głowę. - Była ciekawską osobą, której mogłam zaufać. Czułam to podczas naszych długich rozmów.
- Po prostu zastanawia mnie ta tajna wyprawa. Gdzie pojechali i na jak długo.
- Interesuje cię ich wyprawa? – zapytała podejrzliwie. – A przypadkiem niewysoki blondyn o boskich, błękitnych oczach?
- Christopher? Proszę cię. Jest tylko moim opiekunem! – Broniłam się, łżąc przyjaciółce prosto w oczy. – Zastanawiam się tylko ile mam wolnego od docinek Eve. – Dodałam szybko.
- Fakt nasza królowa lodu również wyruszyła. Coś mi nie pasowało. Ostatnio było za spokojnie – zaśmiała się i wzięła łyk swojego gorącego naparu z porcelanowego, białego kubka, nad którym unosiła się para.
Ostatnio było coraz chłodniej na zewnątrz, a ocean robił się niespokojny. Chodziłam ogarnięta dziwnymi przeczuciami.
- O co w ogóle chodzi z tą Eve? Chodzi i rządzi wszystkimi.
- Jest spokrewniona z królową. Chodzą plotki, że w przyszłości może objąć tron, jeśli Isabella umrze bezdzietnie – odpowiedziała nachylona w moją stronę, jakby to była niezwykle ważny sekret.
W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że niewiele osób wie o moim istnieniu. Do tego dochodził fakt o moim pokrewieństwu ze szkolną królową lodu. Dziwiłam się, że dopiero w tamtym momencie dowiedziałam się o tym. Przecież tuż obok mnie żyła najpewniej moja kuzynka. Chodź, istniała możliwość o fałszywości tej informacji. W końcu była plotką, którą mogła roznieść sama Welles.
- Wszystko w porządku? – zapytała zmartwiona Lili. – Zbladłaś.
- Tak, po prostu mnie zaskoczyłaś.
- Nie martw się. Przecież to zwykła plotka, a poza tym niedługo wróci twój książę z bajki. – Puściła do mnie perskie oczko.
- On nie jest... - Broniłam się.
![](https://img.wattpad.com/cover/69730203-288-k118647.jpg)
CZYTASZ
Rubinowe serce
خيال (فانتازيا)Życie nie zawsze jest usłane różami. Nastoletnia Lucy zawsze wiedziała, że wuj ukrywa przed nią prawdę, prawdę o niej. Wraz z dniem jej siedemnastych urodzin na światło dzienne wychodzą wszystkie sekrety, a dziewczyna wkracza do zupełnie innego świa...