×2. Reprezentanci×

3.3K 368 431
                                    

- Panie Potter. - Profesor McGonagall zmierzyła Harry'ego długim, badawczym spojrzeniem. - Mam dla pana wiadomość od profesora Dumbledore'a.

Wybraniec uniósł brwi.

- Nie zamierzam brać udziału w Turnieju, jeżeli o to mu chodzi - powiedział.

- Nie, panie Potter, nie o to. - W ton nauczycielki wkradła się dezaprobata. - Co więcej, nalegam, aby wziął pan udział, ale nie o to chodzi. Chodzi o pana Malfoya.

- No tak, widziałem go - mruknął Harry.

- Po drugim roku na pana Malfoya zostało rzucone pewne zaklęcie, które zablokowało niektóre jego wspomnienia. - McGonagall rozejrzała się nerwowo po korytarzu i ściszyła głos. - Gdyby je posiadał, byłoby to dla niego dość niebezpieczne. Dyrektor prosi, abyś unikał kontaktów z Draconem, gdyż mogłoby to wpłynąć stymulująco na jego pamięć i wspomnienia mogłyby zacząć wracać, gdyż nie zostały całkowicie wymazane.

- Czyli on... w ogóle mnie nie pamięta? - zapytał Harry.

Profesorka westchnęła.

- Pamięta, panie Potter. Nie ma za to pojęcia o pewnych wydarzeniach z drugiej klasy i tak ma pozostać. Po prostu go unikaj, żeby sobie nie przypomniał pod wpływem jakichkolwiek konfrontacji z tobą.

- Czemu profesor Dumbledore nie powiedział mi o tym wcześniej? - Dopiero gdy Harry zadał to pytanie, zdał sobie sprawę, jak dziecinnie ono brzmi.

- Ponieważ pan Malfoy miał nie przyjeżdżać. - odparła kobieta takim tonem, jakby bardzo nie podobał jej się fakt, że Dracon jednak przyjechał. Przypuszczalnie rzeczywiście tak było. - Masz jeszcze jakieś pytania?

- Nie, pani profesor, dziękuję - wymamrotał Harry.

- To wracaj na ucztę, może coś jeszcze zostało. - McGonagall niemalże się uśmiechnęła. - I weź pod uwagę, że z pewnością wybiorę cię jako kandydata na reprezentanta, więc zastanów się, czy aby na pewno nie chcesz brać udziału... bo reprezent będzie u mnie zwolniony z zadań domowych. Och, i jeszcze ma pan się wieczorem stawić w gabinecie profesora Dumbledore. Hasło to "miętowe kremówki".

Kuszące to z tymi zadaniami, pomyślał chłopak, jednak zaraz zajął się poważniejszą kwestią. Dlaczego niby te wspomnienia miałyby być dla Malfoya niebezpieczne?
Może bolesne, fakt. Ale nie niebezpieczne.

Gdy wszedł do Wielkiej Sali, dostrzegł, że uczta jeszcze się nie skończyła.

No jasne, uznał. Przecież rozmawiałem z McGonagall jakieś pięć minut.

- I czego chciała? - zapytał Ron, gdy Wybraniec usiadł obok niego przy stole. W ręku trzymał jeszcze nienapoczętą nóżkę z kurczaka. - Przekonywała cię, że bycie reprezentantem jest super-hiper niebezpieczne i nie możesz nim być?

- Tak właściwie to chce, żebym nim był - odparł Harry, sięgając po najbliższą sałatkę, gdyż jego pudding zniknął w tajemniczych okolicznościach. - I chodziło o to, że mam unikać Malfoya.

- No jasne - mruknął Weasley, niezbyt zainteresowanym tonem - Jeszcze byś się zaraził obsesją na punkcie czystości krwi, czy inną szlamofobią.

- Podobno wymazali mu wspomnienia z drugiej klasy - dodał i spojrzał wyczekująco na Hermionę. Był ciekawy, co dziewczyna o tym wszystkim myśli: ostatecznie to ona była tutaj najmądrzejsza, więc przypuszczalnie już zdążyła wyciągnąć wnioski.

Gryfonka tylko wzruszyła ramionami.

- Nie dziwię im się - powiedziała. - Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby taki tleniony szczur latał po Durmstrangu i opowiadał o wydarzeniach z drugiej klasy? O Komnacie, petryfikacjach i bazyliszku? Dajcie spokój.

Krukowisko || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz