×14. Gdzie jest Ron Weasley?×

1.5K 211 161
                                    

Harry naprawdę nie lubił poranków, zwłaszcza wtedy, gdy był niewyspany. Były katorgą. Najchętniej wymazałby je wszystkie z programu dnia.

Poprzedniego wieczoru nie dowiedział się wiele o amnezji Malfoya - szybko zrezygnował z przeglądania tych wszystkich mądrych ksiąg, których ani trochę nie rozumiał. Udało mu się jedynie dotrzeć do informacji że tak, Dracon najwyraźniej odzyskuje pamięć i to dość gwałtownie. Nie wiedział za to, jak można to było powstrzymać. Wszystkie woluminia dostarczały jedynie jakiś mglistych wyobrażeń o tym, co należy zrobić, jednak żadne nie podawały konkretów.

Co gorsza, zbliżała się Noc Duchów, w którą, dodatkowo, miał odbyć się Bal Turniejowy. Harry nie miał jeszcze pary, a trzydziesty pierwszy zbliżał się nieubłaganie. Szczerze powiedziawszy, Potter zamierzał zaprosić Ginny, tylko nie do końca wiedział, jak ma się za to zabrać.

- I jak tam? - zapytał Hermiony, gdy ta usiadła przy stole. - Front antyprorokowy już ustalony?

- Prawie. - Dziewczyna sięgnęła po chleb. - I wiesz co? W dodatku Ron zaprosił mnie na Bal. Już myślałam, że się na to nie zdobędzie. A ty? Zaprosiłeś już kogoś?

Harry zmarkotniał.

- No nie - przyznał. - Zamierzam to zrobić dzisiaj... ewentualnie jutro...

- Ginny? - Uniosła brew.

Potter prychnął.

- A kogo innego? - zapytał retorycznie.

Hermiona wzruszyła ramionami.

- Nie wiem - odparła. - Może jakaś z Beuxbatons? Albo Durmstrangu? Masz wybór, Harry. Dobrze wiesz, że żadna ci nie odmówi.

- Szczerze mówiąc bałbym się zapraszać kogokolwiek innego, niż Ginny - mruknął Potter, markotniejąc. - Wiesz, od razu by się Prorok do tego przyczepił, znając życie, a ona nawet według tej gazety jest dość rozsądnym wyborem.

- Więc za to mnie masz? - Głos Ginny, która pojawiła się za nim dosłownie znikąd, zmroził Harry'ego do szpiku kości. - Za rozsądny wybór? Och, pierdol się, Harry. Nigdzie z tobą nie idę.

- Gin, to nie tak... - zaczął chłopak, bo, do jasnej cholery, to naprawdę nie było tak! Tylko jak właściwie miał jej to wytłumaczyć? Weasleyówna zawsze uparcie trwała przy swoim zdaniu, a fakt, że usłyszała akurat taki fragment rozmowy, ani trochę nie pomagał.

Szlag by to trafił, pomyślał Harry, gdy rudowłosa usiadła jak najdalej od niego. Jestem idiotą.

- Mogłaś coś powiedzieć - zwrócił się z wyrzutem do Hermiony, która najspokojniej w świecie jadła kanapkę, zupełnie niepomna na to, co się właśnie zdarzyło.

- Nie wiem, czy chce się mieszać, Harry - odparła. - Boję się, że jeżeli wezmę w czymś udział, Prorok od razu opublikuje to na pierwszej stronie. Nie mam pojęcia, jakim cudem Skeeter zbiera informacje, ale po tym, jak opublikowali fragmenty prywatnego listu Malfoya do mnie i ostatnim artykule tej kozy, boję się nawet powiedzieć komuś 'cześć', żeby nie napisała o tym jakiegoś durnego tekstu do tej gównianej gazety.

- Jeszcze wczoraj uważałaś, że coś trzeba z tym zrobić - zauważył Potter. Granger przewróciła oczami.

- Bo trzeba - warknęła z dziwną agresją. - Sęk w tym, że jeszcze nie wiem co i jak. Ale to tylko kwestia czasu. A na razie nie zamierzam się wychylać.

Brunet wzruszył ramionami.

- Jak chcesz - westchnął, zerkając na Ginny. - Myślisz, że dam radę jej jakoś wytłumaczyć, że to nie tak, jak myśli?

Krukowisko || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz