×28. Hermiona×

1.5K 154 61
                                    

Czuła, że coś dziwnego dzieje się z jej przyjacielem już od dobrych kilku tygodni i nie sądziła, że jest w stanie dłużej to ignorować. Chciała z nim porozmawiać już wczoraj, ale od szlabanu nikt go nie widział. Harry nie wrócił na noc i to niepokoiło ją bardziej, niż chciała to przed sobą przyznać. Zanim jednak zdążyła kogokolwiek o tym powiadomić - a po wypadku z Ronem o tyle martwiła się o swoich przyjaciół, że byłaby to w stanie zgłosić każdemu, nawet Snape'owi, nie bacząc na konsekwencje - Harry wrócił, a na jej pytanie, gdzie był, odparł beztrosko, że z Malfoyem, w Pokoju Życzeń.

I to wymijające wyjaśnienie bynajmniej jej się nie spodobało. Zwłaszcza, że Harry odwrócił wzrok, gdy do niej mówił, a robił to zawsze, kiedy coś ukrywał.

Hermiona odetchnęła więc głośno, usiłując pozbyć się wątpliwości i zapukała do drzwi od dormitorium Harry'ego. Wiedziała w końcu, że tam był. Widziała jak wchodził. Jeżeli jej nie otworzy, będzie to wyraźny sygnał, że ukrywa coś naprawdę, naprawdę poważnego.

Ale oworzył. I uśmiechnął się rozbrajająco, jak to miał w zwyczaju.

- O co chodzi? - zapytał lekko, nie podejrzewając jeszcze, że odpowiedź mu się nie spodoba.

- O ciebie - odparła Gryfonka, prostując się dumnie. - Jesteś sam?

Przez twarz Harry'ego przemknęło zaniepokojenie.

- Tak, wchodź. - Przepuścił ją w drzwiach, po czym zamknął je ostrożnie, z przesadną skrupulatnością. Gdy spojrzała na jego zagracone przedmiotami z kufra łóżko, zrobił przepraszającą minę. - Robię porządek, ale jak chcesz usiąść, to przesuń sobie coś.

- Tak, wpadłam już na to - odparła z roztargnienia Hermiona, zanim ugryzła się w język. Czasami ją trochę ponosiło. - Sorry, nie chciałam cię urazić.

- Nieważne. - Harry usiadł na łóżku Rona, uznając, że przyjaciel się przecież nie obrazi. - O czym konkretnie chciałabyś porozmawiać? - Jego ton był lekki, można rzec nawet, że frywolny, ale chłopak splótł ręce w piramidkę i nie patrzył jej w oczy. Dziewczyna wyczuła fałsz. W nim. W sprzeczności tego, co usiłował jej pokazać na zewnątrz, a tym, co działo się w środku.

Nie była tym rozgniewana. Była zmartwiona i czuła, jak w jej sercu powstaje bolesna szrama, emanująca troską i bezradnością. Jej Harry czegoś nie mówił, czegoś ważnego, a ona przyszła po wyjaśnienia tak późno. Co z niej za przyjaciółka?

- O tym, co się z tobą ostatnio dzieje - powiedziała z taką pewnością, że Potter zdał sobie sprawę, że musiała sobie wszystko wcześniej przemyśleć. - Być może nie chciałeś o tym mówić przy Ronie, ale ja muszę wiedzieć, Harry. Martwię się o ciebie. Nie zamierzam cię oceniać, ani nic z tych rze-

- Spotykam się z Draconem Malfoyem - wypalił Potter, stawiając wszystko na jedną kartę. Spojrzał jej prosto w oczy i napotkał dezorientację.

- No wiem. - Dziewczyna zamrugała ze zdziwieniem. - Czytacie sobie te księgi na Turniej.

Harry westchnął, przeczuwając, że ta rozmowa nie skończy się szybko.

- Rzecz w tym, że nie - mruknął, wbijając wzrok w swoje dłonie. - Nie da się ich przeczytać na głos tak, żeby drugi uczestnik to usłyszał. Ja... spotykam się z nim w innym sensie.

Hermiona uniosła brwi.

- Jesteście parą? - zapytała rzeczowo, przybierając nieprzeniknioną minę.

- Nie... Tak! Yyyy... Nie wiem. - przyznał. - Po prostu się spotykamy. I nooooo... czasami całujemy. I u-... a zresztą, nieważne.

- Jak nieważne? Co nieważne? - dociekała, wciąż z tym samym wyrazem twarzy, który sprawiał, że Harry czuł się tak, jakby znów był w sądzie dla czarodziejów. - Jak powiedziałeś "a", to trzeba powiedzieć "b".

Krukowisko || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz