Czuła, że coś dziwnego dzieje się z jej przyjacielem już od dobrych kilku tygodni i nie sądziła, że jest w stanie dłużej to ignorować. Chciała z nim porozmawiać już wczoraj, ale od szlabanu nikt go nie widział. Harry nie wrócił na noc i to niepokoiło ją bardziej, niż chciała to przed sobą przyznać. Zanim jednak zdążyła kogokolwiek o tym powiadomić - a po wypadku z Ronem o tyle martwiła się o swoich przyjaciół, że byłaby to w stanie zgłosić każdemu, nawet Snape'owi, nie bacząc na konsekwencje - Harry wrócił, a na jej pytanie, gdzie był, odparł beztrosko, że z Malfoyem, w Pokoju Życzeń.
I to wymijające wyjaśnienie bynajmniej jej się nie spodobało. Zwłaszcza, że Harry odwrócił wzrok, gdy do niej mówił, a robił to zawsze, kiedy coś ukrywał.
Hermiona odetchnęła więc głośno, usiłując pozbyć się wątpliwości i zapukała do drzwi od dormitorium Harry'ego. Wiedziała w końcu, że tam był. Widziała jak wchodził. Jeżeli jej nie otworzy, będzie to wyraźny sygnał, że ukrywa coś naprawdę, naprawdę poważnego.
Ale oworzył. I uśmiechnął się rozbrajająco, jak to miał w zwyczaju.
- O co chodzi? - zapytał lekko, nie podejrzewając jeszcze, że odpowiedź mu się nie spodoba.
- O ciebie - odparła Gryfonka, prostując się dumnie. - Jesteś sam?
Przez twarz Harry'ego przemknęło zaniepokojenie.
- Tak, wchodź. - Przepuścił ją w drzwiach, po czym zamknął je ostrożnie, z przesadną skrupulatnością. Gdy spojrzała na jego zagracone przedmiotami z kufra łóżko, zrobił przepraszającą minę. - Robię porządek, ale jak chcesz usiąść, to przesuń sobie coś.
- Tak, wpadłam już na to - odparła z roztargnienia Hermiona, zanim ugryzła się w język. Czasami ją trochę ponosiło. - Sorry, nie chciałam cię urazić.
- Nieważne. - Harry usiadł na łóżku Rona, uznając, że przyjaciel się przecież nie obrazi. - O czym konkretnie chciałabyś porozmawiać? - Jego ton był lekki, można rzec nawet, że frywolny, ale chłopak splótł ręce w piramidkę i nie patrzył jej w oczy. Dziewczyna wyczuła fałsz. W nim. W sprzeczności tego, co usiłował jej pokazać na zewnątrz, a tym, co działo się w środku.
Nie była tym rozgniewana. Była zmartwiona i czuła, jak w jej sercu powstaje bolesna szrama, emanująca troską i bezradnością. Jej Harry czegoś nie mówił, czegoś ważnego, a ona przyszła po wyjaśnienia tak późno. Co z niej za przyjaciółka?
- O tym, co się z tobą ostatnio dzieje - powiedziała z taką pewnością, że Potter zdał sobie sprawę, że musiała sobie wszystko wcześniej przemyśleć. - Być może nie chciałeś o tym mówić przy Ronie, ale ja muszę wiedzieć, Harry. Martwię się o ciebie. Nie zamierzam cię oceniać, ani nic z tych rze-
- Spotykam się z Draconem Malfoyem - wypalił Potter, stawiając wszystko na jedną kartę. Spojrzał jej prosto w oczy i napotkał dezorientację.
- No wiem. - Dziewczyna zamrugała ze zdziwieniem. - Czytacie sobie te księgi na Turniej.
Harry westchnął, przeczuwając, że ta rozmowa nie skończy się szybko.
- Rzecz w tym, że nie - mruknął, wbijając wzrok w swoje dłonie. - Nie da się ich przeczytać na głos tak, żeby drugi uczestnik to usłyszał. Ja... spotykam się z nim w innym sensie.
Hermiona uniosła brwi.
- Jesteście parą? - zapytała rzeczowo, przybierając nieprzeniknioną minę.
- Nie... Tak! Yyyy... Nie wiem. - przyznał. - Po prostu się spotykamy. I nooooo... czasami całujemy. I u-... a zresztą, nieważne.
- Jak nieważne? Co nieważne? - dociekała, wciąż z tym samym wyrazem twarzy, który sprawiał, że Harry czuł się tak, jakby znów był w sądzie dla czarodziejów. - Jak powiedziałeś "a", to trzeba powiedzieć "b".
CZYTASZ
Krukowisko || drarry
Random"Moje słowa są jak szpony, gotowe rozszarpać ci gardło. Moje obietnice są krakaniem, zwiastującym nadejście zła." Turniej Trójmagiczny na czwartym roku Harry'ego nie odbył się. Teraz, dwa lata po tym wydarzeniu, gdy trzy szkoły - Hogwart, Beuxbatons...