- Dziwne.
Harry uniósł brwi, żądając rozwinięcia niepełnej, rzuconej jakby od niechcenia myśli.
Hermiona tylko wzruszyła ramionami.
- Nie mam nic więcej do powiedzenia - mruknęła, zakładając nogę na nogę. Był wieczór, a Wybraniec wraz z przyjaciółmi siedział na fotelach przy kominku i usiłował pojąć, dlaczego jedną z najinteligentniejszych czarownic w Hogwarcie tak mało obchodzi ta dziwna sytuacja, w jakiej się znalazł. - To przecież oczywiste, Harry. Spotkałeś się z Malfoyem, a później stało się coś, czego on nie chciałby, żebyś pamiętał, więc wymazał ci pamięć, a później upozorował wszystko tak, żebyś myślał, że po prostu się upiłeś.
- Mam szesnaście lat, na Merlina! - jęknął brunet. - To nie jest wiek, w którym ludzie upijają się do nieprzytomności!
Ron spojrzał na niego tak, jakby miał co do tego poważne wątpliwości, ale nie odezwał się ani słowem, na powrót zawieszając wzrok gdzieś między płomieniami. Wydawał się być trochę nieobecny, trochę zbyt cichy jak na niego.
Po chwili jednak odezwał się, jakby zupełnie niepomny na przedmiot dyskusji, zahaczając o nieco inny temat.
- Niepokoi mnie to - obwieścił. - Nie, że gnojka nie lubię, chociaż nie lubię, ale coś jest z nim mocno nie tak i nie chodzi mi tu o to, że wysyła łzawe listy do nieznanych dziewczyn czy wymazuje pamięć Chłopcu, Który Przeżył. Jest... zimny. Gra miłego, ale widać, że udaje. I nie obeszłoby mnie to zbyt mocno, gdyby nie... wiecie, gdyby nie on. Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Jakby... no, ogarniacie. Największy czarnoksiężnik stulecia odzyskuje moc, a w Hogwarcie nagle pojawia się jakiś śmierciożerczy blond-szczurek, usiłuje nawiązać kontakt z jedyną osobą zdolną do pokonania Sami-Wiecie-Kogo, a później Harry budzi się z wymazaną pamięcią w Pokoju Życzeń. To dziwne.
Tak, to dziwne, pomyślał Harry. Muszę mieć Malfoya na oku. On coś knuje.
Tak, ewidentnie coś jest na rzeczy, ale już udowodnił, że nie jest głupi.
Nadal nie wiem, co się dziś stało.
- Spotkam się z nim - obwieściła Hermiona, wzdychając. - Może o coś go wypytam.
- To niebezpieczne! - zaprotestował Ron. - On może cię skrzywdzić!
Dziewczyna spiorunowała go spojrzeniem i założyła pukiel brązowych włosów za ucho.
- Znam najwięcej zaklęć z was wszystkich, Ron. Poradzę sobie z nim. Jeżeli spróbuje mi coś zrobić, źle na tym skończy - powiedziała takim tonem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Harry westchnął. Miona może i miała rację, ale nie chciał, by z jego powodu stało jej się coś złego.
Malfoy w końcu był nieprzewidywalny.
××
Tak, Malfoy zdecydowanie był nieprzewidywalny. Zwłaszcza dla samego siebie.
Nigdy nie przypuszczał, że będzie w stanie postawić się Baranovowi tak radykalnie, jak to zrobił po powrocie na statek.
Nie, żeby udało mu się do czegoś przekonać dyrektora Durmstrangu i nie był z siebie dumny, ale własne działania zaskoczyły go w jeszcze większym stopniu, niż samego Baranova, który bądź co bądź, po kilkudziesięciu latach bycia aurorem właśnie dał się zaskoczyć przez ucznia, którego czysto teoretycznie powinien znać jak własną kieszeń.
A poszło oczywiście o Turniej.
Gdy Draco wrócił na statek - po tym, jak zwagarował z pierwszych lekcji z powodu incydentu z Potterem i Martą - dyrektor już na niego czekał z przemową o tym, jak bardzo Malfoy jest nieodpowiedzialny i jak powinien się zachowywać.
CZYTASZ
Krukowisko || drarry
Random"Moje słowa są jak szpony, gotowe rozszarpać ci gardło. Moje obietnice są krakaniem, zwiastującym nadejście zła." Turniej Trójmagiczny na czwartym roku Harry'ego nie odbył się. Teraz, dwa lata po tym wydarzeniu, gdy trzy szkoły - Hogwart, Beuxbatons...