×34. cz. I: Rozpadające się światy×

1K 110 127
                                    

Szybkie, bardzo ogóle streszczenie tego opowiadania, bo od kilku miesięcy nie było aktualizacji. Od razu mówię, że zawarłam tu tylko i wyłącznie informacje kluczowe dla tego rozdziału: Draco jak uczeń Durmstrangu przyjeżdża do Hogwartu ma Turniej Trójmagiczny, w którym reprezentuje swoją szkołę, chociaż jego prawdziwą misją jest zabicie Dumbledore'a. Oczywiście w zawodach bierze udział także szkoła Beauxbatons, której reprezentantem jest posiadający zdolności jasnowidza Antoine Bosquet. W pewnym momencie stosunki Draco z Harrym, który jest zawodnikiem Hogwartu, z początku wrogie, zacieśniają się, chociaż wszyscy usiłują trzymać ich od siebie na dystans, a Francuz przepowiada im, że ich przyjaźń lub coś-więcej-niż-przyjaźń skończy się zranieniem jednego przez drugiego i to dość poważnym. W tak zwanym międzyczasie mają miejsce dwa ważne wydarzenia: po pierwsze, Czarny Pan nawiązuje współpracę z Ritą Skeeter za pośrednictwem Bellatrix, a Ron Weasley znika na kilka godzin i zostaje odnaleziony na skraju Zakazanego Lasu. Nad nim wisi Mroczny Znak. Na przesłuchanie w tej sprawie przeprowadzonym przez Amandę Patricelli z Międzynarodowej Europejskiej Komisji Przestrzegania Prawa Czarodziejów zostaje wezwany Draco, Harry, Snape, dyrektor Durmstrangu Wiktor Baranov, Madame Maxime, Antoine oraz Dumbledore. Ten ostatni odmawia wypicia veritaserum, wszyscy zaś twierdzą, że nic nie wiedzą o Ronie i to nie oni są winni. Z kolei Harry i Draco kłócą się niedługo przed drugim zadaniem Turniejowym, w dodatku dostają szlaban od McGonagall za nocne chodzenie po szkole, bo chłopcy spotykali się o późnych godzinach w Pokoju Życzeń. Szlaban ma odbywać się każdego dnia od 22:00 do odwołania. Podczas drugiego zadania w trakcie potyczki Malfoy rzuca na Pottera zaklęcie unieruchamiające i zostawia go w połowie trasy do mety. Gdy jest już blisko niej, orientuję się, że tor, na którym odbywają się zawody, płonie. Przerażony tym, że Harry'emu może się coś złego stać, decyduje się po niego wrócić, dzięki czemu kończy się ich wcześniejszy konflikt. Następujący rozdział zaczyna się w poranek po drugim zadaniu.

Budzenie się obok Pottera było czynnością o wiele przyjemniejszą, niż Draco mógłby się spodziewać. Trwał w tym bezruchu i lenistwie dobre kilka minut, wsłuchując się w rytm oddechu bruneta, gdy nagle wraz z powoli odzyskiwaną trzeźwością umysłu przez jego ciało przeszedł prąd i ogarnęły go zimne poty.

Jesteśmy w pieprzonym Hogwarcie i zniknęliśmy na całą noc r a z e m , w dodatku akurat w ten wieczór, w którym wyjątkowo mieliśmy wolne od szlabanu.

Ja pierdolę, jak można być tak głupim?

— Harry? — Były ślizgon niezbyt delikatnie trącił bruneta łokciem, na co ten się skrzywił i mruknął coś pod nosem. — Harry! — powtórzył ze zirytowaniem blondyn, potrząsając Wybrańcem nieco gwałtowniej.

— Hm? — pretensjonalnie mruknął pod nosem Potter, odganiając od siebie pomysł, że ktoś może śmieć go teraz budzić.

— Obudź się. — Nalegał jednak blondyn jakby wbrew myślom okularnika.

Zielonooki w końcu wykrzesał z siebie odrobinę dobrej woli i westchnął:

— Nie śpię przecież...

Bo mnie budzisz, dodał w myślach. Kretynie jeden.

— Musimy stąd natychmiast wyjść! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiliśmy? Już pewnie są lekcje, nas na nich nie ma, oni nas z a b i j ą Harry, zamordu... — zaczął blondyn, ale zielonooki mu przerwał:

— Och, przestań, na pewno nam odpuszczą ten jeden dzień. Mieliśmy wczoraj Turniej, pamiętasz? Mamy prawo być zmęczeni...

— Ale nie włóczyć się nocą po szkole!

Krukowisko || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz