🍊 24 🍊

226 17 0
                                    

<SooJoo prov.>

Obudziłam się z bólem gardła i zapchanym nosem. No nie... Wstałam i pokierowałam się do łazienki, gdzie pozbyłam się nadmiaru wydzieliny z nosa. Wyrzuciłam po sobie papierek i skierowałam się do pokoju. Dongjae spała. Nawet moje smarkanie albo, jak kto woli, zew godowy słonia trąbalskiego, jej nie obudziło. Wyjęłam ubrania z szafy i powędrowałam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w wcześniej przygotowane rzeczy, uczesałam się, zrobiłam delikatny makijaż, a po wszystkim wyszłam z pomieszczenia. Po drodze zabrałam torebkę i wyszłam z mieszkania, zamykając je. Skierowałam się na uczelnie. Zdążyłam w odpowiednim czasie, więc od razu udałam się do auli w której miałam mieć pierwsze wykłady. Zajęłam swoje miejsce, witając się z kolegami.
Gdy na auli zawitał nasz wykładowca, wszyscy zamilkli i czekali na rozpoczęcie zajęć.

Myślałam, że to nudny temat, jeden z tych, gdzie całe dwie godziny śpisz, lecz byłam mile zaskoczona. Profesor był wspaniałym wykładowcą, który wiedział jak zainteresować słuchacza, a jak na jego wiek to staruszek dobrze się trzymał, a werwy i chęci do życia mógł mu pozazdrościć nie jeden uczniak. Po wykładach wstałam z miejsca i ruszyłam ku wyjściu z budynku. Jakież wielkie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam Hosana opartego o swój motor. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc ruszyłam szybkim krokiem.

-Soojoo -zawołał za mną, a potem poczułam delikatnie szarpnięcie za ramię.

- Zostaw mnie - burknęłam i uwolniłam się, lecz chłopak był zdeterminowany i ponownie mnie zatrzymał, tym razem łapiąc mnie mocniej za nadgarstek.

- Proszę cię... Porozmawiajmy... - powiedział, patrząc mi w oczy.

-Co chcesz? - warknęłam.

- Porozmawiać. Rozumiem, że wściekasz się na mnie, ale nie potrafię tego znieść. Martwię się o ciebie i brakuje mi ciebie. Błagam Soo, wybacz mi. Pogódźmy się.

-Ja też przepraszam... - westchnęłam, ze spuszczoną głową - Nie powinnam się tak na ciebie obrażać, to było dziecinne, ale Hosan, zrozum, że się o ciebie martwię. A jakby coś ci się wtedy stało? - jęknęłam rozpaczliwie.

- Wiem Soo... Przepraszam mała - przytulił mnie do siebie mocno - Już wiem... Obiecuję ci, że to się więcej nie powtórzy.

Mocno wtuliłam się w chłopaka. Był takim moim małym słoneczkiem.

-Kocham cię Hosan, wiesz? Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby coś ci się stało.

- Ja ciebie też kocham Soo - odpowiedział i przytulił mnie do swojego serca - Nie pozwolę cię skrzywdzić. Każdemu, który to zrobi, wróżę rychłą śmierć - pocałował mnie w głowę.

-Matko, Hosan - zaśmiałam się - Odstraszysz ode mnie wszystkich.

- Trudno! Niech się boją! - zaśmiał się - Chodź, podwiozę cię - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą - Jak się czujesz?

-Nie narzekam - wzruszyłam ramionami, zabierając od niego kask.

- Soo... Ja się serio pytam.

-A ja ci serio odpowiadam, naprawdę, jest dobrze...

- Kłamczuch. Kłamczuszysko zmyśla wszystko - zaśmiał się i założył kask, odpalił maszynę, która zawarczała, jak dzikie zwierzę. Wsiadłam i objęłam mocno chłopaka, który lada moment ruszył, dołączając do ruchu. Po niedługim czasie byliśmy pod akademikiem. Hosan zatrzymał się i zgasił maszynę. Zsiadłam i odpięłam kask, a następnie go zdjęłam. Poprawiłam włosy i oddałam Hosanowi jego rzecz, a on ją schował.

The SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz