🍊 49 🍊

186 11 0
                                    

<Jungkook prov.>

-Weźmy pomarańczowy - powiedziałem stojąc przy napojach - Albo może lepiej Colę?

-Weźmy jabłkowy. Jest tańszy i też dobry - zaproponował.

-Jabłkowy jest nie dobry - stwierdziłem - Cola będzie dobra.

-Jest niezdrowa. Skoro tak to weźmy wodę smakową - wywrócił oczami.

-Soo nie lubi wody smakowej - oznajmiłem.

-Weź oranżadę - westchnął.

-Ona może takie rzeczy pić? - zapytałem.

-Ale niedużo. Bierzemy sok pomarańczowy i oranżadę - zarządził.

-Weźmiemy jeszcze małą wodę - stwierdziłem i zabrałem wymienione produkty.

-Soo lubi arbuzy... Dobrze pamiętam? - zapytał.

-I jest uczona na truskawki - przytaknąłem.

-To może weźmiemy arbuza i borówki?

-I czekoladę. Dzieci lubią czekoladę - powiedziałem.

-Na co ci czekolada, skoro dzieci nie ma? Nie licząc ciebie... I Taehyunga... - mruknął.

-Dla Soo... W końcu jest w ciąży - westchnąłem - Muszę dbać o to dziecko - uśmiechnąłem się - Jest takie malutkie - pokazałem mu między palcami niewielką odległość.

-Wziąłem jej ulubione ciastka ... Ale no dobra... Weź dla niej czekoladę - westchnął zrezygnowany.

-Ciastka też wezmę - wzruszyłem ramionami i udałem się na dział ze słodyczami.

-Ciastka już mam! Jungkook! Nie sram hajsem! - uniósł się.

-Też przy sobie coś mam - odparłem.

Wziąłem kilka rzeczy i ruszyliśmy do kasy. Zapłaciliśmy za wszystko i powoli ruszyliśmy do mieszkania. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy zaczęło się chmurzyć.

-Pośpieszmy się - usłyszałem Yoongiego.

Przytaknąłem i od razu przyspieszyliśmy. W ostatniej chwili weszliśmy do klatki schodowej, bo zaczęło padać.

-O mały włos - wyszeptałem.

-No... Mamy szczęście - odetchnął - Chodźmy - kiwnął głową i zaczął wychodzić do góry.

Szybko wbiegłem na odpowiednie piętro, a Yoongi ledwo wszedł. Oparł się o barierki i dyszał.

-Co ty taki zmęczony? - zapytałem - Nigdy nie miałeś problemu, żeby tu wyjść.

-A ile razy ze mną wracałeś? - oddychał szybko - Niemal nigdy. Eh... Powinienem rzucić palenie...

-Ja rzuciłem - wyznałem zadowolony.

-Jasne. A ja zostanę tancerką gogo - prychnął.

-Nie chciałbym tego widzieć - wzdrygnęłam się - Ale tak serio, już nie palę - kontynuowałem - Soo tego bardzo nie lubiła...

-I dla niej rzuciłeś jaranie? Paliłeś szluga za szlugiem. Ja tyle nie palę - skomentował - Ale dobrze jeśli rzuciłeś. Nie będziesz truł jej ani dziecka - podsumował.

-Nawet nie wiesz ile rzeczy mógłbym dla niej zrobić - uśmiechnąłem się i otworzyłem przed nim drzwi.

-Dzięki - wszedł do mieszkania.

-Jesteśmy! - zawołałem, ale nikt mi nie odpowiedział, natomiast usłyszałem wesołe rozmowy dochodzące z kuchni.

Spojrzeliśmy ku sobie i udaliśmy się w kierunku skąd dochodziły głosy.

The SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz