🍊 55 🍊

141 10 0
                                    

<Jungkook prov.>

Po kolejnej serii ciosów splunąłem krwią. Ten chuj zabrał mnie i gdzieś zamknął. Przynajmniej Soo i dziecko są bezpieczni... Min wytarł ręce z krwii.

-Milczysz - warknął.

-Nic ci nie powiem.

-A szkoda... - westchnął i podszedł. Kopnął mnie. Syknąłem z bólu - Nie pamiętasz dla kogo pracowałeś szczeniaku?! Znowu spierdoliłeś moje plany!

-Ona przy tobie nie miała życia! Płakała po nocach z twojej winy. Dobrze ci tak chuju, teraz już nie masz nic - warknąłem.

-Od jak dawna trwa wasza znajomość? Za moimi plecami z nią spiskowałeś.

-Nic ci nie powiem, pierdol się! - krzyknąłem.

-Zła odpowiedź - przypalił szluga - Chyba chcesz jej nigdy nie zobaczyć. Jak ją dorwę to nawet nie będziesz wiedział gdzie leży.

-Nigdy jej nie znajdziesz. Po cholerę ci ona, niszczysz jej życie, ona też ma prawo do bycia szczęśliwą!

-Nie ma. I znajdę. Będę ją torturował, sprawiał jej ból... A ty będziesz patrzył na to. Umrze powolną i bolesną śmiercią - syknął.

-Spróbuj ją tylko tknąć, a zabije cię gołymi rękami! - zacząłem się szarpać.

-I tyle twojego, że poskaczesz trochę - zaśmiał się - Najpierw zgolę jej włosy, potem trochę przypalę ją - przyłożył peta do mojej skóry, przypalając ją - Tak jak teraz ciebie, pobiję ją, jak będzie brudna od krwii to umyję ją wrzątkiem... - wymieniał - Mam wiele pomysłów.

-Zanim uda ci się ją znaleźć, będziesz już dawno gnił w pierdlu na dożywocie - syknąłem i splunąłem mu w twarz.

Starł ręką ślinę.

-Jasne, jasne. Nic mi nie zrobią. Mogę spokojnie sprzedawać dragi takim małolatom jak ty i młodszym. Co mnie obchodzi, że te bachory umierają - wzruszył ramionami i złapał mnie za włosy, za które mocno pociągnął - Psy nic na mnie nie mają.

-Jesteś pewny? - uśmiechnąłem się chytrze.

-Zawsze mi się udaje. Wystarczy trochę hajsu i zapominają o wszystkim - złapał mnie za gardło - Zabiłbym cię, ale chcę byś cierpiał, więc najpierw znajdę Soojoo.

-Nie znajdziesz jej - mówiłem pewnie - Już dawno siedzi w samolocie - łgałem - A z przekupieniem policji już dawno się spóźniłeś, nie masz im nawet czym zapłacić.

-Jak to? - był zdziwiony - Pilnujcie go - wyszedł, zostawiając mnie ze swoimi osiłkami.

Zacząłem się szarpać, próbując się uwolnić.

-Lepiej nie wierzgaj - ostrzegli mnie.

-Jesteście głupi. On i tak wam nie zapłaci nie ma już ani grosza - syknąłem, ciągle próbując się uwolnić.

-Co nas to obchodzi?

-Spierdoli i zostawi was z niczym, a wy będziecie mieć tylko kryminalną przeszłość, bo wam tego nie wyczyści. Pójdziecie do pierdla razem z nim - mówiłem, czując jak powoli węzły ustępują.

-Nie możemy mu się sprzeciwić - mówił.

-Ja to jakoś zrobiłem - prychnąłem.

-Ale on zabije wtedy nasze rodziny...

-Gówno prawda, chciał was tylko nastraszyć. Uwolniłem się od niego pięć lat temu i mimo, że chodziłem mu przed nosem nic nikomu nie zrobił - prychnąłem.

The SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz