🍊 27 🍊

201 12 0
                                    

<SooJoo prov.>

Minęło kilka dni. Kook, jak powiedział miał tylko delikatne przeziębienie. Zazdrościłam mu takiej odporności. Ostatnio sporo się działo... Przyszłam po zajęciach do Jina, gdzie byli Tae i Jungkook. Przywitałam się ze wszystkimi i dosiadłam się.

-...a wtedy Nam wyłączy kamery, żeby nas nie było widać - mówił Tae.

- O czym rozmawiacie? - wtrąciłam się.

-O niczym takim, o naszym skoku - odpowiedział Taehyung.

- Jakim skoku? - zapytałam zdziwiona.

-Alien - jęknął zirytowany JK.

-Kook i tak dowiedziałaby się o tym, prędzej czy później - odparł mu Jin, stojący za ladą.

- O czym? O czym ja nie wiem? - zapytałam zirytowana.

-Planujemy okraść najbardziej znanego biznesmena Donghyun'a - szepnął tajemniczo V.

- A nazwisko? - zapytałam.

-Min - dodał obojętnie, wzruszając ramionami.

Spokojnie Soo... To mógł być przypadek... Zwykły zbieg okoliczności.

- Ten prowadzący Min Entertainment? I posiadający sieć salonów oraz firmę odzieżową?

-Tak, ten - westchnął Kook.

Oni chcieli okraść mojego ojca...

- Przepraszam was na chwilę - wyszłam przed kawiarnię i pochyliłam się do przodu. Odetchnęłam głęboko. Oni nie wiedzieli, kto jest moim ojcem... Lepiej, by się nie dowiedzieli... To musiało pozostać nieodkryte. To była moja tajemnica, sekret. Wróciłam do nich po chwili.

- Jaki macie plan? Chcę w tym uczestniczyć - pora na zemstę.

Chłopcy popatrzyli na mnie zdziwieni.

-Ty mówisz serio? - zapytał Jungkook z niedowierzaniem.

- Jestem śmiertelnie poważna Kook.

Chłopak zamilkł. Wpatrywał się przed siebie, bijąc się z własnymi myślami. Zacisnął usta w wąską linię, po czym w końcu spojrzał mi w oczy.

-Siadaj - poklepał miejsce obok siebie. Od razu zrobiłam, co kazał - Plan jest taki...

🍊🍊🍊

-... tak to wygląda - zakończył Jungkook. Przez cały czas siedziałam cicho i uważnie go słuchałam.

Pokiwałam głową.

- Wydaje się sensowny - stwierdziłam.

-Na razie zbieramy jeszcze o tym facecie informacje... - podrapał się po głowie - Ale jak na razie, wszystko idzie w dobrym kierunku...

- Okey. W czym jak na razie mogę pomóc? Sporo zrobiliście bez mojej wiedzy.

-Musisz poznać o nim kilka informacji, mam je u siebie w mieszkaniu, to ci przyniosę - mówił - Jutro spotkamy się wszyscy i wtedy dokładnie ustalimy, co będziesz robić, ale najprawdopodobniej zostaniesz naszą przyjętą, która odwróci uwagę - westchnął

- Przynęta... No dobra... Chyba muszę się przejść...

-Pójść z Tobą? - zapytał, jakby zmartwiony.

- Chyba nie musisz.... Poradzę sobie - uśmiechnęłam się i ruszyłam, lecz Jungkook złapał mnie za rękę. Popatrzyłam na niego, a w jego oczach widziałam zmartwienie, jak i troskę - Dam sobie radę - pocałowałam go w policzek i poszłam.

Pożegnałam się z wszystkimi i opuściłam lokal. Odetchnęłam głęboko i powoli pokierowałam się do parku. Uwielbiałam tu przychodzić, żeby pomyśleć.

Pragnęłam zemsty na ojcu za to wszystko, za upokorzenia i krzywdzenie, dlatego się do nich przyłączyłam. Co prawda był moją jedyną rodziną, jaka mi została, ale ja go za takiego nie uważałam. Od zawsze traktował mnie przedmiotowo i zależało mu tylko na tym, abym przejęła firmę. Nie chciałam tego i tak się nie stanie. Oparłam się o barierki tarasu widokowego. Patrzyłam na panoramę miasta. Ono było takie duże, a ja taka mała.... Czy dałabym sobie radę? Zaakceptowaliby to, że mam takiego ojca? Nie... Nie, nie zaakceptowaliby. Byłam bogata. Poprawka... Mój ojciec był bogaty, a na dodatek wpływowy. Za żadne skarby nie mogli się o tym dowiedzieć. Od razu by mnie zaczęli oceniać i przekreśliliby mnie, mimo, że nie jestem taka jak on. Nigdy nie będę taka jak on, nie chciałam taka być.

<Jungkook prov.>

Dziewczyna wyszła, zostawiając mnie z kolegami. Westchnąłem cicho. Oby nic się jej nie stało... Martwiłem się, co raczej było normalne.

-Jungkook? Wszystko okej? - zapytał Jin.

- Martwię się o nią - powiedziałem cicho.

-Spokojnie, Kookie, Soo jest dorosła, da sobie radę - starszy próbował mnie pocieszyć.

- Wiem, ale pomimo tego...

-Jungkookie - odezwał się Tae, obejmując mnie ramieniem - Wiemy, że ci na niej zależy, boisz się o nią, ale spokojnie. Jakbyś ty się czegoś takiego nagle dowiedział, to też potrzebowałbyś chwilę pomyśleć, a znając ciebie, to byś nawet zniknął na parę dni. Daj jej trochę czasu...

Nie odezwałem się. Cholera... Podniosłem się i skierowałem się w kierunku zaplecza. Gdzie ja mam tą paczkę? Trzęsącymi dłońmi przepatrywałem kieszenie, ale nie udało mi się znaleźć ani jednego papierosa.

-Tego szukasz? - odwróciłem głowę w stronę Jina, który w ręce trzymał całą paczkę.

- Dlaczego mi je zabrałeś? - zapytałem.

-Za dużo palisz Kook - skarcił mnie - Wykończysz się.

- Na coś trzeba umrzeć, nie?

-Ale nie tak wcześnie. Masz przed sobą całe życie. Znajdź jakieś hobby, dziewczynę i trochę się ogranicz - odprał

- Hobby mam, a co do dziewczyny to nie kpij sobie ze mnie - burknąłem, spuszczając głowę - Nie mogę być w związku...

-Niby dlaczego? - odpowiedział podobnym tonem, opierając się ramieniem o ścianę

- Nie zauważyłeś nic? Nie nadaję się i tyle... Nie chcę by ktoś przeze mnie cierpiał - powiedziałem smutno - Za dużo szkód już wyrządziłem.

-Yah, Kookie - starszy powoli do mnie podszedł - Uwierz mi, że jeśli sobie kogoś znajdziesz, to ci to pomoże. Naprawdę. Nie zamykaj się na innych.

- Łatwo ci mówić. Wolę być sam do końca życia niż patrzeć jak ktoś przeze mnie płacze - przed oczami pojawiła mi się Soo w takiej sytuacji.. Westchnąłem, zamykając na chwilę oczy - Moją jedyną miłością są i będą papierosy - zabrałem mu paczkę. Nie chciałem znowu przez to wszystko przechodzić... Zapaliłem papierosa.

- Hyung... Mam dyskretne pytanie... Nie wygadaj się nikomu.

-Wal śmiało!

- Eh... Jeśli się cholernie o kogoś martwisz, tęsknisz za tą osobą, gdy tylko nie ma jej obok ciebie, uwielbiasz tą osobę rozśmieszać i denerwować, bo słodko marszczy nosek, a gdy jest smutna lub płacze to starasz się poprawić jej humor, oraz uwielbiasz spędzać czas z tą osobą i mieć ją w ramionach too... To co to jest? Miłość?

-Wiesz, Kook... - chłopak odetchnął głęboko - Sam musisz do tego dojść, ale powiem ci, że przyjaźń to raczej nie jest... No, chyba, że znasz tą osobę od baaaaardzo długiego czasu, na przykład od dziecka - chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie - Jeśli chcesz, żeby była twoja, to może zacznij coś działać, bo może ci ktoś ją ukraść - puścił do mnie oczko i poklepał po ramieniu, po czym wrócił do swojej pracy, a ja zostałem sam.

- Wielkie dzięki - powiedziałem do ochodzącego chłopaka. Zaciągnąłem się, tym samym wprowadzając toksyczny dym do płuc. Spojrzałem na papierosa i prychnąłem. "...przyjaźń to raczej nie jest..." Niczym echo odbijały się w mojej głowie słowa Hyunga. Jak powinienem zrozumieć sens jego słów?

The SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz