🍊 28 🍊

222 14 0
                                    

<Jungkook prov.>

Minęło kilka godzin, a zegar wskazywał 22. Kawiarnia była już zamknięta, ale mimo to cała nasza paczka spokojnie sobie siedziała w środku. No, prawie cała... SJ jak wyszła, tak nie wróciła i nie mam z nią żadnego kontaktu. Wiedziałem, że nie jest dzieckiem i nie musi wracać o 22 jak zawsze każą rodzice, ale naprawdę zaczynałem się o nią martwić. Mogła przynajmniej zadzwonić! Miałem dość bezczynności Skierowałem się do wyjścia.

- Gdzie idziesz? - zapytał Jin.

- Idę jej szukać - odpowiedziałem i szybko wyszedłem z budynku. Od razu poszedłem do parku. Zawsze tam chodziła.

Znalazłem ją opartą o barierki. Odetchnąłem z ulgą i po cichu podszedłem do niej. Przytuliłem ją od tyłu.

- Ty nie masz zamiaru wracać? Jesteś lodowata - puściłem ją na moment i zarzuciłem jej na ramiona swoją jeansową kurtkę.

-Nie, dzięki - odparła, chcąc zdjąć z siebie odzież.

- Nie zdejmuj i wracaj do domu. Będziesz chora, jak tak będziesz robić - odwróciłem ją do siebie przodem.

-Trudno - powiedziała ze spuszczoną głową i wzruszyła ramionami.

- Nie trudno. Martwiłem się, czemu nie odbierasz nawet od Dongjae? Zabieram cię do domu.

-Nie chcę iść - jęknęła - Tutaj jest dobrze.

- O nie kochana! Nie będziesz się bawić we mnie! - złapałem ją za rękę i szedłem z nią w kierunku akademika.

-Jungkook, puść - burknęła, ciągnąc mnie w drugą stronę, ale była dla mnie zbyt słaba, żebym za nią poszedł. Warknąłem i zatrzymałem się.

- Czemu nie chcesz wracać?

-Bo nie - odparła twardo - Nie lubię tam siedzieć.

- Nagle? - westchnąłem. Zastanowiłem się chwilę.

-Po prostu nie - powiedziała i bardziej opatuliła się moją kurtką. Wiedziałem, że jej zimno - Lubię przebywać na dworze...

- To rób to, jak jest cieplej - pogłaskałem ją po policzku, lecz szybko zabrałem rękę - Skoro nie chcesz wracać.... Możemy iść na maka. Co ty na to?

Różowowłosa uśmiechnęła się delikatnie i pokiwała ochoczo głową. Odwzajemniłem jej uśmiech, po czym chwyciłem za rękę i pociągnąłem za sobą.

Najbliższa restauracja McDonald's, znajdowała się około pół godziny drogi z miejsca, gdzie byliśmy. Zatrzymaliśmy się przy menu

- Co chcesz? - zapytałem, utrwalając w pamięci, co wybrałem dla siebie.

-Ou... Jestem tu pierwszy raz więc... - odpowiedziała cicho, speszona.

- Nic nie szkodzi. Wolisz kurczaka czy wołowinę?

-Emm... Kurczaka - powiedziała po chwili zastanowienia.

- Zaufasz mi? To ja wybiorę - wciąż trzymałem ją za rękę.

-Niech ci będzie... - mruknęła - Ale nie chcę dużo - dodała.

- Dobrze. Na wynos? Mam fajny pomysł. Chcesz soczek?

-Chcę - uśmiechnęła się - Gdzie chcesz mnie uprowadzić? - zapytała

- Znasz to miejsce, lecz niech będzie to niespodzianka - posłałem jej uśmiech.

-No powiedz... - zaczęła marudzić.

- Górka - potargałem delikatnie jej włosy - Tam gdzie ostatnio byłaś z Hosanem - z trudem przychodziło mi wymówienie jego imienia.

The SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz