Rey razem z Kylo uciekli z nieszczącego się statku. Polecieli na najbliższą planetę, jednak nawet po wyjściu z TIE nadal biegli. Dopiero po pewnym dystansie pozwolili sobie na chwilę odpoczynku.
- Czy ja właśnie zabiłem swojego mistrza? - spytał sam się z niedowierzaniem. Widać było, że adrenalina i strach opadły, ponieważ mężczyzna wyglądał na strasznie zmęczonego.
- Zrobiłeś to co należało - odpowiedziała dziewczyna podchodząc bliżej siedzącego teraz Rycerza.
- To co należało?! - zdenerwował się. - Skąd ty się tutaj w ogóle wzięłaś?
- Ben, poznałam twoją matkę oraz ojca. Pomagałam im, a teraz chcę pomóc tobie. - Ren patrzył na nią z niemałym zdziwieniem. Widzi tę dziewczynę dopiero drugi raz w życiu, a ona oferuje mu pomoc i do tego przyznała się, że współpracowała z Ruchem Oporu.
- A jak wytłumaczysz to? - zapytał, głową wskazując na miecz świetlny przypięty do jej pasa.
- Zaczęłam szkolić się u twojego wuja (Luke żyje) - powiedziała cicho, oczekując gwałtownej reakcji Solo, jednak niczego takiego nie doświadczyła.
Po chwili Kylo usłyszał głos ze swojego komunikatora.
- Sir, z przykrością stwierdzam, że generał Hux ze względu na odniesione razy nie żyje.
Te słowa wstrząsnęły Renem. Armitage był jego jedynym przyjacielem, który towarzyszył mu przez ten cały okres, gdy przebywał w Najwyższym Porządku. Z trudem odpowiedział.
- Dziękuję za informację, admirale. - Musiał udawać, że nic się nie stało.
- Sir... ster... uszk... - W tym momencie sygnał się urwał, a dwójka uciekinierów usłyszała głośny wybuch oraz ogromny błysk na niebie. Porządek przegrał...
Ben był załamany. Nie miał teraz nic. Usiadł na mokrej od rosy ziemii i wpatrywał się w tylko jemu znany punkt. Rey, która przez ten cały czas stała koło niego, usiadła obejmując go ramieniem i pozwalając na to, aby mężczyzna oparł swój ciężar ciała na niej. Dziewczyna nie była na tyle odważna, by zacząć rozmowę, więc przez pewien czas siedzieli w ciszy. W końcu Kylo postanowił się odezwać.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - spytał, nie odwracając wzroku od niewidocznego punktu.
- Nie wiem, szczerze to miałam nadzieję, że wrócisz ze mną do Ruchu Oporu - odpowiedziała.
- Ja w Ruchu Oporu? - parsknął śmiechem. - Zabiłem swojego ojca, miliony istot w Galaktyce i teraz tak po prostu miałbym wrócić?
- Zabiłeś także Snoke'a, a myślę, że to jest wystarczający argument - zauważyła i wstała. Wyciągnęła rękę do Rena, który dopiero chwilę później zrozumiał co dziewczyna chce zrobić.
Lot na planetę, na której znajdowała się baza Oporu, nie zajęła im dużo czasu. Dla Bena było to za krótko. Nie wiedział co miałby powiedzieć Lei, ani Luke'owi. Zrobił tyle niewybaczalnych rzeczy...
Silny wstrząs pojazdem poinformował zamyślonego mężczyznę, że pora wyjść. W tym momencie najchętniej uciekłby jak najdalej może, ale wiedział, że teraz już nie ma odwrotu. Stanął obok Rey z niepewnym wyrazem twarzy, a następnie poczuł delikatną dłoń dziewczyny, która splotła ich palce razem. Ten gest dodał mu odwagi. Ostatecznie rampa została opuszczona, a Ren musiał aż zasłonić oczy wolną ręką przed oślepiającym światłem. Dopiero gdy przyzwyczaił się do niego, zauważył stojących naokoło żołnierzy, a po środku ich generał Organę. Dopiero teraz dotarło do niego co naprawdę za chwilę zrobi...
================================================================================
Witam!
Postanowiłam, że rozwinę trochę to opowiadanie. Na pewno ukażą się jeszcze dwie części, ale mam pytanie, czy chcecie także fragment rozmowy Bena z Leią? Bo mogę go po prostu nie opisywać, ale wszystko zależy od Was!
PS. Komentarze i gwiazdki motywują ;)

CZYTASZ
Star Wars Stories |ONE SHOTS|
FanfictionPo prostu one shoty ze Star Wars. Nic dodać, nic ująć.