Tata [Ben Solo]

621 42 1
                                    

Ojcostwo nie jest prostą sprawą. Jednak na początku trzeba decyzję o nim podjąć.

Ben leżał na łóżku, a Rey, wtulona w jego ramię, obok niego. W końcu mogli powiedzieć, że ich wspólne życie się ustatkowało. Wrogowie teraz stali się przyjaciółmi (czyt. Hux został generałem Ruchu Oporu), nie było słychać o żadnej agresywnie nastawionej organizacji, która chciałby kontynuować zamiary Najwyższego Porządku albo Imperium. Nareszcie nastał spokój.

- Ben - odezwała się kobieta, zmieniając lekko pozycję.

- Nie myślałeś nigdy o założeniu rodziny? - Oczy Solo zrobiły się wyjątkowo wielkie.

- No przecież jestem ja, ty, moja matka, Chewbacca, Armitage, Poe, Finn - wymieniał.

- Ben, przecież wiesz, o co mi chodzi. - Wiedział doskonale i to był ten problem.

- Rey, naprawdę myślisz, że to jest ten idealny moment na rozmowy o dziecku?

- Jak nie teraz to kiedy? - zdziwiła się. - Pomyśl sobie tylko. Będziesz rodzicem. Codziennie będziesz świadkiem, jak twoje dziecko dorasta, stawia pierwsze kroki.

- Kochanie. - Mężczyzna oparł się na łokciach. - Nie wiem, czy w moim przypadku ojcostwo byłoby na miejscu. Co jeżeli takie dziecko dowiedziałoby się, kim był tatuś w przeszłości?

- Ben, sam mówiłeś let the past die. Poza tym nie jesteś już tą samą osobą, którą byłeś kiedyś. Byłbyś najlepszym ojcem na świecie.

Solo rozważał tą opcję, przez co stracił 1/3 nocy na myśleniu. Miał kiepskie doświadczenia jako dziecko, a doświadczeń z dziećmi nawet nie było. Jego zdaniem, był najgorszym materiałem na ojca. Przecież rodzicielstwo to wielka odpowiedzialność. Przy tym nawet odpowiedzialność związana z Mocą to nic. Dziecko zmienia wszystko, a on bał się kolejnych zmian.

Jednak pomimo jego rozmyślań, 9 miesięcy później oczekiwał swojego pierwszego potomka.

***
Ben siedział cały spięty w skrzydle szpitalnym. Czekał już tam dobre kilka godzin. Medycy kazali wyjść mu z sali, gdy zobaczyli, że ten poród nie będzie należał do najłatwiejszych. Z drugiej strony prawdopodobnie bali się reakcji Solo na jakikolwiek ich „błąd". Mężczyzna już od czterech miesięcy wiedział, że ma się spodziewać synka. Z początku był strasznie dumny z tego faktu, ale teraz siedząc tutaj ogarniał go ogromny strach.

Chwilę później do jego uszu dobiegł dziecięcy płacz. Przypomniał sobie słowa swojej matki, które mówiły o tym, że płacz u nowo narodzonego dziecka to dobry znak. Brunet został zaproszony do sali, w której leżała jego ukochana. Spojrzał na wycieńczoną Rey, a następnie na mały tobołek, który trzymała w rękach.

- Jak damy jej na imię? - zapytała.

- Jej? - Dziewczyna z lekkim śmiechem skinęła głową.

Ben podszedł bliżej łóżka i ukucnął. Miał teraz lepszy widok na swoją córkę, nie syna, córkę. Już teraz mógł stwierdzić, że jest idealną mieszanką swoich rodziców. Doskonale potrafił rozpoznać w niej rysy twarzy Rey oraz swoje oczy.

- W takim razie może Padmé? - zaproponował, na co kobieta radośnie przystała.

Brunet wpatrywał się w dziewczynkę, aż usłyszał pytanie Rey.

- Chcesz ją potrzymać?

Solo lekko skinął głową, jednak miał wielki obawy co do tego. Bał się, że moje coś jej zrobić.

- Jak mam ją chwycić? - zapytał niepewnie. Momentalnie podeszła do niego pielęgniarka i ustawiła jego ręce tak, aby Padmé była bezpieczna.

Star Wars Stories |ONE SHOTS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz