Znacie takie nazwiska jak Hitler czy Stalin, prawda? Mówi się, że najwięksi zbrodniarze świata mieli bardzo dobry kontakt z dziećmi. Dyktatorzy znani byli ze swojej miłości do tych małych, niewinnych istot. Jednak niestety to nie wystarczyło, aby podjęli decyzję taką, jaką podjąć największy postrach Galaktyki - Kylo Ren.
***
Faktem, który mężczyzna trzymał głęboko w sobie, była nienawiść do dokuczania, czy walki z osobami bezbronnymi. Przyczyną tego było zachowanie jego "kolegów" z Akademii. Pewnego dnia był świadkiem pobicia niewinnego dziecka, przez starszych chłopaków. W tamtym okresie Ben nie był dość silny, aby stanąć w jego obronie. Jednak zmieniło się to za sprawą Snoke'a. Zmienił go w potwora, niepatrzącego na konsekwencje.
Po śmierci Głównodowodzącego, gdy to Ren przejął dowództwo, jedną ze zmian był brak przymusu latania na misje, ale przyzwyczaił się do tego, więc bardzo często brał w nich udział. Tak było i pewnego razu.
Wszystko miało pójść gładko, szturmowcy i Kylo byli w drodze na Tatooine, aby złapać, a później przesłuchać ważnego dla Republiki człowieka. Jak na tak wpływową osobę, mieszkał on w dosyć ubogim miejscu, ale nie to było najważniejsze. Polityk posiadał również rodzinę. Żonę oraz dwójkę dzieci.
Znalazłszy miejsce pobytu konkretnego człowieka, bez pytania czwórka żołnierzy wparowała do jego domu. Zdemolowali praktycznie całe mieszkanie, aż w końcu wyszli na zewnątrz z poszukiwanym. Widać było, że szturmowcy się z nim nie patyczkowali. Już prowadzili go na statek, gdy z domu wybiegła para dzieci, które dławiąc się łzami, błagały o powrót taty.
Całej tej sytuacji przyglądał się Rycerz Ren. Widok zrozpaczonego rodzeństwa i matki, próbującej ich zatrzymać, przypomniał mu o dawnym zdarzeniu. Niestety, nie udało mu się go odtworzyć w całości.
***
Kolejne podobne zdarzenie miało miejsce, gdy Kylo wybrał się na samotną misję. Jego zadaniem było zlikwidowanie jednego z wrogich oficerów. Niezauważony dotarł do domu mężczyzny i po cichu wszedł do środka. Przejrzał wszystkie pokoje, aż dotarł do tego, w którym znalazł dwójkę siedzących ludzi. Solo nawet od tyłu rozpoznał swój cel. Użył Mocy i usłyszał tylko łapczywe próby złapania oddechu. Czym prędzej udał się do wyjścia, ale po chwili usłyszał kroki zbliżające się do niego. Przed nim znalazł się na oko siedmioletni chłopiec.
- Gdzie są moi rodzice? - spytał zmartwionym głosem. Ren widząc go, nie chciał dopuścić do konfrontacji dziecka z poprzednią sytuacją.
Kylo ukląkł na jednym kolenie, dzięki czemu był na równi z chłopcem.
- Szukałem ich, ale nie ma ich tutaj - zaczął. - Powinieneś poszukać gdzieś w mieście - polecił siedmiolatkowi, a ten jako, że widocznie należał do osób łatwowiernych, czym prędzej pobiegł w stronę centrum. Ben za to, ulotnił się jak najszybciej z tamtego miejsca.
Przez kolejne kilkanaście dni czuł się strasznie źle. Domyślał się jak chłopiec mógł zareagować na brak rodziców w domu. Jednak nie to go odmieniło.
***
Najwyższy Porządek przeprowadzał atak na jedną z wiosek na Cantonicę. Ben musiał zostać na statku, aby zająć się swoimi zadaniami. Dopiero po skończonej inwazji dotarł na planetę. To co tam zobaczył, zostało w jego pamięci do końca. Już wiele razy widział w swoim życiu martwe ciała. Z tą różnicą, że większość z nich należały do dorosłych ludzi. Wtedy tak nie było. Pośród wysokich sylwetek znajdowały się zwłoki niewinnych dzieci, których wcale nie powinno tam być. Ten moment otworzył mu oczy. Dostrzegł to, czego żaden ze znanych nam dyktatorów nie mógł zobaczyć. Wojna, którą toczył dotykała każdego. Ginęli nawet ci najmłodsi. Rozumiał, że życia tracili wojownicy, ale widok tych bezbronnych istot zmienił go kompletnie. Dawne wspomnienie, którego nie był w stanie odtworzyć, momentalnie pojawiło się w jego głowie.
Po powrocie na pokład skontaktował się z Republiką z prośbą zakończenia dłużącej się wojny. Był wielokrotnie pytany dlaczego to zrobił, ale jedynymi osobami, które poznały prawdę był jego (jak się później okazało) najwierniejszy przyjaciel - Armitage i Rey, która z biegiem czasu dostrzegła jego dobrą stronę.
Jeżeli ktoś pomyślałby, że po jakimś czasie Ren wrócił do swojej postawy sprzed lat, to grubo by się mylił. Wraz ze swoją matką (z którą nareszcie się pogodził), ukochaną oraz przyjacielem wiódł szczęśliwe życie. Doczekał się nawet swojego potomka.
Młoda Jedi bała się, że Ben nie podoła temu zadaniu, ale została wyprowadzona z błędu. Solo sprawdzał się świetnie jako ojciec. Uczył swojego syna jak należy postępować, co jest dobre, a co złe. Jednak najważniejszym dla niego było to, aby przekazać mu jak ważne jest rozpatrywanie wszystkich swoich decyzji, ponieważ z nimi mogą wiązać się duże konsekwencje, które mogą zaszkodzić niewinnym osobom.
***
Z biegiem lat najmłodszy Solo stał się dosłownie kopią swojego ojca. Miał go za swój wzór i autorytet. Wszystkiemu z boku przyglądała się Leia. Kobieta bardzo dobrze pamiętała swojego syna, za czasów gdy był jeszcze małym chłopcem, szukającym przygód. Stwierdziła, że Ben bardzo się zmienił, wyrósł, wydoroślał. Jednak istniała jedna rzecz, która pomimo tego, że została uśpiona na długi czas, nie opuściła go. Po dawnych zdarzeniach poprzysiągł sobie, iż nie dopuści do śmierci bezbronnych osób, a w szczególności dzieci.
========================
Hejka!
Chyba trochę smutny one-shot, ale jakoś tak mnie naszło (sorki). Nie mniej, jednak mam nadzieję, że się podobało :)
Oczywiście wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka <3
PS. Komentarze i gwiazdki motywują ;)
