Najwyższemu Porządkowi udało się wtargnąć do bazy Rebeliantów. Tym razem na czele szturmu stał generał Hux, biorący również udział w ataku. Po śmierci Phasmy nie było godnego jej miejsca dowódcy, więc to Armitage zgłosił się na ochotnika. Oczywiście wszystkiego doglądał Ren, który dumnie szedł za oddziałem szturmowców.
W końcu zagonili republikańskich żołnierzy na główny dziedziniec. Wszystkie wyjścia zostały zablokowane. Zaczęło się kolejne starcie. Rey starała się odpierać ataki, jednak w pewnym momencie dostała, a z jej prawego ramienia sączyła się szkarłatna ciecz. Finn jako, że znał techniki walk szturmowców jeszcze się utrzymywał, lecz Poe nie miał tyle szczęścia i został postrzelony w lewe udo, co uniemożliwiło mu dalszą obronę. Na szczęście został jedynie zabrany przez żołnierzy Porządku, gdyż z rozkazu Wodza wszyscy ranni przeciwnicy o ważniejszej pozycji mieli zostać pojmani, a nie zabijani.
W całym tym harmiderze nikt nie zauważył co działo się na samym środku.
- STOP! - krzyknął rudy mężczyzna.
Wszyscy jak na zawołanie zaprzestali dalszej walki i zwrócili twarze ku niemu. Rebelianccy żołnierze patrzyli na zaistniałą sytuację ze zgrozą w oczach. Generał Hux stał z blasterem przyłożonym do głowy... Lei Organy...
- Teraz wszystkie rebelianckie ścierwa grzecznie odłożą broń albo pani generał nie przeżyje tego dnia - powiedział i wyszczerzył zęby.
Żołnierze już mieli odkładać trzymane wyposażenie, kiedy przerwał im głos dowódczymi.
- Nie, przestańcie. Nie może się tak łatwo poddać - oznajmiła, a generał głośno się zaśmiał.
- Czyli księżniczka wybiera drugą opcję. Świetnie. - W powietrzu rozbrzmiał dźwięk odbezpieczanych broni.
- Generale! - Ren przebił się przez oddział szturmowców, ponieważ do tej pory doglądał wszystkiego z pewnej odległości. Jednak gdy zobaczył Hux'a mierzącego do jego matki, musiał zareagować. Może i wciąż miał za złe jej wcześniejsze zachowanie, ale teraz liczyło się tylko to, że nie pozwoli jej umrzeć w taki sposób.
- Czyżby nie słuchał pan rozkazów? - starał się brzmieć jak najbardziej spokojnie, lecz w duszy drżał z przerażenia. Najzwyczajniej w świecie bał się o swoją rodzicielkę. Zdawał sobie sprawę z nieobliczalności mężczyzny. Tym bardziej gdy widział szaleństwo w jego oczach.
- Powiedziałem, że wszyscy rozbrojeni wrogowie mają trafić do niewoli. - Miał nadzieję, że zapanuje nad Armitage'm, ale jego nadzieja poszła na marne.
- To jest nasz wróg numer jeden! Nie można go puścić! - spierał się. - Aha; już rozumiem. Przecież to twoja mamusia. Czyli idealny sposób, aby za jednym razem zemścić się na tobie - stwierdził ze złowieszczym uśmiechem.
Kylo wiedział, że mężczyzna go nienawidzi, ale nie pomyślałby, że ten byłby zdolny do czegoś takiego. Musiał myślec szybko. Nie mógł zwyczajnie udusić generała, ponieważ najdrobniejszy dotyk spowodowałby wystrzał z broni. W pewnym momencie spojrzał na leżącą Rey, która w tym samym czasie zauważyła jego spojrzenie. Porozumieli się bez słów, więc dziewczyna wiedziała co zrobić.
- Więc jaki werdykt Wo... - nie dokończył, gdyż przed jego oczami przeleciał metalowy pręt, który wybił go z rytmu. Nie zauważył biegnącego ku niemu Rena, a gdy w końcu się ocknął nie miał już przy sobie Organy. Chciał jeszcze zranić Rycerza, lecz przeszkodził mu w tym miecz przebijający go na wylot.
- Zdrajca - było ostatnim, co udało się wydusić. Solo patrzył na niego z gniewem w oczach.
Gdy wyjął miecz z martwego już ciał generała, napotkał wiele zdezorientowanych spojrzeń. Zarówno szturmowców jaki i rebeliantów. Odwrócił się w stronę swojej mamy i mocno przytulił. Tak strasznie bał się, że coś jej się stanie. Nie wybaczyłby sobie, gdyby ona zginęła.
- Kocham cię - wydusił. Wtulił się w Leię, pozwalając łzą płynąć. - Przepraszam. - W końcu zdał sobie sprawę ze swoich wszystkich czynów. Pragnął cofnąć czas, ale jedynym co mógł teraz zrobić były zwykłe przeprosiny.
- Już dobrze, Ben. - Jego imię brzmiało tak pięknie w jej ustach. Było wypowiadane z troską i miłością, której doznał jedynie przez pierwsze lata swojego życia.
Żołnierze przyglądali się tej scenie: największy potwór w Galaktyce płaczę, będąc obejmowanym przez swoją matkę. Nikt już nie zwracał uwagi na blednące ciało generała. Wszyscy spojrzeli po sobie, pozdejmowali hełmy, schowali broń i nie patrzyli już na siebie jak na wrogów, lecz jak nowych sojuszników.

CZYTASZ
Star Wars Stories |ONE SHOTS|
Hayran KurguPo prostu one shoty ze Star Wars. Nic dodać, nic ująć.