-Pobieramy się!- krzyknęła Luna.
-A wy wszyscy jesteście zaproszeni!- krzyknął Theo. Tłum uniósł kieliszki i wzniósł toast za narzeczonych. Gratulacje nie miały końca, wszyscy chcieli szczęścia tej wyjątkowej pary.
-Draco! Hermiona! Korzystając z okazji chcielibyśmy zapytać czy nie zostalibyście naszymi świadkami.- zagaił Theo podchodząc i obejmując oboje ramionami. Ci spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się.
-Oczywiście- zaśmiała się Hermiona. Na co blondynka przytuliła ją z wielkim entuzjazmem.
-To będzie cudowny ślub.-szepnęła brunetka do ucha przyjaciółki.
-Wiem.- zaśmiała się dziewczyna. Po chwili jednak podeszła do swojego narzeczonego zbierać gratulacje.
-To się wkopaliśmy.- powiedział Draco obejmując Hermionę ramieniem.
-Ja tam czuję się zaszczycona.- zaśmiała się wtulając głowę w jego klatkę piersiową.
******
-Więc od jak dawna jesteście razem?- spytała Luna. Hmm... Wtedy gdy pierwszy raz spojrzał na nią nie jak na szlamę, gdy pierwszy raz dotknął jej bez obrzydzenia, wtedy gdy ją uratował, gdy zaczęli normalnie rozmawiać, gdy zaczęli próbować się wzajemnie pocieszać i rozweselać? Albo gdy pierwszy raz się pocałowali, gdy zaczął jej bronić? A może gdy uświadomili sobie, że nie mogą bez siebie żyć? Trudno znaleźć jeden konkretny moment, ten pierwszy, który wszystko zaczął. Widać tylko lawinę, bez początku, ale i bez końca. Było tyle zalążków. Zalążków, które z biegiem czasu wszystkie wykiełkowały w to co ich teraz łączy.
Hermiona tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi.
-Cieszę się, że tam ze mną będziesz.- powiedziała Luna.
-Od tego ma się przyjaciół.-odparła Herm. Na co Luna posmutniała momentalnie.
-Chyba nigdy go nie zaakceptują.- szepnęła blondynka. Harry, Ron i Ginny dotąd nie odpowiedzieli na zaproszenie na ślub Luny i Theo. Nie było pewne czy się pojawią, pewne było tylko to, że nie popierają tego związku. Smutek blondynki było czuć na kilometry. Nie śmiała się tyle co wcześniej, mimo że zbliżał się teoretycznie jej najszczęśliwszy dzień życia. Nią samą zaczęły targać wątpliwości. Co jeśli nie powinna? Jest za młoda? Albo po prostu nie powinna wychodzić za ślizgona?
-To przecież tylko dom w Hogwarcie.- szepnęła Luna.
-Wiem Lunuś.- powiedziała Hermiona przypominając sobie własną kłótnię z gryfonami na ten sam temat.
********
-Harry proszę, przekonaj go. Dla Luny to jest bardzo ważne, dla mnie też.- powiedziała Hermiona.
-Wiem Herm i próbuje, ale wiesz jak to jest z Ronem. Jest okropnie uparty.- odparł wybraniec.
-Spróbuj, proszę. Nawet nie wiesz jak nam was brakuje.- szepnęła brunetka spuszczając wzrok.
-Nam ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo. Jemu również.- odpowiedział.
*******
Hermiona stała uśmiechnięta na przeciwko Theodora i Dracona ubranych w czarne smokingi. Poprawiła lekko swoją pastelowozieloną zwiewną suknię i zgarnęła z twarzy niesforny kosmyk włosów, który uprzednio wymknął się z jej upięcia. Nagle oczom wszystkich zebranych ukazała się panna młoda. W śnieżnobiałej, rozkloszowanej, długiej sukni z rękawami z delikatnej koronki szła dumnie przed siebie i wysyłała gościom uśmiechy. Wtem zobaczyła wśród zebranych rude czupryny, a pośród nich jedną czarną. Momentalnie jej uśmiech rozpromienił się i wydawało się, że był jeszcze szerszy.
********
-Na cześć pary młodej!- krzyknął Draco wznosząc kieliszek. Pozostali zawtórowali mu oklaskami.
-Na cześć naszych kochanych świadków!- krzyknął Blaise Zabini z tłumu.
-Na cześć naszych przyjaciół z gryffindoru.- krzyknęła Luna.
-Za was!- po dłużej chwili milczenia zawołał Ron. Hermiona uśmiechnęła się najmocniej jak się tylko dało. Wszyscy jej przyjaciele w końcu razem, w końcu pogodzeni. Podeszła do nich szybkim krokiem.
-Nawet nie wiecie jak się cieszę, że tu jesteście, że wszystko będzie jak dawniej.- zawołała uradowana.
-Nie wiem czy jak dawniej, przez tą fretkę.- warknął cicho Ron.
-Ron!- upomniała brata Ginny.
-Przepraszam.- odparł po chwili.- Nie chcę, żebyśmy się kłócili, ale... Nie mogę go do końca zaakceptować. On... był naszym wrogiem.
-Wiem Ron, wiem. Też tak myślałam, ale... Draco się zmienił. Na prawdę. Jest teraz kim innym niż kiedy ty go znałeś.- powiedziała Hermiona. Ron kiwnął lekko głową.
-Zatańczymy?- spytał.
-Oczywiście.- zaśmiała się brunetka.
********
-Odprowadzę cię do domu Herm.- zaoferował się Draco gdy prawie wszyscy goście zaczęli się już rozchodzić.
-Nie musisz.- odpowiedziała lekko się uśmiechając.
-Muszę, bo chciałbym cię zapytać czy mogę być przy tobie do końca naszego życia.- powiedział pewnym tonem. Hermiona spojrzała z niedowierzaniem.
-Draco?- szepnęła.
-Hermiono Jean Granger czy chcesz wyjść za mnie?- spytał klękając przed nią i wyciągając pierścionek. W jej oczach zaszkliły się łzy, odetchnęła najgłębiej jak tylko mogła i kiwnęła głową.
-Tak. Tak. Tak!- powtarzała, a chłopak wziął ją w objęcia.
-Wiedziałem, że to się tak skończy.- powiedział Theo do ucha swojej żony.
-Wszyscy to wiedzieliśmy.- odparła Luna.
********
-A jeśli cię potrzebuję?- szepnął Draco do swojej wybranki przed samym złożeniem przysięgi małżeńskiej.
~~~~~~~~~
Jak widzicie dotarliśmy razem do końca tego opowiadania. Baardzo, ale to baaaardzo dziękuję wam za to, że tu ze mną byliście pomimo mojej kapryśnej weny. Chcę wam podziękować za wszystko co dla mnie zrobiliście, za wasze przeurocze słowa wsparcia. Dziękuję za to, że byliście, jesteście i miejmy nadzieję będziecie. Pa smoczki, jesteście cudowni :*

CZYTASZ
Dramione-A jeśli cię potrzebuję... [zakończone]
FanfictionJeden niewłaściwy ruch, jedna niewłaściwa decyzja, jedna niewłaściwa sytuacja. To wszystko nie miało mieć miejsca, a może to wszystko miało się zdarzyć... Jak długo będą musieli udawać? Czy mur nienawiści może zniknąć? Czy można zaufać komuś kogo si...