Rozdział 22

2.7K 129 10
                                    

Akcja przenosi się na koniec bitwy o Hogwart. Myślę, że Rowling świetnie ją opisała i nie ma sensu bym ja to teraz powtarzała. I też nie chcę w tym niczego zmieniać (no oprócz pocałunku Hermiony i Rona, o tym zapomnijmy).Więc zapraszam.
                      ~~~~~~~~
Wtedy właśnie Voldemort padł. Harry stał na przeciwko i oddychał z trudem. Było tak cicho, nikt się nie ruszał, zdawało się, że nikt nawet nie oddychał. Ten moment będzie jednym z najważniejszych wydarzeń w historii. Harry Potter uratował świat. Z gardła Hermiony uwolniło się westchnienie ulgi. Z boku słuchać było śmiech Luny. Który z prawie szeptu przeszedł powoli w normalny głośny śmiech.
-To koniec.- powiedział Ron.
-Tak. Koniec.- odparła Hermiona.
                        *********
-Nie ma szans byśmy zostali uniewinnieni.- powiedział Draco przejeżdżając palcem po znaku śmierciożercy. Nie miał go z własnej woli, ale był napiętnowany. Nie miał szans. To było pewne, że trafi do Azkabanu. Mógł się tylko modlić, by pocałunek dementora nastąpił szybko.
                      *********
Hermiona siedziała razem z Harrym, Ronem i Ginny w wielkiej sali w Hogwarcie. Spędzali tam praktycznie całe dnie naprawiając gmach szkoły po wojnie. Patrzyli na krzątającą się wszędzie profesor McGonagall, przyszłą dyrektorkę Hogwartu. Harry obejmował czule ramieniem Ginny i opowiadał o swojej początkującej karierze aurora. Wtem drzwi wielkiej sali otworzyły się i wbiegła przez nie Luna Lovegood.
-O Luna w końcu przyszłaś! Siadaj z nami.- powiedziała Ginny.
-Bardzo bym chciała, ale Herm mogę cię zabrać na chwilę?- spytała widocznie przejęta.
-Oczywiście.- odparła brunetka i poszła razem z Luną.
-Co się stało?- spytała gdy już wyszły z wielkiej sali.
-Zostali aresztowani. Wszyscy. Nott, Zabini, Draco i cała jego rodzina. Niedługo zostaną wysłani do Azkabnu.- krukonka wurzuciła te słowa z siebie z wielką szybkością robiąc się coraz bardziej blada.
-Co?- Hermiona stała przerażona. Oni nie mogli. Tak skupiła się na Harrym i jego sukcesie, że zupełnie zapomniała o tym co grozi blondynowi. Teraz czekało go więzienie, czekała go kara na którą nie zasłużył.
-Przecież oni są niewinni.- powiedziała Hermiona.
-Wiem, ale mają znaki śmierciożerców. Tylko to się liczy.- odparła załamana Luna.
-Luna. To nie może się tak skończyć.- szepnęła Granger. Po policzku blondynki spłynęła samotna łza.
                        *********
-Hermiona! Idziemy na proces tej tchórzliwej fretki i jego pobratymców. Odpowie za to wszystko. Już nigdy nie nazwie nikogo szlamą.- powiedział Ron. Ścisnął ramię Hermiony, a ta automatycznie odsunęła się od niego strącając jego rękę ze swojego ramienia. Harry spojrzał na nią. Wydawała mu się dziwnie nieobecna i milcząca. Zresztą była taka od trzech dni. Po drodze na rozprawę dołączył do nich Luna, która od razu podeszła do Hermiony i objęła ją. Stały tak przez chwilę, a Harry ujrzał łzy spływające po policzkach blondynki. Ginny podeszła do dziewczyn, widać było na jej twarzy skonsternowanie i niezrozumienie. Zresztą taką samą minę miał Ron. Gdy dotarli na miejsce zajęli jedną z drewnianych ławek i czekali na rozpoczęcie rozprawy. Rozprawy o wiadomym wyniku.
                       **********
Szedł ze skutymi rękoma jak największy przestępca. Za nim szedł ze spuszczoną głową Blaise, a dalej wpatrujący się niemym wzrokiem w przestrzeń Nott. Najbardziej nie mógł znieść widoku swojej matki, która szła za nimi wszystkimi obok swojego męża Lucjusza. Jej twarz nabrała odcienia szarości, jej włosy straciły blask, a oczy były dziwnie puste. Wyglądała okropnie, a każde spojrzenie na nią łamało mu serce. Weszli do wielkiej sali, jasne światło uderzyło grupę byłych śmierciożerców. Weszli we trójkę. Draco, Zabini i Nott. Pozostali zostali w korytarzu czekając na swoją kolej. Theodor wydał z siebie dziwne westchnienie. Draco podążył za jego wzrokiem i zobaczył siedzącą na ławce Lunę, a obok niej Hermionę. Wszystko co udało mu się stłumić nagle uderzyło w niego z podwójną siłą. Była tutaj. Tak blisko i jednocześnie tak daleko. Nieosiągalna jak zawsze. Poczuła na ustach lekkie wspomnienie jej pocałunku i jego serce zapragnęło go powtórzyć. Zamiast tego napotkał jej spojrzenie i posłał smutny uśmiech.
-Wiem co czujesz Draco.- powiedział do niego Nott siadając obok blondyna.-Najważniejsze, że tu są, że jeszcze raz, ostatni je zobaczymy.
                       *********
-Blaisie Zabini, Theodorze Nottcie i Draconie Malfoyu zostajecie uznani za winnych popierania Voldemorta i działanie jako śmierciożercy. Wasza kara to dożywotni pobyt w Azkabanie.- odezwał się jeden z sędziów.
-Mają to na co zasłużyli.- prychnął Ron o spojrzał na Hermionę. Po jej policzku właśnie spływała samotna łza.
-Miona?-spytał zaskoczony.
-Zgłaszam sprzeciw!
                            ~~~~~~~~
Wiem, że jestem jak polsat, ale taki już mój urok. Jak wam się podoba? Jak myślicie co będzie dalej? Co z naszymi śmierciożercami? Do następnego smoczki :*

                        

Dramione-A jeśli cię potrzebuję...  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz