smutna prawda
— Czyś ty oszalał?! — krzyknął Youngho, patrząc na leżącego na łóżku Yutę z politowaniem w oczach. Znajdowali się już w ich wspólnym mieszkaniu, do którego zawitali kilka lat temu, kiedy to rozpoczynali karierę młodych policjantów. Pomysł na to pojawił się równie spontanicznie jak nić wielkiej przyjaźni między nimi.
Chociaż Japończyk czasami miał wrażenie, że nie zyskał przyjaciela, lecz drugą matkę, która kontroluje go bardziej niż ta pierwsza.
— Przecież on tego nie brał na poważnie — powiedział Yuta, unosząc dłonie w akcie kapitulacji.
— Ledwo go znasz i już taki coming out robisz. — Youngho pochodził z Chicago i zdarzało mu się wplatać w swoje wypowiedzi angielskie słowa. Japończyk na początku nie mógł się porozumieć z przyjacielem, jednak z czasem zauważał w tym korzyści i za darmo podłapywał wyrażenia od nieświadomego Youngho.
— Don't worry, Johnny, ja mam wszystko pod kontrolą — odparł Yuta z pocieszającym uśmiechem, ale wyższego w ogóle to nie uspokoiło.
— Gdybym wiedział, że tak będziesz pajacować.
Chłopak usiadł na swoim łóżku, chowając twarz w dłoniach. Nie chciał aż tak przejmować się życiem towarzyskim swojego przyjaciela, jednak on sam nie dawał mu innego wyboru. Już nie raz słuchał jak Yuta opowiada o każdym swoim podboju miłosnym, który kończył się całkowitym fiaskiem. Mimo to chłopak pokazywał, iż to była tylko zabawa, tłumacząc się brakiem potrzeby znalezienia kogoś na stałe. Youngho widział, że prawda jest zupełnie inna.
Yuta był samotny i rozpaczliwie poszukiwał miłości, a przeszkodę stanowiła jego nieumiejętność w zachowywaniu się wobec obiektów westchnień.
Wyższy spojrzał na Japończyka, który właśnie oglądał coś z ogromnym zaciekawieniem w telefonie, ze zmartwieniem w oczach. A co, jeśli Yuta w ogóle sobie nikogo nie znajdzie i zestarzeje z dziesiątką kotów? Nie, żeby Youngho miał coś do takiego spędzenia reszty życia, bo gdyby nie zobaczył tamtego dnia pewnej słodkiej buźki to tak właśnie by skończył. Jednak teraz za bardzo mu zależało na zdobyciu czyjegoś serca.
Jedno tylko ich różniło — Yuta miał już jakieś „doświadczenie" w tych sprawach, a Youngho będzie się starał w ten sposób po raz pierwszy. No i nie można zapomnieć o talencie Japończyka do robienia z siebie idioty.
Nagle wstał i stanął na przeciwko swojego przyjaciela z kipiącą determinacją. Wpadł na pomysł nieznoszący sprzeciwu.
— Musimy ci znaleźć nauczyciela — powiedział z kamienną twarzą.
Gdyby można było używać znaków w prawdziwym życiu to Yuta byłby właśnie wielkim pytajnikiem.
— Nauczyciela od czego?
— Na twój slang — rzucania takimi tekstami, żeby nie spłoszyć zwierzyny. — Youngho poruszył zabawnie brwiami, na co Japończyk westchnął głośno z obrażoną miną. Używanie młodzieżowego języka odejmowało chłopakowi lat tak skutecznie, że czasami ekspedientki w sklepie prosiły go o dowód. A niektóre wyrażenia wręcz prosiły się o zapisanie gdzieś i przechowanie dla młodszych pokoleń.
— I niby kto będzie mnie tego uczył?
— Doyoung.
— Nie było kogoś lepszego? — Yuta się obruszył.
Doyoung był ich znajomym, i wyprzedzając wasze pytania to nie, profesja policjanta nie za bardzo do niego pasowała. Udało mu się znaleźć pracę jako barman w dosyć znanym barze, do którego chłopaki lubili często po pracy wpadać. Chciałabym napisać, iż cała trójka ma ze sobą dobre stosunki, jednak Yuta nie za bardzo darzył chłopaka zaufaniem przez pewne zabawne incydenty.
— On ma doświadczenie — odparł Youngho spokojnie.
— Tak, w odbijaniu czyjejś zwierzyny — skwitował Japończyk z kwaśną miną.
Za każdym razem, kiedy Yuta kogoś sobie znajdywał to zjawiał się Doyoung ze swoją aparycją małego, słodkiego króliczka, pod którego futrem tkwił diabeł wcielony (legenda głosi, że gdyby chłopak zawitał pewnego dnia w piekle to poczułby się od razu jak w domu) i psuł całą zabawę. — Nie mam zamiaru się go prosić o głupoty, które ty sobie ubzdurasz.
— Już do niego napisałem, nie wywiniesz się — rzekł Youngho, chowając telefon do kieszeni i posyłając przyjacielowi słodki uśmiech.
— Zamorduję cię.
— Lepiej nie, bo jeszcze muszę coś zrobić przed śmiercią! — krzyknął wyższy, uciekając przed zdenerwowanym Yutą, który rzucił się za nim, taranując wszystko na swojej drodze.
podobno kilka kroków od mojego mieszkania jest kwiaciarnia, a na przeciwko park, w którym czasami widać policjantów, ale to i tak jest czysty przypadek
CZYTASZ
❝the florist's❞
Fanfiction- historia pewnej miłości, której narratorami są kwiaty ships: yuwin, winkun; w tle johnten, luwoo; tags: flower shop!au, angst with a happy ending, comedy, yuta as policeman, sicheng as florist, slice of life, teasing, heartbreak, almost marriage...