1.

8.3K 329 55
                                    




Budzik. 

Urządzenie, które niszczy ludziom marzenia, w tym także i moje. Wyłączyłam go i poszłam do łazienki. Moje długie brązowe włosy wyglądały jakby przeszła przez nie trąba powietrzna albo huragan. Rozczesałam je oraz umyłam zęby. Nie lubię się malować w dodatku szkoda mi pieniędzy na jakieś tusze czy szminki, które zrobią ze mnie stracha na wróble. Uważam, że wyglądam ładnie bez makijażu i tego się trzymam. Na koniec założyłam tylko okulary, po czym wyszłam po ubrania do pokoju. Wzięłam to co chciałam z szafy i wróciłam do łazienki. Kiedy weszłam z powrotem do sypialni jak zawsze popatrzyłam się na moje zdjęcie z mamą.

Zmarła dwa lata temu w wypadku samochodowym. Ojca nie znam przez co teoretycznie jestem skazana na dom dziecka, ale mieszkam sama. Nie jestem co prawda pełnoletnia, ponieważ mam szesnaście lat więc powiedzmy, że jest to trochę nie legalne. Cieszę się, że jeszcze mnie nie złapali i nie zamierzam się wychylać, aby mieli ku temu powody.

Moje wspomnienia nie należą do szczęśliwych. Oczywiście znajdą się również i te radosne, ale w porównaniu do tych złych stanowią mniejszość. Jak byłam małą dziewczynką zostałam porwana przez tajną organizację zwaną Hydrą. Byłam eksperymentem przez co dostałam ciekawe jak i przerażające moce, między innymi teleportacji, posługiwania się lodem i niewidzialności. Mam ich tak dużo dlatego, że przez 11 lat byłam tylko poddawana eksperymentom. Nikogo nie zabijałam z czego się strasznie cieszę jednak po każdym eksperymencie wymazywali mi pamięć. W wieku czternastu lat udało mi się uciec dzięki mocą, które w rzeczywistości sami mi ,,dali". Wtedy zaczynałam sobie przypominać coraz więcej momentów z mojego życia. I tak odnalazłam moją mamę. Niestety, pięć miesięcy później nastąpił wypadek o którym już wspomniałam. W każdym razie było minęło, próbuje  wieść sobie spokojne życie w dzielnicy Queens  (jakkolwiek to nie zabrzmi) w Nowym Yorku co nie jest proste.

Nie lubię się do tego przyznawać, ale aby przeżyć dużo kradnę. Jednak dorabiam w pobliskiej kawiarence. Dostaje mało pieniędzy, ale na szczęście wystarcza mi na czynsz, więc nie przeszkadza mi to.

Wzięłam jabłko i ruszyłam do szkoły. Kiedy przekroczyłam próg bloku zauważyłam Petera biegnącego w stronę przystanku, od razu ruszyłam za nim. Skromnie mówiąc umiem bardzo szybko biegać co zawdzięczam ciężkim treningom w Hydrze.

- Peter, hej!- krzyczałam do niego.

- O cześć Emily- przywitał się wesoło posyłając mi uśmiech.

- Co tu robisz tak wcześnie?- zapytałam. Zwykle wychodził z domu o siódmej trzydzieści a była zaledwie za dziesięć.

- Za dwa tygodnie mamy konkurs, muszę chodzić na próby.

- A no tak zapomniałam. Ostatnio nie mogę ogarnąć rzeczywistości.

- Zauważyłem- powiedział Peter hamując śmiech.

- No wiesz co. To, że ja tak twierdzę nie znaczy, że musisz to potwierdzać.

- Idziesz do szkoły w dwóch innych butach- zaśmiał się Parker.

Odruchowo spojrzałam w dół i faktycznie, na obu stopach widniały dwa inne buty. Różnica była znacząca, ponieważ jeden był czerwonym trampkiem, a drugi czarnym sandałem. Parsknęłam śmiechem wraz z chłopakiem i wróciłam się do domu. Założyłam drugiego trampka po czym wyszłam z powrotem spacerując po Nowym Yorku.

Do szkoły doszłam w ciągu dwudziestu minut więc zdążyłam jeszcze powtórzyć sobie materiał z pierwszej lekcji jaką okazała się fizyka. W zasadzie nie miałam co powtarzać bo miałam ten przedmiot w jednym małym paluszku tak samo jak chemię, jednak biologia wraz z językiem angielskim tworzą krwiożerczą parę moich znienawidzonych przedmiotów.

 Stałam pod salą czekając na dzwonek kiedy zauważyłam Petera z Nedem, naszym wspólnym przyjacielem.

- Hej Emily- przywitał się grubszy chłopak.

- Cześć jak tam gwiazda śmierci, nie zaczęliście jej budować beze mnie prawda?- zapytałam się grożąc palcem Nedowi.

- Nie no co ty nie próbowalibyśmy co nie Peter?

- Jasne.

-Mam nadzieje. Do kogo w tym tygodniu idziemy?-zapytałam. Kiedy byli u mnie zawsze tłumaczyłam, że moi rodzice ciężko pracują, mają nocne zmiany i tym podobne, a o mocach nie wspomniałam i nie zamierzam powiedzieć Nedowi. Za nic nie umie dotrzymać tajemnicy, zaraz cała szkoła by o tym wiedziała, a Hydra stałaby pod drzwiami. Parker o nich wie od niedawna. Dowiedział się przez przypadek, kiedy chciał mnie odwiedzić. Ja wtedy przemieszczałam się dzięki teleportacji po całym  mieszkaniu w zawrotnym tempie, ponieważ sprzątałam. Tymczasem chłopak wolał wejść po schodach pożarowych i potem znaleźć się u mnie przez okno niż przez drzwi jak cywilizowani ludzie. Gdy mnie zobaczył, nie chciał wyjść bez moich wyjaśnień.

-Ok zapraszam do mnie- odezwał się uśmiechnięty Parker.

-No to ustalone- klasnęłam zadowolona w ręce. W tej chwili rozległ się dźwięk dzwonka na lekcje.

Na szczęście dzisiaj piątek.

Lost ChildOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz