- Dlaczego to ja mam jechać z dzieciarnią?- zapytał sfrustrowany Clint.- Nie marudź- odpowiedział mu Stark, po czym odleciał w swojej zbroi.
- A co ze mną?- spytał Bruce.
- Zostaniesz dobrze?- zapytała wdowa.
- Jasne, nie ma problemu- odpowiedział trochę skołowany.
- Świetnie.
Spojrzeliśmy po sobie i wsiedliśmy w trójkę do auta.
- A Thor i Iron Man?- zdziwił się pominięciem ich Peter.
- Oni umieją latać, więc polecą sobie sami- wytłumaczył ze stoickim spokojem Clinton.
- A no tak- odpowiedział zmieszany chłopak.- Długo będziemy jechać?
- Tak długo aż dojedziemy.
Siedziałam cicho i przyglądałam się ich rozmowie. Parker cały czas zadawał bezsensowne albo nic nie znaczące pytania, a biedny łucznik próbował na nie odpowiadać. Szczerze współczułam mu całym sercem.
- A co jeśli nas pokonają?- ciągnął dalej.
- Możesz z łaski swojej wreszcie się zamknąć?- warknął groźnie Hawkeye.
Nie mogąc dłużej wytrzymać, wybuchłam śmiechem.
- A ciebie co tak śmieszy?- zapytał mężczyzna.
- Raczej kto- parsknęłam nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Dobra mam dość, chyba po tej misji pójdę już na emeryturę- westchnął mężczyzna i oddzielił się od nas czarną szybą.
- Miałeś tyle okazji aby wysunąć tą barierkę, a zrobiłeś to dopiero teraz? Wow widzę postępy w cierpliwości- mówiłam dalej nie opuszczając mojego dobrego humoru.
- Nie, po prostu dopiero teraz to odkryłem- oznajmił i zniknął za szybą.
- Co ja mu zrobiłem?- zapytał zdezorientowany Peter.
- Jakbyś siebie widział to byś wiedział.
Chłopak fuknął coś pod nosem, a potem obrażony przysunął się bliżej okna i zaczął przyglądać się miejscom, które mijaliśmy. Po kilku godzinach dojechaliśmy do celu.
Otworzyłam drzwi, a przede mną ukazał się wielki, gęsty las.
- No to dojechaliśmy.
- Dłużej się nie dało Clint?- usłyszałam zza siebie głos Tonego.
- Wiesz i tak przyjechaliśmy wcześniej od reszty Stark. Nie potrzebne jest tu twoje marudzenie.
- Las? W lesie są jacyś agenci? Ale na serio, w lesie?! To bez sensu.
- Krzycz głośniej Pete, a może zginiesz pierwszy.
- Ile razy mam ci mówić abyś tak do mnie nie mówiła dziewczyno...
- Reszta przybyła- wszyscy w czwórkę odwróciliśmy się w stronę wskazaną przez Thora.
- Dobra mrożonko, co teraz?- zapytał Tony.
- Ulepszeni powinni tu być razem z bazą Hydry.
- To na co czekamy idziemy- oświadczyłam i już miałam iść kiedy Steve złapał mnie za ramię.
- Najpierw musimy wymyślić plan.
- Przecież go mamy. Idziemy, atakujemy ulepszonych, zabieramy co swoje i wracamy.
CZYTASZ
Lost Child
FanfictionEmily to dziewczyna, która wiele przeżyła w swoim życiu jednak idzie dalej nie patrząc w wstecz. Nie ma rodziców. Jej matka zginęła w wypadku samochodowym, a ojciec... pewnie nie wie, że istnieje. Czy Emily poradzi sobie wraz ze swoimi przyjaciółmi...