14.

4.9K 240 56
                                    



- Dlaczego to ja mam jechać z dzieciarnią?- zapytał sfrustrowany Clint.

- Nie marudź- odpowiedział mu Stark, po czym odleciał w swojej zbroi.

- A co ze mną?- spytał Bruce.

- Zostaniesz dobrze?- zapytała wdowa.

- Jasne, nie ma problemu- odpowiedział trochę skołowany.

- Świetnie.

Spojrzeliśmy po sobie i wsiedliśmy w trójkę do auta.

-  A Thor i Iron Man?- zdziwił się pominięciem ich Peter.

- Oni umieją latać, więc polecą sobie sami- wytłumaczył ze stoickim spokojem Clinton.

- A no tak- odpowiedział zmieszany chłopak.- Długo będziemy jechać?

- Tak długo aż dojedziemy.

Siedziałam cicho i przyglądałam się ich rozmowie. Parker cały czas zadawał bezsensowne albo nic nie znaczące pytania, a biedny łucznik próbował na nie odpowiadać. Szczerze współczułam mu całym sercem.

- A co jeśli nas pokonają?- ciągnął dalej.

- Możesz z łaski swojej wreszcie się zamknąć?- warknął groźnie Hawkeye.

Nie mogąc dłużej wytrzymać, wybuchłam śmiechem.

- A ciebie co tak śmieszy?- zapytał mężczyzna.

- Raczej kto- parsknęłam nie mogąc powstrzymać śmiechu.

- Dobra mam dość, chyba po tej misji pójdę już na emeryturę- westchnął mężczyzna i oddzielił się od nas czarną szybą.

- Miałeś tyle okazji aby wysunąć tą barierkę, a zrobiłeś to dopiero teraz? Wow widzę postępy w cierpliwości- mówiłam dalej nie opuszczając mojego dobrego humoru.

- Nie, po prostu dopiero teraz to odkryłem- oznajmił i zniknął za szybą.

- Co ja mu zrobiłem?- zapytał zdezorientowany Peter.

- Jakbyś siebie widział to byś wiedział.

Chłopak fuknął coś pod nosem, a potem obrażony przysunął się bliżej okna i zaczął przyglądać się miejscom, które mijaliśmy. Po kilku godzinach dojechaliśmy do celu.

Otworzyłam drzwi, a przede mną ukazał się wielki, gęsty las.

- No to dojechaliśmy.

- Dłużej się nie dało Clint?- usłyszałam zza siebie głos Tonego.

- Wiesz i tak przyjechaliśmy wcześniej od reszty Stark. Nie potrzebne jest tu twoje marudzenie.

- Las? W lesie są jacyś agenci? Ale na serio, w lesie?! To bez sensu.

- Krzycz głośniej Pete, a może zginiesz pierwszy.

- Ile razy mam ci mówić abyś tak do mnie nie mówiła dziewczyno...

- Reszta przybyła- wszyscy w czwórkę odwróciliśmy się w stronę wskazaną przez Thora.

- Dobra mrożonko, co teraz?- zapytał Tony.

- Ulepszeni powinni tu być razem z bazą Hydry.

- To na co czekamy idziemy- oświadczyłam i już miałam iść kiedy Steve złapał mnie za ramię.

- Najpierw musimy wymyślić plan.

- Przecież go mamy. Idziemy, atakujemy ulepszonych, zabieramy co swoje i wracamy.

Lost ChildOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz