23.

2.2K 108 10
                                    

- Nie było innej odpowiedzi, a w dodatku to rozkaz nie prośba- odpowiedział mi Wolfgang.- Dalej jesteś agentką Hydry, jednak ja nie traktuje tak surowo ,,pracowników".
Nie ma to jak dobry szef- pomyślałam i w duchu się zaśmiałam.
Spojrzałam na niego oczekując na możliwe inne informacje godne omówienia.
- To tyle sądzę, że należy zacząć jak najszybciej dlatego chodź- mężczyzna wstał i otworzył drzwi, a ja wyszłam z pokoju oglądając długi korytarz. Nie dało się nie zauważyć czterech agentów chroniących swojego szefa.
Jakie to wszystko przewidywalne.
Muszę tylko zdobyć ich zaufanie i dokładnie się rozejrzeć. Zawsze jak jest nowy ,,prowadzący stary interes" to on lekko nie nadąża nad tym co się dzieje, co oznacza, że nawet nie zauważy moich planów przeciwko niemu.
- Za mną.
Szliśmy w ciszy przez mniej więcej dziesięć minut kiedy dotarliśmy do odpowiedniej sali. Była ona duża i zaskakująco jaśniejsza od większości pomieszczeń. Może to tylko kwestia oświetlenia?
Na środku stały dwie osoby. Chłopak i dziewczyna. Na oko mieli powyżej dwudziestu lat.
- Będziesz ich trenować.
Oboje popatrzyli na mnie dziwnie. Chłopak z wyższością w oczach.
- Mamy słuchać się jakieś dziewczynki?
- Tak i radzę tego nie komentować Pietro. Wie więcej na ten temat niż ty- odpowiedział mu jednooki.- To jest Wanda- skierował rękę w stronę dziewczyny, która stała tam lekko przerażona.- Skoro już wszystko wiadomo przejdźmy do rzeczy. Powodzenia- te ostatnie słowa skierował do mnie, po czym wyszedł.
Popatrzyłam się na nich i założyłam rękę na rękę. To będzie dziwne doświadczenie.
- Jakie macie moce?
Rzuciłam prosto z mostu, nie zamierzam się bawić w kotka i myszkę.
- Wanda telekineza, a ja- w tym momencie w ciągu sekundy znalazł się obok mnie.
Lekko się przestraszyłam.
-  Umiesz szybko biegać, rozumiem- odpowiedziałam lekko odsuwając się od chłopaka.- Zrobimy tak, na początku pokażcie co umiecie, a potem będziemy to szlifować. Zaczynamy od ciebie- ruchem głowy, pokazałam dziewczynę.
Dalej przerażona, wysunęła ręce przed siebie, po czym ukazała się czerwona poświata? Dym? Trudno to opisać, pierwszy raz coś takiego widzę. Ławki, które leżały na krańcu sali zaczęły się unosić. Uniosłem brwi ze zdziwienia.
- Niezłe co?- zapytał się mnie białowłosy podchodząc do mnie.
- Spróbuj odepchnąć tą ławkę na bok- zignorowałam go i podeszłam do brązowowłosej.
Próbowała zrobić to co jej kazałam i nawet jej wyszło.
- Teraz na drugą stronę.
Poszło jej o wiele lepiej niż wcześniej. Zręcznie poruszała meblem na każdą stronę.
- A teraz ją zniszcz- odparłam.
Kobieta popatrzyła na mnie po czym wcześniejszego punktu do ćwiczeń już nie było.
- Dobrze, czas na ciebie, eee Piotr?
- Pietro- odpowiedział naburmuszony i szybko przybiegł do mnie.
Wanda zaśmiała się z mojej pomyłki.
- Nie znam was długo, mam prawo do pomyłki.
- Mogę już iść?- zapytała mnie długowłosa.
- W sumie chyba tak. Ćwicz to na wszystkim co chcesz zniszczyć. Będzie prościej, a następnym razem zaczniemy coś innego.
Dziewczyna lekko się do mnie uśmiechnęła po czym wyszła z pomieszczenia.
- To co teraz szefowo?
Rzuciłam zirytowane spojrzenie na białowłosego po czym powiedziałam:
- Skoro masz tyle do powiedzenia to przynieś mi śnieg.
Popatrzył się na mnie jak na idiotkę.
- Jest lato skąd mam ci wytrząsnąć śnieg?
Rozejrzałam się po sali poszukując jakiegoś naczynia. Na stole nie daleko drzwi stała szklanka. Teleportowałam się tam i  z porotem po czym wsadziłam mu ją do ręki.
- Skoro szybko biegasz to pobiegnij gdzieś gdzie jest śnieg i przynieś mi go w tym.
Uśmiechnął się do mnie chytrze. Po kilku sekundach już go nie było. Włączyłam stoper po czym
zaczęłam teleportować się w różne miejsca, ponieważ nie wiedziałam, że mam taką moc.
Nie powiem, ale było to extra.
Po krótkim czasie przybiegł i wręczył mi pudełko.
- Co ze szklanką?
- Stukła mi się. Przepraszam.
Otworzyłam wieczko gdzie widniał biały śnieg.
- Dobrze, ale jesteś za wolny.
Rzucił mi wkurzone spojrzenie.
- Doprawdy? Pobiegłem pod koło biegunowe. Odległość od tego miejsca sięga do tysiąca kilometrów, a ja pokonałem tą trasę w ciągu dziesięciu minut! I nawet zdążyłem załatwić pudełko!
- Piętnastu- powiedziałam wcześniej patrząc na stoper.
- To i tak rekordowy wynik.
- Zawsze można zrobić to jeszcze szybciej.
- Jesteś zbyt ambitna- powiedział naburmuszony.
- A ty zbyt leniwy. Przykro mi, ale od jutra zaczynasz kilkugodzinne treningi na zmianę z tą dziewczyną.
- To jest moja siostra.
- No to z twoją siostrą, mało mnie to interesuje. Na dzisiaj to koniec.
Powiedziawszy to odwróciłam się i wyszłam z sali. Muszę następnym razem przed zajęciami z tą mądralą wsiąść tabletki na uspokojenie.
Kiedy przeszłam przez drzwi dopadli mnie agenci.
- Hej, spokojnie. Można powiedzieć, że jestem członkiem tej organizacji- zaczęłam.
- Nie mamy rozkazu nic ci zrobić tylko zaprowadzić do celi- powiedział jeden z nich.
- Do pokoju- poprawił go z surowym spojrzeniem drugi.
Rzuciłam wzrokiem po nich, ale ruszyłam za nimi. Zaczęłam ponownie dyskretnie poznawać korytarze. Szukać okien, podejrzanych drzwi, wszystkiego co umożliwi mi ucieczkę. Nie zamierzam zabawić tu długo. Czuje, że nie jestem wśród ludzi, którym można ufać.
Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Ukazał mi się mały szary pokoik z jednym łóżkiem, stolikiem koło niego oraz równie małą łazienką, która była połączona z pomieszczeniem. Na przeciwko łóżka stała czarna szafa i, nad nim było okno z kratami. Weszłam w głąb pokoiku gdy usłyszałam trzask. Odwróciłam się gwałtownie. Okazało się, że zostałam zamknięta na trzy spusty w moim nowym ,,mieszkanku". Zaczęłam szarpać klamkę, ale oczywiście nie chciała ustąpić. Wredne mendy.
Zsunęłam się i usiadłam pod drzwiami. Oparłam na nich głowę i zamknęłam oczy.
Nagle przed oczami pojawiła mi się twarz jakiegoś mężczyzny z krótkim zarostem, brązowymi włosami i paroma zmarszczkami na twarzy. Szybko podniosłam swoje powieki.
Nie wiem kim jest ten gość, ale się dowiem za wszelką cenę. Pewnie jest kimś ważnym dla wcześniejszej mnie. Mnie, która pewnie była szczęśliwa, miała przyjaciół, znajomych, rodzine. Wiedziała coś o świecie i o innych rzeczach. Chodziła do szkoły. Miała zwykle życie.
Która wiedziała kim jest.

Lost ChildOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz