Hana
W piątek stałam na środku małego lotniska otoczona rodziną z dwoma walizki zupełnie nowych ubrań. Karina na zakończenie mojego wyjazdu zrobiła nawet rytualne palenie moich rzeczy żeby oficjalnie pożegnać się ze starym rozdziałem mojego życia i zacząć nowy, który miałam nadzieje będzie o wiele lepszy. Potem zorganizowała mi pożegnalne ognisko na które przyszło pełno moich znajomych z którymi imprezowałam przez ostatnie dwa tygodnie. Wszyscy żałowali że wyjeżdżam i kazali mi obiecać że niedługo wrócę, a mi aż łezka kręciła się w oku i serce ściskało na ich miłe słowa. Upiłam się z Kariną niemal do nieprzytomności i teraz z wielkimi okularami na nosie i nową białą sukienką na ciele ledwo stałam na wysokich koturnach i ściskałam całą rodzinkę która prawie pozbawiała mnie tchu. Kiedy już dostałam wszystkie życzenia udanej podroży, masę buziaków i uścisków w końcu przeszłam przez odprawę i udałam się do samolotu.
Kiedy tylko usiadam na miejscu mój organizm ogarnął strach. Nie chciałam wracać, wiedziałam że prędzej czy później go spotkam i to nie będzie miłe. Chodź przez cały wyjazd starałam się o nim nie myśleć to jednak czasami pojawiał się w moim umyśle i to w najmniej spodziewanym momencie. Nie lubiłam tego, nie lubiłam chwili kiedy pojawiał się przed moimi oczami a mój humor od razu się psuł. Za każdym razem wyrzucałam go ze swojej głowy i spostrzegłam że pod koniec wyjazdu prawie w ogóle nie zaprząta mi myśli, że nie myślę o nim tak często jak początku a to chyba dobrze? Może w końcu całkowicie zapomnę i będę mogła zacząć wszystko od nowa? Co ja bredzę już zaczynam od nowa, wracam do domu całkowicie odmieniona, wypoczęta, silniejsza i przed wszystkim wolna od niego.
Taszczyłam swoje wielkie walizki w duchu przeklinając że w ogóle pozwoliłam Karinie kupić tyle nowych ubrań. Teraz ledwo mogłam je unieść, szczególnie że byłam skacowana i zmęczona po 3 godzinnej podroży. Rozejrzałam się po hali przylotów w poszukiwaniu Ef i Maksa którzy mieli mnie tu odebrać. Zobaczyłam ich od razu i zaczęłam iść w ich kierunku. Ef spojrzała na mnie przelotnie ale zaraz potem odwróciła głowę jak by kogoś nadal szukając.
- Cześć frajerze-powiedziałam podchodząc do niej
- Słucham? Jak mnie pani nazwała?-wysyczała przez zaciśnięte zęby. Pani?
Dopiero potem przypomniałam sobie że wyglądam trochę inaczej a na nosie mam wielkie okulary.
- Ef to ja-zdjęłam okulary a ona z powrotem spojrzała na mnie tak samo jak Maks.
- O ja pierdole-powiedziała zakrywając usta ręka
- Hana?- spytał zaskoczony Maks
- Nie duch świetny-odpowiedziałam sarkastycznie
- Boże wygładzasz jak marzenie-powiedziała Ef i przytuliła mnie mocno prawie miażdżąc mi zebra.
Odsunęła się na chwile i złapał moją twarz w dłonie.
- Jak, kto, gdzie?-zaczęła pytać przyglądając się mojej twarzy
- Karina z Marco fundnęli mi mały tuning...
- Dobra puść ją teraz ja-powiedział Maks wyrywając mnie z objęć Ef-witaj siostrzyczko-przytulił mnie mocno a ja wtuliłam się w jego twardy tors-wyglądasz ślicznie
- Dzięki-uśmiechnęłam się delikatnie w jego koszulkę. Westchnęłam zadowolona odsuwając się od brata a Ef z powrotem złapała mnie za ramiona i oglądała jak eksponat w muzeum
- Jezu jakaś ty śliczna-powiedziała ze łzami w oczach
- Nie rycz głupia-powiedziałam uderzając ja lekko w ramię.
CZYTASZ
Fight || H.S.
FanfictionJedno głupie zadanie które zmieni wszystko. Harry który wykona zadanie i Hana która staje się jego ofiarą. Czy połączy ich coś więcej, czy Harry zda sobie sprawę że jego zadanie nie ma już znaczenia, że liczy się tylko ona, czy Hana odkryje okrutną...