Chapter 23

18.2K 651 52
                                    

Hana

W piątek stałam na środku małego lotniska otoczona rodziną z dwoma walizki zupełnie nowych ubrań. Karina na zakończenie mojego wyjazdu zrobiła nawet rytualne palenie moich  rzeczy żeby oficjalnie pożegnać się ze starym rozdziałem mojego życia i zacząć nowy, który miałam nadzieje będzie o wiele lepszy. Potem zorganizowała mi pożegnalne ognisko na które przyszło pełno moich znajomych z którymi imprezowałam przez ostatnie dwa tygodnie. Wszyscy żałowali że wyjeżdżam i kazali mi obiecać że niedługo wrócę, a mi aż łezka kręciła się w oku i serce ściskało na ich miłe słowa. Upiłam się z Kariną niemal do nieprzytomności i teraz z wielkimi okularami na nosie i nową białą sukienką na ciele ledwo stałam na wysokich koturnach i ściskałam całą rodzinkę która prawie pozbawiała mnie tchu. Kiedy już dostałam wszystkie życzenia udanej podroży, masę buziaków i uścisków w końcu przeszłam przez odprawę i udałam się do samolotu. 

Kiedy tylko usiadam na miejscu mój organizm ogarnął strach. Nie chciałam wracać, wiedziałam że prędzej czy później go spotkam i to nie będzie miłe. Chodź przez cały wyjazd starałam się o nim nie myśleć to jednak czasami pojawiał się w moim umyśle i to w najmniej spodziewanym momencie. Nie lubiłam tego, nie lubiłam chwili kiedy pojawiał się przed moimi oczami a mój humor od razu się psuł. Za każdym razem wyrzucałam go ze swojej głowy i spostrzegłam że pod koniec wyjazdu prawie w ogóle nie zaprząta mi myśli, że nie myślę o nim tak często jak początku a to chyba dobrze? Może w końcu całkowicie zapomnę i będę mogła zacząć wszystko od nowa? Co ja bredzę już zaczynam od nowa, wracam do domu całkowicie odmieniona, wypoczęta, silniejsza i przed wszystkim wolna od niego. 

Taszczyłam swoje wielkie walizki w duchu przeklinając że w ogóle pozwoliłam Karinie kupić tyle nowych ubrań. Teraz ledwo mogłam je unieść, szczególnie że byłam skacowana i zmęczona po 3 godzinnej podroży. Rozejrzałam się po hali przylotów w poszukiwaniu Ef i Maksa którzy mieli mnie tu odebrać. Zobaczyłam ich od razu i zaczęłam iść w ich kierunku. Ef spojrzała na mnie przelotnie ale zaraz potem odwróciła głowę jak by kogoś nadal szukając. 

- Cześć frajerze-powiedziałam podchodząc do niej 

- Słucham? Jak mnie pani nazwała?-wysyczała przez zaciśnięte zęby. Pani? 

Dopiero potem przypomniałam sobie że wyglądam trochę inaczej a na nosie mam wielkie okulary.

- Ef to ja-zdjęłam okulary a ona  z powrotem spojrzała na mnie tak samo jak Maks. 

- O ja pierdole-powiedziała zakrywając usta ręka 

- Hana?- spytał zaskoczony Maks

- Nie duch świetny-odpowiedziałam sarkastycznie

- Boże wygładzasz jak marzenie-powiedziała Ef i przytuliła mnie mocno prawie miażdżąc mi zebra.

Odsunęła się na chwile i złapał moją twarz w dłonie.

- Jak, kto, gdzie?-zaczęła pytać przyglądając się mojej twarzy 

- Karina z Marco fundnęli mi mały tuning...

- Dobra puść ją teraz ja-powiedział Maks wyrywając mnie z objęć Ef-witaj siostrzyczko-przytulił mnie mocno a ja wtuliłam się w jego twardy tors-wyglądasz ślicznie 

- Dzięki-uśmiechnęłam się delikatnie w jego koszulkę. Westchnęłam zadowolona odsuwając się od brata a Ef z powrotem złapała mnie za ramiona i oglądała jak eksponat w muzeum

- Jezu jakaś ty śliczna-powiedziała ze łzami w oczach

- Nie rycz głupia-powiedziałam uderzając ja lekko w ramię.

Fight || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz