🔯ROZDZIAŁ 15🔯

11.9K 976 494
                                    

Perspektywa: Liam

Wyszedłem razem z Bradem za Tomem i Kotlecikiem. Kiedy zobaczyłem Dylana, zrobiło mi się go trochę żal, ale tylko trochę. To jednak moja wina, bo to ja wypuściłem Staśka. Tylko skąd mogłem wiedzieć, że ujebie akurat szatyna?

- Kurwa, Dyl! Nie wierć się! - nakazał mu Brett, próbując złapać chłopaka za ugryzione przedramię, lecz strasznie się szarpał i płakał z bólu.

Spojrzałem na Toma i zamarłem, gdy zobaczyłem, że przyjaciel się uśmiecha. Ja rozumiem, że ma żal, bo szatyn go pobił, ale nie ładnie jest się śmiać z czyjegoś cierpienia. Nawet jeśli cierpi taki chuj jak Dylan. Tak naprawdę chciałem tylko zezłościć Brett'a, a nie chciałem żeby Staś kogoś ciapnął.

- Dylan! Dyl! - z domu wybiegł Zane, potrącając mnie lekko, następnie klękając przy chłopaku.

Blondyn z różowymi pasemkami wziął Dylana w ramiona, po czym odgarnął dłonią jego włosy z czoła.

- Przytrzymaj go. Tylko mocno. - rozkazał Brett.

- Co chcesz zrobić? - spytał Zane.

- To będzie strasznie głupie, ale wezmę na siebie cały jego ból. Prawdopodobnie zemdleje i nie wiem kiedy obudzę. - wyznał.

- Niemożliwe. - wtrąciłem się, nie mogąc powstrzymać - Nikt nie ma takiej mocy, żeby wziąć na siebie czyjś ból. Musiałbyś mieć moc starych istot, które już dawno wyginęły. - stwierdziłem.

- Istnieje od początku stworzenia świata. - wyjaśnił jednym zdaniem, a mnie zatkało.

Myślałem, że wszyscy z tamtego okresu czasu już nie żyją!

Och święty Boże, kim on jest do cholery?! Czy na pewno tylko demonem?

Jeśli ma tak potężną moc, to przecież on jest nie do pokonania! I dlaczego Dylan, zwykły demon rządzi Piekłem, skoro Brett jest tu najpotężniejszy, bo przecież mówił, że posiada więcej umiejętności niż on? Nie licząc Lucyfera, ale tego gdzieś wcięło i w sumie to słuch po nim zaginął.

Nie wiedziałem co myśleć, więc postanowiłem zostawić sobie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania na potem i skupić ponownie na wydarzeniu przede mną.

Kotlecik w końcu złapał mocno za przedramię Dylana, na co Thomas zrobił krok w ich stronę.

- Nie możesz się tak poświęcać za niego! Zresztą należy mu się! Niech cierpi! - oburzył się przyjaciel.

- Wiem, że go nie lubisz za to jaki jest i może masz rację, bo zdrowy na umyśle to do końca on nie jest, ale to mój przyjaciel, okej? Więc się zamknij! - zirytował się Brett.

- I nie oceniaj kogoś, skoro poznałeś go tylko od złej strony! - warknął Zane, przytulając do siebie płaczącego szatyna.

- On ma same złe strony! Wiecie co? Pierdolcie się! - wybuchł i wszedł z powrotem do domu.

- Tom! - Brad pobiegł za nim.

Perspektywa: Thomas

Nie mogłem uwierzyć, że ci debile chcą ratować Dylana! Przecież należało mu się to!

- Tom! - przed pokojem do którego zamierzałem, zatrzymał mnie Brad.

- To nie do pojęcia. Ten tyran rządzi się tutaj, rozkazuje, wyzywa i zmusza do okropnych rzeczy, a oni chcą go ratować od bólu, bo źle byłoby gdyby trochę pocierpiał! Pfff! No weź! - wkurzyłem się.

- Wiesz, to jego przyjaciele. Ty dla swoich zrobiłbyś to samo? - spytał mnie.

- Oczywiście, ale my to co innego. - westchnąłem.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz