🔯ROZDZIAŁ 60🔯

9.9K 818 362
                                    

Perspektywa: Thomas

Nie spuszczałem wzroku z Dylana od kiedy Brett z Lucyferem go uleczyli. Mój szatyn usiadł na kanapie w salonie, wpatrując w przestrzeń. Ciągle był jeszcze zdezorientowany.

Usiadłem obok niego i niepewnie przyłożyłem dłoń do jego klatki piersiowej. Pod palcami poczułem równe i mocne bicie serca. Chłopak na mój dotyk, spojrzał na mnie. Nakrył moją rękę swoją, przez co uśmiechnąłem się lekko. Nie wiem co bym zrobił, gdyby umarł. Nawet nie chcę myśleć o takim scenariuszu.

Powoli pochyliłem się w przód i złożyłem mu na ustach mały pocałunek.

- Nie żeby coś, ale nie mam jednej ściany w pokoju. - odezwał się Zane.

- Co ty nie powiesz? - skarcił go Nate, bo chłopak miał pokój obok niego, a co przez to idzie, on również pewnie nie miał ściany.

- Macie większe okno przynajmniej. - skomentował Minho.

- I tak nie możemy tu zostać. - wtrącił poważnie Brett.

- Racja. - przytaknął zachrypniętym głosem Dylan, odzywając się po raz pierwszy odkąd go uleczyli - Nie jestem już władcą, także i tak nie ma tu dla mnie miejsca. - westchnął.

- Przykro mi, Dyluś. - skruszyłem się.

- Niepotrzebnie. Plus jest taki, że nie musimy naprawiać zniszczeń. - posłał mi lekki uśmiech.

- To gdzie my teraz będziemy mieszkać? - spytał Liam.

- Mam duży dom po drugiej stronie miasta. Tam zamieszkamy. - zdecydował szatyn.

- To ja idę załatwić tira do przewozu rzeczy. - oznajmił Nate.

- Dwa tiry. Muszę zabrać wszystkie swoje różowe cudeńka. - wtrącił Brad.

- A ja cały swój alkohol. - dodał Minho.

- Ehh...jesteście siebie warci. Dobra, niech będzie. Załatwię dwa. - poddał się czarnowłosy.

* * *

Nasze rzeczy były już spakowane do wielkich tirów. Oczywiście prawie jeden cały zajmowały rzeczy Brada.
Spojrzałem na Dylana, który wrzucał jakieś pudła na tył jeepa Nate'a.

- Co to? - zaciekawiłem się.

- Rzeczy z seks lochu. Nie zostawiłbym swoich zabawek. Zresztą dużej części jeszcze na tobie nie użyłem. - odpowiedział ze zmysłowym uśmiechem.

- Dylan! - skarciłem go, na co jeszcze szerzej się uśmiechnął, po czym złapał mnie za rękę.

- Chodź, ostatni raz wejdziemy do domu. - zaproponował.

Poszedłem za tym moim kochanym zbokiem. Reszta dołączyła do nas i wspólnie ustaliśmy w salonie.

- Będzie mi brakować tego domu. Tyle wspomnień. - westchnął Zane.

- Na parapetówce zjarałeś się ziołem z Nate'm i rozpaliliście ognisko tu na środku. - Dylan wskazał na podłogę.

- Ty się najebałeś i urwałeś żyrandol u siebie w pokoju! - wytknął Nate.

- A potem to ja musiałem was pilnować jak dzieci specjalnej troski, kurwa. - upomniał Brett karcąco.

- Dobrze, że wprowadziłem się tutaj trochę później. - wtrącił Minho.

- I też nie byłeś lepszy jak się najebałeś i zniknąłeś. Szukaliśmy cię, cholera wszędzie! - oznajmił Zane.

- Niepotrzebnie. Siedziałem za domem. - wzruszył ramionami.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz