🔯ROZDZIAŁ 51🔯

11.1K 791 415
                                    

Perspektywa: Damon

- Nie. Błagam. Ja nie spiskowałem przeciwko tobie. Proszę.

Przewróciłem oczami, słuchając jego żałosnych słów. Miałem tego dość.
Uklęknąłem na przeciwko demona i dłonią złapałem za jego podbródek, aby na mnie spojrzał.

- Wierzę ci. - powiedziałem łagodnym głosem, a w jego oczach szybko ujrzałem nadzieję i wdzięczność.

Następnie z całej siły wbiłem rękę w klatkę piersiową mężczyzny i wyrwałem mu serce. Patrzył na mnie z szokiem i strachem, dławiąc się krwią. Wstałem i wrzuciłem narząd do kominka, a ten od razu zajął się ogniem. Demon upadł na podłogę i ostatnim tchnieniem patrzył jak jego serce płonie.

- Żartowałem! - zaśmiałem się - Jednak ci nie wierzę. - dodałem z zadowoleniem.

- Panie? - pojawił się obok mnie Bill, mój sługa - Przynoszę niepokojące wieści. - oznajmił.

Westchnąłem, wyjmując chusteczkę z kieszeni i wycierając w nią ręce ubrudzone krwią.

- Co się znowu stało? Dylan nie radzi sobie w rządach? - prychnąłem.

- Demony przestały walczyć z aniołami, panie. - wyjaśnił, a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem.

- Jak to przestały walczyć?! - wybuchłem.

- Słyszałem coś o jakimś pakcie z Michaelem, ale pewny nie jestem. - odparł.

Zacisnąłem dłonie w pięści. Myślałem, że zaraz szlag mnie trafi!

- DAMON! - usłyszałem głos swojej laleczki, więc odwróciłem się w jego stronę - Co to ma być?! - spytał ze złością, wskazując na krew i ciało na podłodze - Mówiłem, żadnych tortur w salonie! - upomniał.

- Ale kochanie, rozłożyłem folię...- zacząłem.

- W dupie mam twoją folię! Wychodzę na wyścigi i jak wrócę to salon ma lśnić czystością! - warknął i ruszył w stronę drzwi.

- A dostanę buzi? - zapytałem niepewnie.

- NIE! - wykrzyczał i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Odwróciłem się z powrotem w stronę Billa.

- Zajmę się paktem i przy okazji muszę się dowiedzieć co stało się z Connorem. Nie przyszedł na spotkanie. Dylan coś kombinuje, czuję to. A ty zbierz grupę i posprzątaj tutaj na błysk, tylko potem Theo powiedz, że to ja tak ładnie posprzątałem, dobra? - nakazałem i ruszyłem po krętych schodach do sypialni, aby przebrać się z ciuchów ubrudzonych krwią.

Oj Dylan, jeszcze pożałujesz tego co żeś odjebał.

Gdy postanowiłem odejść od władzy i ułożyć sobie życie z moim Theo, musiałem wybrać kogoś naprawdę silnego na zastępstwo, ale ten idiota Brett nie chciał się zgodzić i polecił Dylana. To był błąd.

Ogromny błąd.

Perspektywa: Zane

Spojrzałem na Scotty'ego, który leżał na łóżku z przymkniętymi oczami. Uwolniłem go ze swojego uścisku i wstałem.

- Gdzie idziesz? - spytał cicho.

- A co? Już za mną tęsknisz? - uśmiechnąłem się.

- Nie. Idź i nie wracaj. - burknął, po czym nakrył się kołdrą.

Przewróciłem oczami, po czym wyszedłem z pokoju. Gdy tylko zobaczyłem Nate'a, podbiegłem do niego.

- Słuchaj, stary, mam prośbę. - oznajmiłem.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz