(18+)
Perspektywa: Thomas
Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, gdy Dylan się zaślinił na mój widok. Nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak mu się podobam.
Postanowiłem, że pochodzę ubrany tak skąpo po domu, czym doprowadzę go do szaleństwa w ramach zemsty, że zostawił mnie z problemem w lochach.
Niestety nie wziąłem pod uwagę tego, iż szatyn nie wytrzyma i rzuci się na mnie.Ustał nade mną, gwałtownie łapiąc za moje ramiona i podnosząc w górę. Spojrzałem mu w oczy. Miały ciemną barwę, zupełnie jak wtedy, gdy odjebałem tą akcję z wibratorem. Serce od razu przyspieszyło mi w piersi.
Dylan umiejscowił swoje dłonie pod moją pupą, następnie unosząc mnie tak, że musiałem opleść go nogami w pasie.
- Ty mój mały prowokatorze. - wyszeptał - Sam się o to prosiłeś. - nagle przyparł mnie do ściany, a mi jednocześnie kątem oka mignął łańcuch do którego zostałem przykuty, gdy po raz pierwszy dostawałem od Dylana karę.
Rozejrzałem się ze zdezorientowaniem dookoła. Byłem w czerwonym pokoju w lochach, a nawet nie zauważyłem kiedy szatyn nas teleportował. Wychodzi na to, że tak bardzo już przywykłem, że przestałem zwracać na to uwagę. I w głowie również mi się nie kręci po przeniesieniu w inne miejsce.
Nie zdążyłem zareagować, kiedy szatyn wpił się gwałtownie w moje usta. Sapnąłem cicho, lekko rozchylając wargi, co wykorzystał, aby wsunąć mi swój język do buzi. Zaczął go ocierać mocno o mój odpowiednik. Zacisnąłem bardziej nogi wokół pasa chłopaka, bojąc się, że zaraz spadnę z wrażenia. Chwilę potem poczułem jak jego dłonie ściskają moje pośladki, na co niekontrolowanie jęknąłem. Z sekundy na sekundę robiło mi się coraz bardziej gorąco i rozpływałem się od namiętnego pocałunku szatyna.
Nagle oderwał swoje wargi od moich i postawił mnie na ziemi. Ledwo stałem, bo nogi jakby odmawiały mi posłuszeństwa. Jednym ruchem pozbawił mnie bluzki, po czym złapał za moje biodra i przycisnął do swoich.
- Teraz już się nie wykręcisz. - wyszeptał zmysłowym głosem - Jesteś cały mój. - przyssał mi się na chwilę do szyi - Tylko mój. Na zawsze. - oznajmił stanowczo.
Nie. Nie na zawsze. Znudzę ci się prędzej czy później.
Dylan pocałował mnie krótko w usta, a następnie odwrócił tyłem do siebie. Chwycił moje dłonie i położył je na ścianie tak, żebym się o nią opierał.
- Masz nimi nie ruszać. Jak tylko zobaczę, że przesunąłeś je choćby o milimetr, nie dam ci dojść. - ostrzegł podniecającym tonem.
Wziąłem sobie jego słowa do serca i przycisnąłem ręce do zimnej ściany jak najmocniej, byle by były w miejscu.
Chłopak stał cały czas za mną, gorącym oddechem drażniąc mi skórę na karku. Powolnym ruchem rozpiął mi rozporek. Zaraz potem poczułem jak składa mi mokre pocałunki na plecach, zjeżdżając coraz niżej, jednocześnie zsuwając moje spodenki wraz z bielizną. Gdy tylko dojechał pocałunkami na sam dół pleców, a ubranie spadło na podłogę, przeniósł wargi na moje pośladki i zaczął je na przemian podgryzać, co rozpętało przyjemne uczucie w moim brzuchu, chociaż sam nie wiedziałem dlaczego reaguję tak mocno na coś takiego.
- Stój tak i się nie ruszaj. - nakazał, po czym usłyszałem jak wstał i pokrzątał się chwilkę po pokoju.
Mogłem po prostu zebrać swoje ubrania z podłogi i uciec, ale nie chciałem. Pragnąłem Dylana i uwielbiałem to co ze mną robi i co we mnie wywołuje. Mogę nawet śmiało stwierdzić, że nienawidziłem go w tej chwili znacznie mniej. Ale to się mogło szybko zmienić, bo szatyn jest nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo czy nie zrobi mi zaraz krzywdy.
CZYTASZ
Chosen By The Devil (Dylmas)
FanfictionPisane w roku: 2018 W Niebie i Piekle trwa od wielu wieków wojna pomiędzy Aniołami a Demonami. Władca Zastępów Aniołów jest już tym zmęczony, więc postanawia iść na układ z Dylanem, Władcą Piekła. Tylko, że Dylan zgodzi się na pokój tylko wtedy, gd...