🔯ROZDZIAŁ 44🔯

10.4K 894 376
                                    

Perspektywa: Connor

Uchyliłem powieki i rozejrzałem się dookoła. Byłem w jakiejś ciemnej piwnicy. Próbowałem przypomnieć sobie co się właściwie stało.

Dopiero po chwili zauważyłem zamyśloną postać w kącie. Dotarło do mnie, że to ten biedny mężczyzna, któremu chciałem naprawić samochód.

- Co się dzieje? - spytałem.

- Zastanawiam się co z tobą zrobić. - wyznał, podchodząc do mnie, a następnie uklękł na przeciwko.

Zauważyłem, że ma oczy innego koloru. Jedno było zielone, a drugie niebieskie.

- Koleś, wiem, że postrzeliłem cię przez przypadek w nogę oraz zmiażdżyłem rękę, ale bez przesady, aby mnie porywać. Mam bardzo ważną misję do wykonania. Także, ja już pójdę. - oznajmiłem spokojnie.

Mężczyzna posłał mi zdziwione spojrzenie.

- Czy ty w ogóle ogarniasz to co się wokół ciebie dzieje, Connor? - zapytał.

Ej! Skąd on zna moje imię?

Czyżbym znowu trafił na jakiegoś stalkera? A mam ich sporo! Bo jestem przystojny i zajebisty!

- Jestem Marcus. I jestem cichym...- zaczął.

- Wielbicielem! Wiem! - przerwałem mu - Ja rozumiem, jestem boski, ale jak chcesz mnie poznać, to zaproś na randkę czy coś, a nie. - zaproponowałem.

- Eeee...- Marcus wyglądał jakby nie wiedział co powiedzieć - Tak naprawdę jestem cichym zabójcom, a ty jesteś moim celem. - powiedział.

Tylko jedno w tej chwili przychodziło mi do głowy.

- POMOCY! - wydarłem się na całe gardło, na co mężczyzna walnął się dłonią w czoło.

- I tak cię nikt nie usłyszy, więc przestań się wydzierać. - przewrócił oczami.

Zerwałem się na nogi, patrząc na niego z dumą, chociaż tak naprawdę srałem ze strachu w gacie.

- Proszę mnie stąd natychmiast wypuścić! Nie wiesz z kim rozmawiasz! Wybuchłem kiedyś gościa tak, że mu głowę rozjebało i to samo mogę zrobić z tobą! Nie prowokuj mnie! - ostrzegłem.

- Ojej, już się boję. - prychnął, wstając z klęczek.

W ogóle moje groźby nie robiły na nim wrażenia. Jego twarz nie zmieniała wyrazu. Był poważny cały czas, a to jeszcze bardziej mnie przerażało.

- Jak Lucek się dowie, że mnie zabiłeś, to będziesz mieć kłopoty! - oznajmiłem, dosłownie wtapiając się plecami w ścianę, aby być jak najdalej od niego.

- Myślisz, że dowie się, że to ja? - podszedł do mnie blisko - Zrobimy tak...Będziesz grzecznym chłopcem, to nic ci się nie stanie. Natomiast jeśli będziesz niegrzeczny...- wyjął scyzoryk z kieszeni - Ja też nie będę. - uśmiechnął się.

Na widok noża spanikowałem i chyba źle postawiłem stopę, bo mężczyzna zahaczył o nią swoją i runął na podłogę, uderzając bardzo mocno głową o róg szafki, stojącej obok.

- O nie...przepraszam. Nic ci nie jest? - spytałem, ale Marcus chyba stracił przytomność.

Ten koleś to jakaś fajtłapa, a nie zabójca!

Wyszedłem z piwnicy i okazało się, że jestem w bardzo ładnym domu. Wyglądając przez okno zauważyłem, że to jakieś pustkowie, ale zignorowałem to, gdy tylko zobaczyłem samochód mężczyzny przed budynkiem. Wróciłem do piwnicy i przeszukałem kieszenie Marcusa, zdobywając takim sposobem kluczyki.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz