🔯ROZDZIAŁ 53🔯

10.5K 771 347
                                    

Perspektywa: Damon

Zatrzymałem się za drzewami, aby mieszkańcy domu Dylana nie wiedzieli, że tu jestem. W pierwszej kolejności musiałem dowiedzieć się co z Connorem. Czy on w ogóle tu dotarł?
A jak tak, to czemu nie wstawił się na spotkanie?
Musiałem rozejrzeć się po tym domu i to teraz!

Zakradłem się do ściany budynku i z szokiem spojrzałem na wbity w nią samochód Connora.

Co tu się do chuja odwaliło?!

Przeszedłem na tyły, po czym wszedłem otwartym oknem do środka.

- O ja pierdole...- wyszeptałem pod nosem, widząc pokój, który był cały w różowych rzeczach, miśkach i innych gównach, przez które myślałem, że puszczę pawia.

Muszę stąd wyjść, kurwa, bo jeszcze chwila w tym różowym pierdolniku a popełnie samobójstwo!

Podbiegnąłem jak najszybciej do drzwi, ale w chwili gdy złapałem za klamkę, usłyszałem głosy po drugiej stronie. Ktoś stał centralnie pod drzwiami!

Nie no, kurwa! Zajebie się!

Wróciłem do okna, ale te cholera się zacięło i nie mogłem go otworzyć. Mógłbym je rozwalić, ale to wywołałoby hałas. Telepnąć się też nie mogłem, bo ci idioci pod drzwiami zobaczyli by zapewne błyski światła.

Ten róż jest wszędzie! Razi mnie w oczy! POMOCY! UMRĘ TU! NO UMRĘ TU!

Znów podszedłem pod drzwi w nadziei, że może jest już pusto.

- No proszę, musisz mi pomóc! Weźmiemy motor Zane'go i szybko wrócimy. Nawet nikt nie zauważy! - usłyszałem.

W chuju mam motor Zane'go! Brać go i wypieprzać mi stąd, bo nie wytrzymam! Muszę wyjść! Ta różowa krowa dziwnie się na mnie patrzy!

- Zwariowałeś, Brad? Ja nie umiem jeździć motorem! - oburzył się drugi chłopak.

- Ja umiem. Chyba. No chodź, Thomas! - błagał.

Wdech i wydech! Dasz radę! Jesteś Lucyferem, tak? Dasz radę!

- Proszę, no chodź! - usłyszałem zaraz potem oddalające się kroki tej dwójki.

No kurwa w końcu poleźli!

Wypadłem z tego cholernego pokoju tortur na pusty korytarz.

Jestem wolny! Tak!

Ruszyłem przed siebie i po chwili znalazłem schody prowadzące w dół. Po sobie wiem, że w piwnicy zawsze ukrywa się jakaś tajemnica. Zawsze!
Więc nie czekając dłużej, zszedłem na dół, a moim oczom ukazały się cele i nawet w którejś ktoś chyba był.

Mówiłem? Ja zawsze mam rację!

Podszedłem do krat i z zaciekawieniem przekręciłem głowę na bok, przyglądając się zamkniętej dwójce osób.
Connor leżał na podłodze do której był przyciskany przez jakiegoś mężczyznę. Chłopcy niemal zjadali sobie twarze.

Kurwa! Gdzie nie pójdę, to wszędzie się pierdolą!

A ja nie mogę, bo dostałem ochrzan za usyfiony krwią salon! To niesprawiedliwe!

- Może cię tu zostawić, co? - zwróciłem się do Connora, chcąc uświadomić im swoją obecność.

Chłopak odepchnął od siebie mężczyznę i spojrzał na mnie z szokiem.

- Lucy! - ucieszył się.

- Jeszcze raz mnie nazwiesz "Lucy", a spłoniesz w kotle. - burknąłem.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz