🔯ROZDZIAŁ 32🔯

10.6K 877 555
                                    

Perspektywa: Dylan

Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Wszystkie papiery w gabinecie były już pouzupełniane, a samemu w swoim pokoju nie uśmiechało mi się siedzieć. Postanowiłem więc pójść do któregoś z moich przyjaciół.

Wszedłem do salonu. Nathan siedział na kanapie z Cody'm, którego trzymał na kolanach. Czarnowłosy tulił do siebie mocno chłopca, składając od czasu do czasu pocałunek na jego skroni czy czole. Z tego co zauważyłem, fiołkowookiemu to nie przeszkadzało, bo siedział grzecznie z zamkniętymi oczami i lekkim uśmiechem na ustach.

Zazdrościłem im.

Po raz pierwszy w życiu chciałem poczuć coś takiego jak miłość.

Dałem krok w tył, chcąc nie przeszkadzać parze, ale nagle do domu ktoś wszedł. Zobaczyłem Liama, który z szerokim uśmiechem na ustach, ciągnął równie wesołego Brett'a za rękę.

Im także zazdrościłem.

Przyjaciel zatrzymał się koło mnie i szybko spoważniał.

- Słuchaj, Dyl, jest sprawa. Wiem, że to ty tu rządzisz i tak dalej, ale muszę cię sprowadzić trochę do ładu. Rozumiem, masz te swoje upodobania i zabaweczki, lecz Thomasa zostaw w spokoju. Znajdź sobie kogoś innego do karania i czego ty tam robisz. Wszystkich przyjaciół Liama masz zostawić w spokoju. - nakazał mi.

Zmarszczyłem brwi na początku, ale zaraz potem poczułem, że wybuchnę złością.

- Jakim prawem...- zacząłem oburzonym głosem.

- Wiesz na co mnie stać, Dylan. Sorka, za ten szantaż, ale każda bliska osoba Sezamka ma być bezpieczna. Tak więc radzę ci zostawić Thomasa w spokoju, inaczej obalę twoje rządy. - zagroził, ale z przyjacielskim tonem głosu - Robię to dla twojego dobra i innych. - dodał, po czym dał się pociągnąć Liamowi w głąb korytarza.

Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Zawsze miałem na uwadze to, że Brett gdyby chciał, mógłby mnie pokonać w sekundę, ale nigdy nie przypuszczałem, że naprawdę będzie chciał to zrobić.

Ten debil się zakochał i zrobi wszystko dla Liama. Ale czemu od razu odsuwać mnie od Tommy'ego?!

JA NIE CHCĘ!

Poczułem silny ból w klatce. Coś jakby ucisk. A następnie łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją starłem, nim ktokolwiek mógłby to zauważyć.

Może Brett ma rację?

Tommy będzie na pewno o wiele szczęśliwszy beze mnie.

Ja za bardzo go krzywdzę.

Z tą myślą, postanowiłem jednak wrócić do pokoju i zamknąć się w nim na jakiś czas. Idąc korytarzem, usłyszałem głośny śmiech, a po chwili wpadł na mnie Minho, który wyłonił się nagle zza rogu.

- Co ty...- zacząłem, urywając, gdy za nim zobaczyłem swojego uroczego blondyna.

On nie jest twój i nigdy nie będzie.

Tommy uśmiechał się głupio i lekko kołysał na boki. Od razu zrozumiałem co jest grane.

- MINHO! MOŻESZ UPIJAĆ SOBIE SCOTT'A CZY INNYCH, ALE OD TOMMY'EGO WARA! - wykrzyczałem wściekły.

- Oj, czego tak się pieklisz? Wypił jedną szklaneczkę, potem drugą i jeszcze jedną. Tak bywa. - wzruszył ramionami przyjaciel.

Miałem już podejść i walnąć go w twarz, ale nagle Tommy pojawił się przede mną.

- Przytul mnie. - poprosił, a ja nie mogłem uwierzyć w to co powiedział do mojej osoby, więc stałem w miejscu jak idiota.

Chłopak sam podszedł i wtulił się w moją klatkę piersiową, głowę kładąc mi na ramieniu. Serce zabiło mi szybciej i nie myśląc wcale nad tym co robię, oplotłem go swoimi rękami, jednocześnie posyłając Minho złowrogie spojrzenie.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz