🔯ROZDZIAŁ 38🔯

12.2K 903 1K
                                    

Perspektywa: Scott

Wszedłem do pokoju, próbując ignorować ten cały róż wokół. Nie, że nie lubiłem tego koloru, ale Brad zdecydowanie z nim przesadzał.

Ubrałem na siebie szybko czarne rurki oraz ciemną koszulę, której rękawy podwinąłem do łokci. Poprawiłem trochę włosy i wyszedłem na korytarz, uprzednio chowając do kieszeni posklejaną mapę Piekła. Myślałem przez chwilę czy nie zostawić jakiegoś listu dla przyjaciół, ale wydaje mi się to zbędne. Będą wiedzieli dlaczego uciekłem.

W salonie oprócz czekającego na mnie Zane'go, był także Brad, patrząc niepewnie na Minho, który siedział na kanapie ze szklanką jakiegoś alkoholu, oraz to co bardzo mnie zdziwiło, był tu również ten gościu co nas podwiózł.

- I kumasz, że nie chciała sprzedać mi tych muszelek? Wkurzyłem się na maksa. Wróciłem tam po jakimś czasie i wysadziłem jej sklep. - mówił Connor, kiedy podszedłem do Zane'go.

- Wow! - fioletowowłosy przewrócił oczami, po czym spojrzał na mnie z ulgą - W końcu. Idziemy stąd. - nakazał.

- BRAD! - odwróciłem się na głośny krzyk Brett'a, który zaraz potem wpadł do salonu - Dlaczego Stasiek jest różowy?! - spytał ze złością.

- Upiększyłem go. Namalowałem mu tylko zygzak mazakiem. - wyjaśnił cicho przyjaciel.

- Oddawaj te mazaki! - rozkazał Brett.

- Nie! Mowy nie ma! - uparł się niebieskooki.

- Ej! Spokojnie. - wtrącił Minho, wstając z kanapy i stając pomiędzy chłopakami - Myślę, że da się to jakoś...- urwał i spojrzał ze zdziwieniem na Brada - Czy ty pachniesz spirytusem? - spytał, na co mój przyjaciel zarumienił się na twarzy.

Zaraz potem Zane pociągnął mnie za ramię i musiałem opuścić salon.

Po drodze spotkaliśmy idącego w przeciwną stronę Liama z bardzo wkurzoną miną, który trzymał w ręku kawałek materiału ubrudzonego lekko na różowo.

- Wszystko w porządku? - zmartwiłem się.

- Idę powiedzieć Kotlecikowi, że ten mazak nie chce zejść ze Staśka. - westchnął ciężko.

- Spróbuj rozpuszczalnikiem. - zażartował Zane, ale Liam chyba nie skumał.

- O! Co racja to racja! - ucieszył się i zanim zdążyłem mu wyjaśnić, że szarooki żartował, już go nie było.

- Biedny Staś. - mruknął pod nosem Zane, kontynuując marsz.

Zjechaliśmy windą w dół. Pierwszy raz byłem tutaj, a zdążyłem zwiedzić już sporo pomieszczeń w tym pałacu.
W wielkiej hali stało kilka aut i motorów. Demon podszedł do jednego z czarnych, sportowych samochodów i otworzył mi drzwi, następnie bez słowa zasiadając za kierownicą. Zająłem swoje miejsce i przez całą drogę milczałem, patrząc w okno. Zane jechał trochę za szybko, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. W sumie lubiłem szybko się przemieszczać. Pamiętam jak robiliśmy sobie wyścigi z innymi aniołami w pałacu Michaela i zawsze wygrywałem. Miałem po prostu niesamowitą zdolność szybkiego latania, które dobrze wyćwiczyłem.

Wjechaliśmy do jakiegoś miasta. Było tu bardziej ponuro niż przy pustkowiach. Nie czułem się tutaj bezpieczny. Serce zaczęło bić mi szybciej z nerwów. Fioletowowłosy zatrzymał auto przy jakimś budynku z którego było słychać głośną i dziwną jak dla mnie muzykę. Nigdy takiej nie słyszałem. Była zdecydowanie za szybka niż ta którą znałem do teraz.

- Gdy wejdziemy, każdy idzie w swoją stronę i udajemy, że się nie znamy. - oznajmił beznamiętnie.

I mimo, że taki przebieg spraw działał na plus dla mojej ucieczki, to i tak zrobiło mi się trochę przykro.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz