Rozdział 23

24 2 0
                                    

Długo wpatrywałam się jeszcze w jeden punkt, oszołomiona tym co wydarzyło się zaledwie pół godziny temu. Miałam mętlik w głowie, a myśli sprowadzały się do jednego punktu: a mianowicie wyjazdu. Muszę wyjechać, i wszystko sobie przemyśleć, nie kontaktując się z nikim, a już napewno nie z Dominikiem, ani z Robertem. Położyłam się na kanapie, na której niedawno siedziałam z moim przyjacielem. Zwinęłam się w kłębek i zamknęłam oczy, wyobrażając sobie Roberta, który patrzy na mnie i widzi jak całuję się z Dominkiem. W głowie wciąż huczały mi słowa Dominika, ''kocham cię'' odbijało się głośnym echem. Słyszałam też słowa Sary, która mówiła '' odezwij się do niego jak będziesz wiedziała czego chcesz''. Najgorsze jest to, że nie wiedziałam czego chcę. Nie wiedziałam, dlaczego muszę wybierać, i czy w ogóle chcę to zrobić? Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że powinnam wybrać pomiędzy chłopakami, na których mi zależy ( tylko że nie wiedziałam na którym bardziej ) wyśmiałabym go, i powiedziała żeby uderzył się w czoło. Nigdy bym nie przypuszczała, że w moim nudnym życiu dojdzie kiedyś do takiej sytuacji. Uznałam, że nie ma sensu już dłużej czekać, więc poszłam na górę do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłam to weszłam do łazienki pod prysznic. Odkręciłam najzimniejszą wodę i pozwoliłam jej płynąć. Nie wiem ile czasu tam stałam, ale wyszłam dopiero kiedy przemarzłam do kości. Owinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i głośno westchnęłam po czym zaczęłam rozczesywać poplątane włosy, koloru ciemnej czekolady. Otworzyłam szafę, nie zamierzałam stać przed nią dłużej niż pięć minut. Pogoda za oknem była ponura, tak jak mój nastrój od późnego południa. Robiło się coraz ciemnej, więc nie zwlekając dłużej chwyciłam szarą, luźną bluzę z kapturem, z długimi sznurkami, i czarne legginsy, które dosięgały mi przed kostkę. Wsunęłam na stopy czarne krótkie skarpetki, i spowrotem usiadłam przed lustrem. Włosy związałam w luźnego koka, wystające kosmyki upięłam wsuwkami. Nie zamierzałam robić makijażu, czasem nawet cieszyłam się, że nie muszę tego robić, bo bawienie się pędzelkami, pudrowanie, konturowanie twarzy, i tuszowanie rzęs, to ostatnie na co miałam teraz ochotę. Może nie jestem najpiękniejsza, ale nie jestem też brzydka. Pokremowałam twarz i zabrałam się za pakowanie. Była połowa października, więc zaopatrzyłam się w najpotrzebniejsze ubrania, biorąc pod uwagę chłodniejsze dni, do których było coraz bliżej. Zeszłam na dół, aby pożegnać się z Sarą. Czytała książkę w salonie, kiedy usłyszała moje kroki na schodach przeniosła wzrok na mnie, po czym zamknęła książkę i odłożyła ją na ławę. Wstała, krzyżując ręce na piersiach.

- Jednak wyjeżdżasz. - westchnęła

- Tylko na kilka dni, muszę sobie wszystko przemyśleć. - odparłam, i zdjęłam torbę z ramion i położyłam pod ścianą, wiedziałam że tak szybko stąd nie wyjdę.

- To się nazywa ucieczka od problemów - zmrużyła oczy

- Ja wcale nie uciekam - zaprotestowałam

- Jasne. To wcale nie jest uciekanie.

- Sara, daj spokój. Ja naprawdę nie wiem co robić... Jedyne czego teraz potrzebuje to spokoju.

- Rób jak uważasz. - spojrzała na mnie srogo.

- Wrócę.

Założyłam z powrotem torbę na ramię, i kierowałam się w stronę drzwi. Sara wyszła na taras i usiadła, odpalając papierosa.

- Od kiedy palisz? - spytałam zdziwiona

- Od niedawna - zaciągnęła się, po czym obróciła paczkę w moją stronę.

- Dzięki - wzięłam jednego. Normalnie nie palę, ale to w jakiś sposób pomogło mi się odstresować. Usiadłam i odpaliłam papierosa, po czym głęboko się zaciągnęłam.

- Robert miał rację - odezwała się.

Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Zaciagnęła się. - Powinnaś się zastanowić czego chcesz.

- Dlatego wyjeżdżam. - zaciągnęłam się ponownie.

- Moim zdaniem powinnaś dokładnie się zastanowić którego z nich chcesz.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Mam prośbę.

- Zamieniam się w słuch.

- Możesz nie mówić chłopakom gdzie jestem?

- Mam nadzieję, że wiesz co robisz. - zaciągnęła się ostatni raz, i zgasiła, a ja zaraz po niej.

- Jadę - wstałam i mocno ją do siebie przytuliłam.

- Jedź ostrożnie.

- Okej - uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta. Niedługo potem odjechałam, zostawiając za sobą decyzję, którą i tak musiałam podjąć.

POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now