Zanim wjechałam na ulicę, włączyłam radio i szukałam mojej ulubionej stacji, poczułam ukłucie w sercu kiedy usłyszałam piosenkę ''Bez znieczulenia'' mojego ulubionego zespołu, pamiętam jak leciała właśnie wtedy kiedy jechałam z Robertem. Zaczęłam śpiewać, i momentalnie jego obraz pojawił się przed moimi oczami. Kiedy włączyłam się do ruchu, powitał mnie długi korek. Westchnęłam. Na niebie rozciągały się ciemne chmury, wystarczy kilka chwil, a rozpada się na dobre. Przeklęłam pod nosem, kiedy tak się stało. Do cholery, czy wszystko musi mi o nim przypominać? Czy to znak, że powinnam wybrać Roberta? Byłam w środku rozdarta, na pół, pomiędzy sercem, a rozumem; uczuciem, a rozsądkiem. Po dwudziestu minutach udało mi się w końcu wyjechać z miasta. Na drodze zrobiło się ślisko, więc musiałam jechać wolniej. Wcale nie uciekasz - pomyślałam sobie. Ja tylko chciałam wszystko przemyśleć, w miejscu gdzie życie wydaje się prostsze, a dokładniej u mojej babci, która była dla mnie jak matka. Wjechałam na polną drogę. Po kilkunastu minutach parkowałam na dużym podwórku. Na drogę wyleciał duży pies babci, Dino. Wysiadłam z auta, a on podbiegł do mnie więc zaczęłam go głaskać. - Cześć piesku, tęskniłeś? - uśmiechnęłam się do niego, patrzył na mnie wesołymi oczami i merdał radośnie ogonem. Chwilę później z domu wyszła babcia. - Cześć kochanie, jak miło cię znowu widzieć. -Uściskała mnie.
- Witaj babciu, ja też się cieszę. Gdzie dziadek? Chciałabym się z nim przywitać.
- Siedzi w pokoju, ogląda wiadomości.
- Widzę, że nic się nie zmieniło - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ziemia musiałaby się zawalić, żeby polityka przestała go interesować - odwzajemniła uśmiech. Weszłam do domu i pokierowałam się do dużego pokoju. Dziadek siedział w fotelu i oglądał telewizję ze słuchawkami na uszach. Spojrzał na mnie dopiero kiedy dotknęłam jego ramienia. Zdjął słuchawki, i odłożył je na stół, po czym wstał i mocno mnie uściskał.
- Co za niespodzianka!
- Cześć dziadku, jak zdrówko?
- W porządku, nie narzekam, a jak na studiach?
- Wszystko dobrze - zapewniłam go, po czym poszłam do kuchni, gdzie babcia kroiła ciasto.
- Zaraz zrobię herbatkę, i pójdziemy na dwór. Wszystko mi opowiesz. Widzę, że coś cię gryzie. - Nie musiałam nic mówić, a ona wiedziała, że mam problem, i za to ją kochałam, to znaczy również za to, bo było jeszcze milion innych powodów. Zaniosłam kubki na stolik przed drzwiami balkonowymi które prowadziły do pokoju gościnnego, i położyłam je na biały okrągły stół i dostawiłam obok krzesła, kiedy usiadłam babcia pojawiła się z talerzem ciasta i małymi talerzykami.
- Dzisiaj upiekłam, mam nadzieję, że będzie ci smakować. To orzechowiec.
- Wszyscy wiemy, że robisz go najlepiej - uśmiechnęłam się i nałożyłam sobie kawałek ciasta na mały talerzyk.
- Opowiadaj - zachęciła mnie.
- Zakochałam się. Na zabój. - zaczęłam.
- Oo, a kto jest tym szczęśliwcem?
- Raczej kim są - poprawiłam ją i wzięłam do ust kolejną porcję pysznego ciasta.
- Jest ich więcej? - babcia się zdziwiła
- Dwóch.
- Umieram z ciekawości - ucichła, tym samym dając mi opowiedzieć.
- Nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku kochanie.
- Mówiłam ci o Dominiku? - spytałam
- Tak, o tym blondynie? - upewniała się.
- Zgadza się. - Opowiedziałam jej o tym, jak zbliżyliśmy się do siebie, od kiedy oboje zostaliśmy singlami, o Mazurach i o tym co się wtedy stało. Babcia ciągle kręciła głową z niedowierzaniem. - To jeszcze nie wszystko - spojrzałam na nią i kontynuowałam. - Na studiach poznałam Roberta, to znaczy przez pierwszy rok nie zwracałam na niego uwagi, ale teraz kiedy zaczął się drugi semestr bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Babcia westchnęła.
- Ciężki orzech do zgryzienia - upiła łyk herbaty z miodem - na którym ci bardziej zależy?
- Nie wiem... Dominik mnie pocałował, a Robert wszystkiemu się przyglądał, a kiedy chciałam mu wszystko wytłumaczyć, odjechał. I kazał odezwać się do niego jak będę wiedziała czego chcę. Sara mi przekazała. Babciu co ja powinnam teraz zrobić?
- Miałam podobny problem - odrzekła. - Też zakochałam się w swoim przyjacielu, to był gorący romans, ale pojawił się twój dziadek, i to z nim chciałam spędzić resztę życia.
- A skąd wiedziałaś, że to akurat dziadek jest tym mężczyzną?
- Wywoływał we mnie emocje, o których wcześniej nie miałam pojęcia - odkroiła kawałek ciasta i włożyła do ust, po czym wróciła do rozmowy - Był bardzo spontaniczny, przy nim nie myślałam o niczym, ciągle odkrywałam jego tajemniczy charakter. - O kurde - pomyślałam, dokładnie to czuję kiedy jestem z Robertem. - Mam tak - odezwałam się. - Robert jest dokładnie taki sam. - A Dominik? - Jest słodki, czarujący, ale nie czuję do niego tak silnych emocji. Kiedy mnie całował czułam motyle w brzuchu, ale Robert mnie bardziej pociąga. Sprawia, że chcę więcej i więcej. Wszystko mi się z nim kojarzy. - To chyba zagadka rozwiązana - Babcia uśmiechnęła się do mnie troskliwie. - Tylko co powiem Dominikowi? - zmartwiłam się - Najlepiej prawdę - Wstała i podeszła do mnie, po czym delikatnie mnie objęła. - Dziękuję ci. Usiadła spowrotem i omiotła wzrokiem podwórko, po czym spojrzała na leżącą koło drzwi torbę z moimi rzeczami. - Na długo przyjechałaś? - Na kilka dni. - Bardzo się cieszę, już zaczynało nam cię brakować. Zaraz przygotuję ci pokój, a ty zjedz jeszcze ciasta. Uśmiechnęłam się, po czym nałożyłam sobie kolejny kawałek. Kiedy zrobiło się już dosyć chłodno i ciemno posprzątałam ze stołu i poszłam do swojego pokoju. Może babcia ma rację? Może warto pokierować się sercem? Nie mam nic do stracenia. Przebrałam się w piżamę, i kiedy tylko położyłam się do wygodnego łóżka, okryłam się cała kołdrą i zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam.
YOU ARE READING
POPROSZĘ O MIŁOŚĆ
NouvellesGłowna bohaterka wrocławianka Marlena to szara myszka niczym nie wyróżniająca się z tłumu. Studiuje Literaturę Angielską i jak każda dziewczyna w jej wieku, marzy o wielkiej miłości. Rozstanie z chłopakiem rzuca ją w ramiona przyjaciela, który potaj...