Rozdział 9

29 2 0
                                    

Mijały godziny, a Łukasz nie wracał. Czekałam, aż przyjdzie.

Szesnasta piętnaście.

Siedemnasta czterdzieści.

Osiemnasta.

Postanowiłam się trochę rozejrzeć. Wysiadłam z samochodu i obeszłam szpital dookoła. Wkrótce postanowiłam, że wejdę do środka. Poczekalnia była zajęta, ale nie znalazłam w niej Łukasza. Usiadłam zrezygnowana, a kiedy zauważyłam przypadkowego lekarza postanowiłam się czegoś dowiedzieć. Wstałam i podeszłam do niego.

- Dzień dobry, przepraszam gdzie leży dziewczyna,która została dzisiaj przywieziona? - Lekarz patrzył na mnie jak na idiotkę, przecież w jednym dniu przyjmują pewnie więcej niż dziesięciu pacjentów. Spojrzałam na plakietkę z jego imieniem. - Panie Zbigniewie, proszę mi pomóc.

- A kogo pani właściwie szuka?

- Takiej blondynki, średniego wzrostu. Nazywa się... Róża, niestety nie znam nazwiska.

- Domyślam się, że nie jest Pani z rodziny?

- Nie, ale muszę ją zobaczyć. Proszę.

- No dobrze, ale tylko na chwilkę, Róża Ostawska jest w ciężkim stanie, została potrącona.

- Dziękuję, która sala?

- Numer trzynaście.

- Jeszcze raz dziękuję.

Po kilkunastu minutach stałam już pod salą. Wzięłam głęboki oddech. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Eks trzymał kurczowo rękę Róży, chyba płakał.

- Łukasz, będzie dobrze - starałam się go pocieszyć. Dziewczyna spała. Jej blond włosy były rozrzucone na poduszce szpitalnej. Przyjrzałam się jej. I dotarło do mnie że to ta sama osoba ze zdjęcia Dominika. I właściwie jego była dziewczyna. Jak to się stało? Nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego Róża zostawiła Dominika dla Łukasza? A może to Łukasz zostawił mnie dla niej, prosząc aby odeszła od mojego przyjaciela? Tego było już za wiele. Stałam jak wryta. Do sali weszła pielęgniarka, odwracając moją uwagę od Róży. Zmieniła kroplówkę.

- Wyjdzie z tego - Pocieszyła go i wyszła a ja zaraz za nią.

Łukasz napisał żebym nie czekała, bo jeszcze trochę tu posiedzi i zamówi taksówkę. I dobrze, bo ja wcale nie byłam w stanie ciągle tu być. Rozkojarzona wsiadłam do auta i wróciłam do domu, żałując, że w ogóle pojechałam z nim do tego szpitala.

POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now