6. Prawda w oczy kole

281 47 5
                                    

Budzik obudził mnie dziś bardzo wcześnie. Miałam dużo do zrobienia i nie chciałam tracić czasu. Poszłam do kuchni w której przygotowałam dla siebie kanapki z serem oraz kakao. Jadłam je słuchając swojej playlisty na spotify i przeglądając materiały które musiałam przestudiować do dzisiejszego spotkania, z którego mam napisać sprawozdanie dla zagranicznej strony.

Po zjedzeniu śniadania poszłam zrobić poranną toaletę. Później ułożyłam włosy, zrobiłam delikatny makijaż oraz założyłam na siebie granatową koszulę i białe spodnie z wysokim stanem.

Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy zarówno do pracy jak i na lekcje z Melovinem i pojechałam. Na miejscu poszłam do swojego gabinetu. Zaczęłam pracę. Mijała mi szybko i dość przyjemnie. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili uchyliły się i zobaczyłam w progu Ilyę.

- Hej Agatka! - Wszedł i postawił na moim biurku kubek kawy.

- Cześć! Skąd wiesz jak się zdrabnia moje imię? - Popatrzyłam na niego z ciekawością i sięgnęłam po kawę.

- Sprawdziłem! Internet to wspaniałe narzędzie.

- To prawda. - Zaśmiałam się.

- Za 15 minut przyjdź do sali konferencyjnej. - Pomachał mi i wyszedł z pokoju.

Reszta dnia w pracy minęła dość spokojnie. Następnie udałam się autobusem na osiedle w którym mieszkał Kostia. Wsiadłam z autobusu i szybko pobiegłam do jego domu.

- Wybacz Kostia, szybciej się nie dało. - Zasapana zrzuciłam ze swoich nóg obcasy i poszłam usiąść na kanapę.

- Hej. Nie szkodzi. - Chłopak poszedł do kuchni i przyniósł mi z niej dużą szklankę z wodą. - Proszę, pij.

- Dziękuję. - Wzięłam od niego szklankę i zaczęłam pić.

- Co myślisz o tym, żeby zacząć za godzinę? Przygotowałem dobry makaron z tuńczykiem. Powinnaś spróbować!

- Chętnie! - Uśmiechnęłam się.

- Jaka dzisiaj jesteś elegancka.

- Starałam się. - Wstałam z kanapy i poszłam do jadalni a Kostia udał się do kuchni. Po jakimś czasie wyszedł z dwoma talerzami pełnymi jedzenia.

- Smacznego. Mam nadzieję że będzie smakowało. - Przysunęłam swój talerz bliżej, wzięłam widelec i nabrałam nim trochę makaronu. Okazało się, że danie jest przepyszne.

- To jedna z najlepszych rzeczy jakie jadłam w Kijowie, oprócz lodów!

- Starałem się, żeby ci smakowało. - Chłopak uśmiechnął się przypatrując mi się uważnie. - Widziałem twój profil na Linkedin.

- Co? - Zdziwiłam się.

- No chciałem zobaczyć czy jest coś o tobie w internecie i trafiłem. Zapracowana jesteś. - Podrapał się po głowie. - No i masz bardzo ładne zdjęcie tam. Zatrudniałbym.

- No w pewnym sensie już mnie zatrudniasz.

- Też prawda. I nawet nie żałuję, chociaż jesteś takim wrzodem na tyłku.

- Ooo ty, poczekaj aż tylko będziesz mnie o coś prosił! Takiego wała kolego! - Pokazałam mu gest Kozakiewicza i rozbawiona wróciłam do konsumpcji.

- Nie nudzi cię taka praca? Ja będąc artystą szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie takiego życia.

- Nie jest źle. Niektórzy ludzie pracują fizycznie codziennie po 8 godzin i muszą to robić. Tobie się poszczęściło Kostia. Większość ludzi nie może robić tego o czym marzy.

- A ty masz jakiś talent?

- Nieee. Mój tata umiał śpiewać ale ja jestem beztalenciem po mojej mamie. Co oczywiście nie powstrzymuje mnie od śpiewania przy każdej możliwej okazji. - Wyszczerzyłam się do niego.

- Co z tym twoim tatą? To przez niego czas w USA nie był dla ciebie przyjemny?

- Ooo, to ty mnie słuchasz?! - Udałam zdziwioną a Ukrainiec przewrócił oczami. - Mój ojciec, Randy Hudson, poznał mamę gdy był tutaj na wycieczce po Europie. Ona pracowała w Niemczech w tym czasie. Od razu się zauroczyli. Mama wyjechała dla niego do Stanów. Pobrali się bardzo szybko aby rozwiązać problemy wizowe. Kilka lat później urodziłam się ja, a oni przeprowadzili się do Polski. Żyliśmy tam 8 lat, później przenieśliśmy się znowu do Stanów. Od tej przeprowadzki wszystko zaczęło się psuć.

- Czemu?

- Nie wiem. Może dlatego że po tylu latach poza krajem nie mógł znaleźć takiej posady jakiej oczekiwał? Żył sfrustrowany, wyładowywał stres na nas. Można powiedzieć, że to było takie psychiczne znęcanie się nad nami. Mama wróciła wcześniej, ja chciałam skończyć liceum aby nie robić sobie problemów.

- Ale też wróciła...

- Wróciłam i nie zamierzam więcej tam wyjeżdżać na stałe. Na wakacje zapewne tak, bo to jednak część mnie.

- A czemu nie nosisz nazwiska swojego taty?

- Zmieniłam je gdy skończyłam 18 lat. Nie chciałam nosić nazwiska tego człowieka. Uważam że na to nie zasługuje.

- A jakie masz drugie imię?

- Sienna.

- Ładne. Gdybyś była artystką, to mógłby to być twój pseudonim artystyczny.

- Spokojnie, z moim głosem mi to nie grozi! - Zaczęłam się śmiać. - Zaśpiewałabym coś ale w sumie przed wokalistą to nie wypada sobie robić wstydu.

- A tam wstydu. Mam pomysł! Po zajęciach w sobotę możemy zrobić sobie wieczorek karaoke. Tylko ja, ty i największe hity.

- Brzmi strasznie. Wchodzę w to! - Przybiłam mu piątkę i wzięłam ostatni kęs dania do ust. - A twoi rodzice?

- Moi są super. Mama zajmuje się domem, tata pracuje ale jest zawsze dla rodziny. Kocham ich i jestem wdzięczny za ich wsparcie.

- A dlaczego odrzuciłeś przyjaciół? - Popatrzyłam na niego.

- Po prostu ich zwolniłem. Dalej są moimi przyjaciółmi.

- Czy aby na pewno? Kiedy ostatnio się widzieliście? - Chłopak spuścił wzrok i zaczął wpatrywać się w stół.

- Kilka miesięcy temu.

- No właśnie. Wybacz za szczerość ale ci ludzie to są twoi prawdziwi przyjaciele, nie ci z którymi wstawiasz zdjęcia aby przyszpanować.

- Możemy już wziąć się za naukę? - Przerwał mi z wyraźnie skrzywioną miną.

- Dobrze, zanieś talerze do kuchni a ja wyjmę materiały...

Tear You Apart // Melovin [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz