3. Szalone te fanki

308 44 6
                                    

Niedziela przywitała ludzi w stolicy Ukrainy niezbyt przyjemną aurą. Było pochmurnie i co jakiś czas padał deszczyk. Mimo tego co działo się za oknem byłam bardzo podekscytowana dzisiejszym dniem. Być może w końcu poznam kogoś, z kim będę mogła spędzać czas w tym mieście?

Hej Agata. Jak się spało?

Cześć Ilya! Bardzo dobrze.

Chciałem się zapytać o której się spotykamy?

Skoro o 20:00 ma być koncert to proponuję 16:00. Będziemy mieli 3 godziny dla siebie i później pojedziemy na miejsce.

Dobrze, niech będzie 16:00. A gdzie?

Znam fantastyczną lodziarnię niedaleko złotej bramy. Możemy tam się spotkać. Wiem, że pogoda nie sprzyja jedzeniu lodów, ale warto!

Ja mogę jeść lody nawet w zimę!

Widzę że już coś nas łączy.

Popisałam z nim jeszcze jakiś czas. Później zabrałam się za porządki w mieszkaniu. W końcu trzeba było pozamiatać, wytrzeć kurze itd. Jak zwykle szło mi to bardzo opornie. Sprzątanie to jedna z rzeczy które wychodzi mi najgorszej. Zawsze robię to bardzo wolno, bo w międzyczasie zawsze szukam sobie jakiegokolwiek innego zajęcia, które pozwoli mi zrobić sobie przerwę.

O 14:00 zaczęłam się szykować na spotkanie. Zrobiłam delikatny makijaż, który w praktyce ograniczył się do nałożenia podkładu i tuszu, ubrałam jeansy i czarną bluzkę. Przed wyjściem zarzuciłam na siebie też czarną skórzaną kurtkę oraz szal. Na miejsce udałam się po 15:00. Korek spowodował, że dotarcie na miejsce zajęło mi więcej niż się spodziewałam, dlatego bardzo cieszyłam się, że wyszłam wcześniej. Miałam dotrzeć przed czasem i poczekać, a okazało się że ledwo zdążyłam.

Na miejscu czekał na mnie dobrze zbudowany brunet. Kiedy mnie zobaczył, pomachał mi, a ja zaczęłam iść w jego kierunku.

- Ojej, na żywo jesteś jeszcze bardziej urocza! - Powiedział uśmiechając się i przy okazji ukazując wszystkie swoje idealne zęby .

- Dziękuję! Ty też w sumie wyglądasz lepiej. - Puściłam mu oko i zaczęłam się śmiać.

- To co, idziemy się przejść?

- Pewnie. - Odpowiedziałam i zaczęliśmy spacerować. - Czemu właściwie założyłeś tindera?

- A wiesz, trochę z nudów, trochę z ciekawości. Nie oczekiwałem, że znajdę tam kogoś godnego mojego czasu. I wiem jak to brzmi. - Zaczął się śmiać. - Ale jestem bardzo zajętym człowiekiem i naprawdę uważam swój czas za cenny.

- Czym się zajmujesz?

- Pracuję dla dużej korporacji. A ty?

- Ja jestem tłumaczem biznesowym ale obecnie uczę angielskiego tego pana na którego koncert idziemy. - Uśmiechnęłam się.

- No to jakie znajomości masz!

- A weź daj spokój. Melovin to straszny buc. Ale praca jest dobrze płatna, tylko niestety jest jej mało i bardzo się nudzę. Właśnie myślałam żeby podjąć tu też jakąś inną pracę bo mam 2/3 godziny 3 razy w tygodniu.

- Wiesz co, pogadam z przełożonym ale może dałoby się ciebie do nas wkręcić. Potrzebujemy osób z dobrym angielskim nawet bez znajomości rosyjskiego a skoro uczysz Melovina to musisz mówić po angielsku perfekcyjnie.

- Właściwie jestem native speakerem, bo jestem w połowie Amerykanką.

- Nooo, to wiele wyjaśnia.

Doszliśmy do słynnej lodziarni. Ja postanowiłam zamówić lody czekoladowe i miętowe, a Ilya waniliowe i miętowe. I muszę przyznać, że miał rację. Lody były przepyszne. Po gastronomicznej przerwie poszliśmy zwiedzać miasto a później w końcu skierowaliśmy się w stronę miejsca koncertu. Przy wejsciu dowiedzieliśmy się, że wejściówki uprawniają do wejścia za kulisy, ale mężczyzna nie chciał z tego korzystać. Stanęliśmy dość blisko sceny. Trochę dziwnie było stać koło jego fanek, a akurat zajęliśmy miejsce obok takich prawdziwych hotek.

Melovin wciąż był fantastyczny na scenie. Jego głos był jeszcze lepiej przez niego kontrolowany, a charyzma dalej budziła wrażenie. Zawsze w tym chłopaku podziwiałam to, w jakiego zwierzaka zmienia się na scenie. W pewnym momencie zauważył mnie. Ukradkiem pokazałam mu palcem mojego towarzysza a on uśmiechnął się i pokazał mi kciuka w górę. Oczywiście grupa fanek obok przypisała sobie ten gest i zaczęły się kłócić która to została obdarzona tym zaszczytem.

Po koncercie postanowiliśmy się pożegnać z Ilyą bo musiał iść wcześniej spać a ja chciałam udać się za kulisy. Wymieniliśmy się numerami i po przytulasach rozdzieliliśmy się.

- Podobało się? - Nagle z drzwi wyskoczył Kostia śmiertelnie mnie tym strasząc.

- Nie strasz mnie, mam wadę serca idioto! - Krzyknęłam popychając go. - A co do koncertu to może i jesteś beznadziejnym uczniem ale na scenie fajnie sobie radzisz.

- Dzięki za komplement. - Przewrócił oczami aby za chwile spojrzeć na mnie. - A jednak przyszłaś z kimś

- Tak, poznałam fajnego chłopaka.

- Może coś z tego będzie?

- Nie, ustaliliśmy na początku że to znajomość czysto przyjacielska, bo jest już zakochany. A ja nikogo nie szukam, przynajmniej tu. Wolałabym jednak jakiegoś Polaka, mniej problemów. - Usiadłam sobie na kanapie w pobliżu miejsca w którym staliśmy a chłopak poszedł za mną.

- Ja w ogóle nie szukam dziewczyny. Bawię się teraz, korzystam z życia. Poświęciłem kilka lat zabawy aby znaleźć się w tym miejscu, więc muszę odreagować.

- No rzeczywiście poświęciłeś, musiałeś ostro zabalować gdy ten pies cię zaatakował. - Zaczęłam się śmiać.

- Nie przypominaj mi tego. Wiesz jak to bolało?

- Nie, nigdy nie pogryzł mnie pies.

- Czemu mnie to nie dziwi. - Uśmiechnął się ironicznie.

- Dobrze, ja już uciekam. Bardzo miło było wyjść na twój koncert. Szczególnie że nie zapłaciłam za niego ani grosza! Darmoszka zawsze smakuje najlepiej. Widzimy się we wtorek. Lepiej umiej wszystko.

- Będę umiał, nie chce cię oglądać dodatkowo! - Rzucił do mnie zza pleców.

- Oj jakoś dziś byłeś chętny żeby mnie oglądać. Ustal jedną wersję gwiazdorze. - Pokazałam mu język i ruszyłam w stronę wyjścia.

Tear You Apart // Melovin [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz