Głośny grzmot obudził mnie dzisiejszego dnia. Powoli wyszedłem z łóżka i podszedłem do okna. Warszawa była dziś wyjątkowo ponura, skąpana w deszczu. Wykąpałem się i ubrałem, a następnie wyszedłem z pokoju hotelowego. Skierowałem się do restauracji. Zamówiłem śniadanie a kiedy kelnerka przyniosła mi danie, zjadłem je i zamówiłem taksówkę. W związku z moim dłuższym pobytem w Polsce, z którego mój menedżer był bardzo niezadowolony, zaplanował mi na szybko kilka wywiadów w Polsce, abym nie zmarnował czasu. Dzisiaj miałem być gościem w jednym z polskich programów śniadaniowych, dlatego musiałem jechać na miejsce.
Wszyscy byli bardzo mili na miejscu, czułem się bardzo komfortowo. Zresztą lubiłem przyjeżdżać do Polski. Miałem tu rzeszę oddanych fanów od początku, zaczęło się po Eurowizji i trwa do dzisiaj. Po wywiadzie wysiąść wychodząc z budynku napotkałem sporą grupę osób którzy chcieli zrobić sobie ze mną zdjęcie czy dostać autograf. Po kilkunastu minutach udało mi się w końcu uciec i wejść do taksówki, która miała zabrać mnie spowrotem do hotelu.
Gdy wyglądałem przez okno przyglądając się ulicom, poczułem wibracje w swojej kieszeni. Wyjąłem telefon i odebrałem go.
Słucham?
Dzień dobry, pan Kostyantyn Bocharov?
Tak, to ja. O co chodzi? Kto mówi?
Nazywam się Joanna Kędzierska. Ja dzwonię...
Coś z Agatą?!
Chodzi o to, że poród się zaczął.
Czy ja coś źle zrozumiałem? Przecież to jest...
No właśnie. Lekarze próbują opóźnić poród ale Agata źle reaguje na leki. Powiedziała, że powinien pan wiedzieć.
Gdzie ona jest?!
Gdy kobieta podała mi adres, od razu rozłaczyłem się i powiedziałem taksówkarzowi, że jak najszybciej ma dojechać na miejsce. Przecież to dziecko nie może się teraz urodzić. Diana, nie śpiesz się tak. Jezu, to nie może się stać.
Gdy dojechałem, szybko zapłaciłem i pobiegłem jak najszybciej mogłem na oddział. Podbiegałem do każdej osoby która mogła coś wiedzieć na temat stanu Agaty. W pewnym momencie poczułem rękę na moim ramieniu.
- To pan? - Powiedziała jakaś kobieta. Odwróciłem się. Zobaczyłem wysoką panią ok 50. Gdy popatrzyłem w jej oczy, od razu zobaczyłem ogromne podobieństwo do mojej Agatki. Miała identyczne oczy. Wiedziałem, że to jej mama.
- Gdzie ona jest, co z nią. Proszę mi powiedzieć. - Zacząłem mówić błagalnym tonem.
- Jest w tamtej sali. - Wskazała drzwi. - Proszę spytać się najpierw pielęgniarki czy może pan wejść. Agata swierdziła, że tylko pana chce teraz widzieć. - Opuściła głowę i odeszła, idąc spowrotem usiąść na ławkę. Ja pobiegłem do pielęgniarki. Kazała mi założyć specjalny fartuch i folię na buty. Kiedy zrobiłem to, powoli wszedłem do sali. Od razu spojrzałem na łóżko. Leżała podłączona do kroplówki i jakiejś aparatury. Leżała smutna. Nawet nie zareagowała na to, gdy wszedłem do sali. Podszedłem bliżej i usiadłem na krzesełku.
- Hej Agatka. - Powiedziałem i złapałem ją za rękę która delikatnie zwisała z łóżka.
- Boje się. - Powiedziała spoglądając mi w oczy. Nie widzem jej jeszcze w takim stanie.
- Spokojnie, nie denerwuj się. Musi być dobrze. - Musnąłem ustami jej dłoń i zacząłem głaskać ją po czole. Wiedziałem że jest bardzo źle, ale musiałem być silny. Zdawałem sobie sprawę, że w takiej sytuacji nie mogła się denerwować. Musiałem być dla niej oazą spokoju. - Naprawdę chciałaś widzieć tylko mnie?
- Tylko ty wiesz co teraz przeżywam. Nie zostawiaj mnie Kostia, prosze. - Powiedziała z desperacją w głosie. - Nie możesz mnie teraz zostawić.
- Nie zostawię cię księżniczko. - Nachyliłem się aby pocałować ją w czoło i zacząłem śpiewać jedną z ukraińskich kołysanek, aby uspokoić ją.
Mijały godziny, a skurcze nie ustępowały. Lekarze nie mieli wyboru, musieli w końcu podjąć decyzję o cesarskim cięciu. Byłem przerażony. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Zacząłem czytać w internecie o takich dzieciach. To co wyczytałem było przerażające. Diana nie miała dużych szans na przeżycie. A gdyby przeżyła, narażona jest na wiele poważnych chorób. Nie rozumiałem, czemu to spotkało właśnie moją córeczkę. Ona niczemu nie jest winna.
Jakiś czas później wyszła pielęgniarka informując, że mała przyszła na świat. Od razu zabrali ją na badania i powiedzieli, że pierwsze dni będą kluczowe i na razie nie mogę jej zobaczyć. Odwiedziłem tego dnia jeszcze Agatę aby powiedzieć że wspaniale się spisała i wróciłem do hotelu.
Następnego dnia z samego rana pojechałem do szpitala spowrotem. Dowiedziałem się, że dziewczyna poszła zobaczyć Dianę. Kiedy ja wszedłem do pomieszczenia, stała tyłem. Słyszałem wyraźnie jej ciche łkanie. Podszedłem bliżej i zaniemówiłem. Nasza córeczka była naprawdę malutka. Jej skóra była tak cienka i delikatna, że aż przezroczysta. Nie byłem gotowy na taki widok, choć zdawałem sobie sprawę, że nie będzie wyglądać jak inne noworodki. Wziąłem głęboki wdech i podeszłem do Agaty. Delikatnie objąłem ją od tyłu a gdy zobaczyłem że nie protestuje, zrobiłem to mocniej.
- Dobrze się czujesz? - Zapytałem.
- Fizycznie jest ok. Psychicznie nie wytrzymuję. - Obróciła głowę do mnie a ja zacząłem ocierać łzy z jej policzków. - To wszystko moja wina.
- Hej, nie mów tak nawet. - Obróciłem ją w swoją stronę i przytuliłem mocno do siebie.
- Nawet nie potrafiłam donosić ciąży. Jestem kompletnie do niczego. - Zaczęła głośno płakać a mi zaczęły napływać do oczu łzy. W tym momencie usłyszeliśmy dziwne dźwięki wydawane przez aparaturę. Chwilę później obok resporatora pojawiło się kilka ludzi.
- Muszą państwo wyjść. - Pielęgniarka podeszła do nas i wyprowadziła nas z pomieszczenia. Gdy drzwi się zamknęły, Agata usiadła na podłodzę oparta o ścianę i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Podbiegłem do niej i zacząłem ją przytulać.
Siedzieliśmy tak bez słowa kilkadziesiąt minut. Po prostu przytulaliśmy się i modliliśmy, aby wszystko było dobrze. W pewnym momencie z sali wyszedł lekarz. Momentalnie wstałem i podszedłem do niego. Gdy spojrzałem na jego minę, wiedziałem od razu co to oznaczało.
- Niestety nie mogliś...
- NIEEEEE - Na korytarzu rozległ się przeraźliwy krzyk Agaty a ja poczułem jak tracę grunt pod nogami.
CZYTASZ
Tear You Apart // Melovin [COMPLETED]
FanfictionKilka lat po starcie w Eurowizji Melovin swoim uporem i ambicją doszedł na sam szczyt. Po drodze jednak zapomniał o czymś ważniejszym niż sława - o samym sobie. Jak dużo krzywdy wyrządzi zanim uświadomi sobie, że karma powraca?