1. Skok na głęboką wodę

433 58 18
                                    

Kijów witał dziś podróżujących oślepiającym słońcem i orzeźwiającym wiatrem. Już w pierwszej chwili po wyjściu z lotniska można było poczuć letnią aurę. Byłam tym zaskoczona, bo gdy opuszczałam Warszawę, było dość chłodno.

Z małej kieszonki w torebce wyjęłam kartkę na której było napisane imię i nazwisko, adres, miejsce pracy. Wsiadłam w taksówkę która stała przy lotnisku i pokazałam panu miejsce docelowe bez zbędnych rozmów, ponieważ język rosyjski znałam bardzo słabo. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Zapłaciłam kartą którą dostałam od pracodawcy na wydatki związane z działalnością zawodową i poszłam do mieszkania.

Nie powalało luksusami. Było małe i urządzone w starym stylu, ale czerwone akcenty dodawały mu uroku i czułam się w nim bardzo komfortowo. Zostawiłam walizkę na łóżku i poszłam popatrzeć na widok z okna.

Nigdy nie pomyślałabym, że przyjmę ofertę pracy na Ukrainie. Mimo wszystko była ona bardzo zachęcająca - dobre zarobki i możliwość wpisania do CV szkolenia sławnej osoby nie zdarza się na co dzień.

Ciężko było mi znaleźć pomysł na siebie, miałam wiele pasji. Z wiekiem zrozumiałam, że moje pochodzenie daje mi wiele możliwości. 10 lat mieszkałam w Stanach Zjednoczonych skąd pochodzi mój tata. Mama jest Polką. Dzięki temu znam oba języki biegle i postanowiłam podjąć studia językowe z ukierunkowanem na biznes, aby poznać specjalistyczny język, podstawy funkcjonowania tej branży i pracować w niej jako tłumacz.

Następnego dnia wstałam dość wcześnie, aby nie spóźnić się na spotkanie służbowe. Na spokojnie zjadłam śniadanie, wzięłam prysznic i ubrałam się w elegancką granatową sukienkę. Po upewnieniu się, że wzięłam wszystko, wyszłam z mieszkania i udałam się na miejsce.

Dotarłam do nowoczesnego wierzowca. W recepcji pani skierowała mnie na odpowiednie piętro i do odpowiedniego pokoju. W drzwiach powitał mnie mężczyzna, który miał na oko 40 lat. Wskazał miejsce na czarnej kanapie i gdy usiadłam, również do mnie dołączył.

- Pani Agata...

- Kędzierska

- Tak. Proszę mi wybaczyć, mam tyle na głowie. Dziękuję za przybycie do Kijowa. - Uśmiechnął się. - Napije się pani czegoś?

- Nie dziękuję.

- A więc przejdźmy do tematu. Osobą którą będzie pani uczyć jest Kostyantyn Bocharov.

- Aaa, Melovin? - Zrobiłam zdziwioną minę.

- Rozumiem że go pani zna?

- Tak, śledzę Eurowizję od wielu lat i pamiętam jego udział w tym konkursie.

- A więc wie pani z kim będzie odbywać 3 miesięczny kurs angielskiego. Mój podopieczny przez ostatnie lata nauczył się bardzo dużo, ale ze względu na wejście na rynek muzyczny za oceanem potrzebuje rozleglejszej wiedzy z zakresu języka biznesowego i potrzebowaliśmy kogoś kto nie mówi po rosyjsku czy ukraińsku, aby nabrał pewności wypowiedzi przed odbywaniem poważnych rozmów.

- Naturalnie. Zrobię wszystko co w mojej mocy aby Kostia po lekcjach ze mną mówił po angielsku bardzo swobodnie.

- Cieszę się. Ale chciałbym zwrócić uwagę na to, że bardzo szybko traci zapał do nauki i potrzeba odpowiedniego podejścia, aby nie zdominował nauczyciela. Mam nadzieje, że znajdzie pani sposób na niego.

- Postaram się. - Uśmiechnęłam się choć trochę przeraziły mnie jego słowa.

Tego dnia już nic ciekawego się nie działo. Poszłam pozwiedzać miasto i wróciłam wieczorem. Po obejrzeniu zaległego odcinka Mr Robot poszłam spać.

Czwartek postanowiłam zacząć słuchając najnowszej płyty chłopaka. Pamiętam, jak chętnie kiedyś słuchałam jego muzyki, a później w natłoku obowiązków zapomniałam o nim. Muszę przyznać, że nowe piosenki były na jeszcze wyższym poziomie, niż te starsze. Był niebanalnym wokalistą, który tworzył coś unikalnego dla tej części Europy. Wcale nie dziwię się, że jego kariera poszła tak bardzo do przodu. Nauczenie się angielskiego na pewno miało na to duży wpływ, bo mógł dotrzeć do większej liczby ludzi, a jego fanbase zaczął rosnąć i stawać się coraz głośniejszy.

Po wyjściu z mieszkania udałam się prosto do domu Ukraińca. Nie był duży, ale bardzo nowoczesny. Widać, że powstał niedawno. Zostałam wpuszczona na teren posiadłości. Na podwórku widziałam starszego pana przycinającego krzew. Przywitałam go i weszłam do domu.

Kostię zauważyłam bardzo szybko. Siedział na kanapie blisko korytarza i skakał po kanałach. Nawet nie obrócił się, gdy usłyszał drzwi. Podeszłam do kanapy tak, aby mógł na mnie spojrzeć.

- Dzień dobry, przyszłam na lekcje angielskiego.

- Dzień dobry. Proszę usiąść. - Odpowiedział całkiem obojętnie, nie przestając patrzeć się w telewizor.

Usiadłam jak najdalej od niego i zaczęłam mu się przyglądać. Ciągle miał czarne włosy ale nie wyglądały już tak idealnie jak zazwyczaj. Były w totalnym nieładzie. Na sobie miał czarne jeansy i szarą koszulkę z jakimś nadrukiem. Jego twarz była skrzywiona a oczy zawzięcie wpatrywały się w telewizor. Mijały kolejne sekundy a on dalej nie reagował. W końcu zdenerwowałam się, wstałam i szybko wyrwałam mu pilota z ręki.

- Co ty robisz?! - Krzyknął po rosyjsku. Zrozumiałam go ale udałam że nie wiem co powiedział. Włączyłam telewizor i stanęłam naprzeciwko niego.

- Nie przyszłam tu oglądać jak gapisz się w telewizor. Nazywam się Agata Kędzierska i jestem twoją nauczycielką. Przez kolejne 3 miesiące będziesz musiał się ze mną męczyć.

- Super. - Odpowiedział poirytowany i zaprowadził mnie do jadalni. Usiedliśmy przy stole a ja dałam mu wszystkie potrzebne materiały. - Ja jestem Kostia.

- Wiem, pamiętam cię z Eurowizji. W sumie mogę się przyznać że głosowałam na ciebie w półfinale. W finale miałam już innych faworytów.

- A już myślałem, że jesteś Melovinators.

- Aż tak to nie. - Zaśmiałam się i zaczęliśmy lekcje.

Po 2 godzinach istnych męczarni aby zachęcić Kostię do nauki, w końcu skończyliśmy. Dałam chłopakowi numer telefonu który dostałam od mojego pracodawcy i bez zbędnych dyskusji zaprowadził mnie do wyjścia.

- Widzimy się w sobotę. Naucz się słówek które ci zdałam bo jeśli nie, to we wtorek spędzimy ze sobą dodatkową godzinę.

- O nieee, umiesz zachęcić do nauki. - Skrzywił się a ja posłałam mu triumfalne spojrzenie. - Będę umiał wszystko.

- Idealnie.

- Mój menedżer wiedział kogo zatrudnić...

- A właściwie to czemu ci twoi znajomi już nie zajmują się twoją karierą? - Zapytałam w drzwiach zaciekawiona.

- Bo nie są mi już potrzebni. Mają przebicie na Ukrainie, ale robiąc międzynarodową karierę potrzebowałem kogoś znającego się na branży. Vladislav pokierował moją karierą nieporównywalnie lepiej niż oni.

Nie dodając nic pożegnałam się i wyszłam z domu. W sumie ciekawe. Nie miałam okazji nigdy go poznać, ale wydaje się że ten Melovin nie ma nic wspólnego z tym, który kilka lat temu pomylił kurczaka z kuchnią w wywiadzie dla wiwibloggs. Wyprzystojniał, wyglądał lepiej niż kiedykolwiek, ale w środku myślę że sodówka uderzyła mu do głowy. Tego kiedyś się obawiałam patrząc na niego i jak się okazało, moje obawy były słuszne...

Tear You Apart // Melovin [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz