*rozdział bonusowy* Wiadomość 104

327 26 10
                                    

Dzień Wypadku

Chodziłam z chłopakami po ulicach Trofors śmiejąc się w najlepsze. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy, a ludzie przechodzący obok nas patrzyli na nas raz z rozbawieniem a raz z twarzą typu "a im coś odbiło ?", jednak nie przejmowaliśmy się tym. 
- Ej ! Megan ! -spojrzałam na Marcusa, który pokazał śmieszną minę przez co ja i Martinus wybuchnęliśmy głośniejszym śmiechem. 
- Dobra... Może idziemy do Starbucksa ? -spytałam gdy się mniej więcej opanowałam. 
- Nawet dobry pomysł -powiedział Martinus zgadzając się z moim zdaniem. - A ty jak sądzisz Marcus ? -spytał chłopak swojego brata, który przez chwilę wyglądał jakby się zastanawiał. 
- No... Jak tak mówicie... To czemu by nie ? -spytał po czym spojrzał na mnie. 
- No to kierunek Starbucks ! -krzyknęłam po czym podeszłam do przejścia dla pieszych tak samo jak chłopcy. 
Gdy przechodziliśmy w połowie drogi usłyszałam trąbienie ciężarówki.. Sama poczułam ból w wszystkich częściach ciała... A jedyne co zdołałam zauważyć to ciemność..

~-~*~-~

-Doktorze, tracimy ich wszystkich ! -zdołałam usłyszeć krzyk jakieś młodej kobiety... 
Gdzie ja jestem ?... czemu nie mogę otworzyć oczu ?... Czemu nie mogę się ruszyć ?... Gdzie Marcus ?! A najważniejsze gdzie Martinus ?! O co tu chodzi !? 
Po chwili poczułam lekkie światło przez co musiałam "przymknąć" oczy, a gdy je "otwarłam" zauważyłam salę szpitalną... Od góry.. Gdy spojrzałam lekko w dół zauważyłam siebie... na łóżku... Całą z krwi, poobijaną oraz w bandażach... Gdy się rozejrzałam zauważyłam jeszcze dwa łóżka gdzie leżeli.. Marcus... Martinus... 
Stanęłam na ziemi po czym kucnęłam przy dokumentach Martinusa, które były powieszone na łóżku.

Martinus Gunnarsen
Lat 15 
Urodzony 21 II 2002 r. 

Kiwnęłam głową po czym się wyprostowałam. Gdy spojrzałam na ścianę zauważyłam na niej duże jedno okno, za którym stał Yuu... Co się dzieje ? Czemu on płacze ?... Czy za nim stoi rodzeństwo chłopaków ?
Po chwili usłyszałam pisk maszyn gdzie gwałtownie spojrzałam. Wszystkie 3 maszyny wyglądały, jakby miały zaraz wybuchnąć. Przymknęłam oczy, a po chwili do pokoju wlecieli lekarze. Przez chwilę próbowali coś zrobić.. Jednak po chwili się poddali... Maszyny przestały pikać... A za to na nich pojawiły się proste linie.. Wybiegłam za lekarzem gdzie stali moi "rodzice" oraz rodzice Marcusa i Martinusa.

- Przepraszamy państwa.... Nie daliśmy nic zrobić... -powiedział lekarz, a w kącikach oczu poczułam łzy. 
Gdy spojrzałam na wszystkich.. Każdy z naszej rodziny płakał... Ja..J..Ja umarłam ?
- To nie może być prawda ! -krzyknęłam, a po chwili poczułam, że ktoś mnie przytula. 

- Megan.. -spojrzałam w górę gdzie zauważyłam chłopaków. 
Odwzajemniłam ich uścisk po czym wybuchnęłam płaczem... Umarliśmy... My.. My umarliśmy ! 
Dlaczego !?.... Dlaczego ?.... Powie mi ktoś... Dlaczego...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 14, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Codziennie jedna wiadomość  [ Martinus Gunnarsen ]Where stories live. Discover now