*Mela*
Była dokładnie za pięć dwudziesta kiedy siedziałam w samochodzie przed starą halą. Nie byłam przekonana co do tego czy poradzę sobie w konfrontacji z Samem, ale musiałam spróbować. wysiadłam z samochodu i ruszyłam w kierunku drzwi. Po chwili szłam już korytarzem w stronę głównej sali. Przytłaczało mnie to wszystko nie dawałam już rady, najchętniej to sama bym skoczyła z dachu, albo przestrzeliła sobie głowę. Do tego to okropne uczucie tęsknoty i braku wsparcia...Brakowało mi jego dotyku, brakowało mi wszystkiego co związane z nim... Nawet tych odcinek i sarkastycznego tonu. Po prostu brakowało mi jego, całego jego.
Weszłam na salę, panował w niej półmrok na środku dostrzegłem postać mężczyzny. Był wysoki, dobrze zbudowany. Ubrany raczej zwyczajnie.
- Witaj - Zaczął tym spokojnym tonem - Myślałem, że nie przyjdziesz.
- To może nie myśl tyle...
- Po co ta agresja? Co takiego wydarzyło się w twoim życiu, że jesteś tak złym i agresywnym człowiekiem? - Popatrzył na mnie jak na dziecko... Tak też się poczułam, jak zagubione dziecko, które nie może odnaleźć w tłumie kogoś bliskiego.
-Czego ode mnie chcesz?- Zapytałam przez zaciśnięte zęby.
- O interesach pogadamy później a na razie - pstryknął w palce - chłopacy sprawdzić ją. - zbliżyło się do mnie dwóch mężczyzn, niemal od razu wyciągając ręce.
- Łapy precz...- warknęłam - sama oddam. - Wyciągnęłam spod bluzy pasek, na którym był mój pistolet i nóż. Był tam też gaz, zapalniczka no i strzykawka z odrobiną morfiny nawet by to z nóg nie zwaliło.
- Nie spodziewałem się, że będziesz współpracować. - Powiedział, a ja tylko wyruszyłam ramionami.
- Możesz się streszczać?
- Śpieszy ci się? Do czego?- Zawahał się - albo do kogo?
- Do domu...
- Posłuchaj nie sądzisz, że jesteś mi coś winna? Za te wszystkie lata?
- Nie.
- A ja uważam inaczej... Myślę, że najlepszym wynagrodzeniem dla mnie byłaby twoja śmierć. -prychnęłam na dźwięk tych słów. - Ale wczoraj jak się tak głębiej nad tym zastanawiałem... Stwierdziłem, że to byłoby zbyt banalne, a ja nie lubię banałów. Posłuchaj Mela... Chcę żebyś kogoś dla mnie zabiła...
- Nie - Powiedziałam, odwróciłam się i już miałam odejść, ale jego ludzie złapali mnie i sprowadzili do parteru, wylądowałam na kolanach. Trzymali mi ręce mocno na ramionach, a ja nie miałam dość siły, żeby się im przeciwstawić po prostu nie. " Czemu? Czemu jestem taka słaba, przecież oni nie powinni być dla macie zagrożeniem... O co chodzi? Czemu jest mi tak doskonale wszystko jedno? Gdzie moja agresja?! "
- Słuchaj Mela - Nachylił się nade mną - Nawet nie dałaś mi dokończyć, a już przeczysz...
- Nie będę dla ciebie pracować! - Warknęłam.
- Ale ja nie chcę, żebyś dla mnie pracowała. Ja tylko chce, żebyś wyświadczyła mi przysługę.
- Nie! - Szarpnęłam się, przez co jego ludzi mocniej docisnęli mnie do ziemi. Sam podszedł do mnie chwycił za włosy i pociągnął moja głowę do tylu.
- Nie sprzeciwiaj mi się...To ja uczyniłem cię kimś więcej i to ja uczynię cię nikim jeśli będę tego chciał rozumiesz?!
- Pluje na ciebie i na to wszystko możesz mnie nawet zabić! - Krzyknęłam, a on zaczął się śmiać.
CZYTASZ
KRUK | ReTo | [KOREKTA]
FanficKontynuacja " Moje Demony", więc jak chcesz cokolwiek z tego wiedzieć to polecam przeczytać. Tym razem ograniczam się tylko do ReTo, oczywiście inni bohaterowie też będą się tutaj pojawiać, aczkolwiek nie w takiej częstotliwości jak się ukazywali...