Albo ojciec z synem...

420 34 8
                                    

Nagle drzwi mieszkania trzasnęły z hukiem.
- Nie zamknąłeś drzwi?
- No...Nie.
- Mela! Ja cię chyba uduszę! - Usłyszałam Olivię, która za chwilę pojawiła się w kuchni, była wściekła...Przynajmniej na taką wyglądała.  Chwyciłam Igora za ramię i przekręciłam tyłem do siebie.
- Najpierw on później ja - Zaśmiałam się.
- Jego też powinnam zabić!
- Ale co się stało? - Zapytał.
- Kto was prosił, żebyście rozmawiali z Kubą, po co mu powiedzieliście?!
- To dla twojego dobra - Zaczęłam - Żebyś...
- Co ty pierdolisz? - Zapytała, a ja z głupim uśmieszkiem pokazałam na Igora, tak żeby on tego nie widział - Mela...-Olivia się zaśmiała - Nie potrzebnie mu mówiłaś...
- Ale to nie ja! - Krzyknęłam tonem Łukasza - To on!
- Dzięki mała to mnie wkopałaś...- Olivia podeszła do Igora i stanęła tuż przed nim wiedziałam, że jeśli się zamachnie to spokojnie dam radę zatrzymać jej rękę.
- Ty z nim wczoraj rozmawiałeś?
- No...Tak.
- I to ty mu powiedziałeś ?
- No też.
- I to przez ciebie wrócił wczoraj pijany?
- O nie co to, to nie! Sam się naprał ja nie piłem, byłem samochodem. On sam ładował.
- Igor...-Zaczęła - Powinnam ci zrobić wielką krzywdę...I tobie też - Pokazała na mnie, a ja tylko podniosłam ręce w  geście obrony - Ale tego nie zrobię...- Zaśmiała się, trochę jak wariatka  popatrzyliśmy na siebie.
- Nie? - Zapytaliśmy równocześnie.
- Nie...Bo pewnie, gdybyś ty mu nie powiedział to nie porozmawialibyśmy szczerze...A dzięki temu, przynajmniej wiem na czym stoję...Zagwarantował mi, że mnie nie zostawi .
- No to pijemy! - Powiedział Igor, popatrzył na Olivie - Ale tylko soczek - Zaśmialiśmy się.

*

-Te !- Pokazałam mu szare buciki .
- Nie.
- Te? - Zapytała Camila pokazując mu inne.
- Nie - Pokręcił  przecząco głową.
- Łukasz to jakie ty chcesz?
- Hm...- Przeszedł spokojnie, miedzy pułkami - A gdzie Igor?
- Tam stoi.
- To ja idę do niego.
-A buty?
- Później! - Ruszył w stronę Igora.
- Jasne...Bo ja tu będę siedzieć cały dzień i wybierać buty z czterolatkiem.
-Mela... - Zaczęła - Co zamierzasz zrobić z nim dalej?
- Z kim?- zmarszczyłam brwi.
- Z Łukaszem...
- A co mam z nim zrobić? Przepraszam bardzo to jest jakaś zabawka?
- Nie o to pytałam...
- Nie wiem...
- On z dnia na dzień się do was przywiązuję...Zrobisz mu mętlik w głowie, jak go tak teraz zostawisz.
- To go nie zostawię...
- Co?! Mela...
- Przestań do jasnej cholery mówić mi jak mam żyć okey? Ja wiem swoje ty wiesz swoje! Dlatego ja robię swoje, a ty rób swoje...Nie wbijaj mi do życia ze swoimi brudnymi butami!
- Wiesz dobrze jak żyjesz...Wiesz czym się zajmujesz...Chcesz go w to wciągnąć? Mela nie robisz nic, żeby pozbyć się Samuela, miałaś okazję zabić go tyle razy, a nie zrobiłaś tego.
- Mam tropić Samuela, z dziurą w nodze  no pomyśl sama.
- Nie Mela, masz zabić...Skończyć to przedstawienie.
- Łatwo powiedzieć - Mruknęłam.
- Czego się boisz?
- Ja się nie boje!
- To czemu do jasnej cholery nie strzelisz do niego?
- Bo jak na niego patrzę to nie potrafię strzelić, po prostu nie umiem. Widzę jego uśmiech i wracają wszystkie wspomnienia rozumiesz? Wszystkie!
- Mela...Ja wiem...Wiem jak ci było ciężko, ale czy to właśnie nie powinien być powód, żeby się go pozbyć?
- No nie wiem...
- Ten człowiek wyrządził ci tyle krzywdy...A ty...- Popatrzyła na mnie bardzo dokładnie mi się przyglądając - A ty...
- Daj już spokój...-Posłałam jej lodowate spojrzenie i ruszyłam w stronę Igora.
- Mela...No poczekaj...- Poszła z mną .
- Daj mi spokój!
- Co się stało? - Zapytał Igor zapewne widząc moje zdenerwowanie.
- Nic...Nie ważne...Długo wam jeszcze zejdzie? - Popatrzyłam na chłopaków.
- No wiesz...Wybieranie butów to nie taka prosta sprawa, muszą pasować, być wygodne...- Tłumaczył.
- Kobiety...One nic nie rozumieją - Łukasz pokręcił głową, a ja się zaśmiałam.
- Dobra to ja was chyba panowie zostawię, bo noga mi dokucza, pytanie tylko, czy dacie sobie radę? To jest czy ty dasz sobie rade? - Mój wzrok powędrował na Igora.
- Jasne...W sumie męski dzień - Zaśmiał się.
- Tylko ja i Igor? - Zapytał malec.
- Tak...
- Ale super! - Podskoczył i zakręcił się w kółko.
- Dobra, to jakby co to dzwoń.
- Nie martw się co ja mam pięć lat?
- No nie...Ale on ma cztery.
- Dobra mamo idź już - Zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie, przyłożył usta do mojego ucha  - Pocałowałbym cię, ale te hieny stoją tam i myślą, że ich nie widzę...Dlatego teraz udaj, że jesteś moją fanką, robimy sobie zdjęcie uśmiechnij się na koniec i spokojnie odejdź .
- Jasne...- Wyciągnęłam telefon, zrobiłam zdjęcie - Dzięki Igor - Uśmiechnęłam się, machnęłam Łukaszowi i odeszłam razem z Camilą.

KRUK | ReTo | [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz