...Zwykłym, klasycznym kocham cię...

439 32 23
                                    

Zadzwonił dzwonek, otworzyłam i zobaczyłam Kubę.
-Cześć, coś się stało?
- Musimy poważnie pogadać...
- Nie ma Igora.
- Poważnie pogadać z tobą.
- Już się boje...Wejdź - Zaprosiłam go do środka. Przeszliśmy do salonu - O co chodzi?
- Posłuchaj Mela...Potrzebuję pomocy.
- W czym? -Uniosłam brwi .
- Chodzi o to, że ja nie wiem czy poradzę sobie w roli ojca...A nie chciałbym rozczarować Olivii.
- Kuba...Co ty gadasz? Poradzisz sobie świetnie! Powiem tak...Łukasz cię uwielbia.
- Ale Łukasz ma cztery lata i umie sam mówić, załatwić się i wiązać buty. A mi chodzi o takie małe...Dopiero urodzone, które nie umie nic.
- No łatwo nie będzie, ale masz jeszcze czas dziewięć miesięcy to naprawdę długo.
- Ale czy ja się kiedykolwiek nauczę?
- No jasne! Kuba kto jak kto, ale ty to powinieneś wierzyć w siebie! No przecież człowieku tyle osiągnąłeś byłeś na każdym kontynencie, poznałeś tyle ludzi codziennie mierzysz się nowymi wyznaniami, a teraz miałbyś tak po prostu nie dać sobie rady z małym bobasem? No proszę cię! Przecież nie będziesz z tym sam. Masz jeszcze Olivię, mnie i resztę. Skąd w ogóle pomysł, że nie dasz rady?
- Sukces zawodowy to nie bycie ojcem.
- Bycie ojcem to największy sukces w życiu prywatnym.
- Ja się po prostu boję.
- No to jest zrozumiałe...Zdziwiłabym się gdybyś się nie bał.
- Czyli...Myślisz, że dam radę?
- Ja to wiem - Uśmiechnęłam się.
- Dzięki Mela.
- Spoko.
- Pójdę już, nie będę ci zawracał głowy - Wstał.
-Jasne...Bo ty mi tak bardzo przeszkadzasz w nic nie robieniu - Zaśmiałam się.
- No przecież...- Odprowadziłam go do drzwi, odwrócił się - Dzięki Mela, jeszcze raz.
- Daj już spokój - Zaśmiałam się.
- Na razie.
- Pa - Ruszył do schodów, a ja zamknęłam drzwi.

*

Kiedy stałam na balonie usłyszałam jakąś awanturę. Wychyliłam się trochę, żeby ogarnąć całą sytuację i zobaczyłam gościa w białych rękawiczkach, szarpiącego za włosy jakąś dziewczynę.
- O ty skurwysynu...I to w biały dzień?!- Szybko chwyciłam bluzę, na dworze było z jakieś minus siedem stopni, ale to wtedy nie miało znaczenia. Szybko zbiegłam po schodach, nie byłam wtedy nawet przekonana, czy zamknęłam mieszkanie.  Wybiegłam z klatki i skierowałam, się w ulicę na której właśnie jakaś młoda dziewczyna przeżywała największy horror w swoim życiu. Założyłam kaptur tak się śpieszyłam, że nie zauważyłam, że bluza którą biorę jest Igora.  Po dwóch minutach byłam na miejscu.  Mężczyzna wyjątkowo obleśny mocno przyciskał dziewczynę do ściany bloku.

- Następnym razem jak będziesz chciała coś powiedzieć to zastanowisz się nad tym dwa razy - Wysapał jej w twarz, po czym spoliczkował i rzucił w zaspę śniegu. Dziewczyna  leżała chwilę, po czym bardzo powoli podniosła się i usiadła. Typ skierował wzrok w moja stronę - A ty koleś co? Masz jakiś problem? - Nie odezwałam się, a on ruszył w moim kierunku - Pytam się coś! - Wyciągnął łapę i chciał ściągnąć mi z głowy kaptur, ale chwyciłam go za nadgarstek - Kozaczek? Lubię takich z wielką przyjemnością skopię ci tyłek! - Zaśmiał się.

- Żebyś się nie zdziwił...- Mruknęłam  i wykręciłam mu rękę, pociągnęłam za nią do przodu. Moją pięść spotkała się z jego ustami, które pod wpływem nacisku pękły jak balony. Puściłam go, a on zachwiał się lekko i cofną o krok do tyłu. Otarł usta i popatrzył na mnie podejrzliwiej. Wyprostowałam się i przeniosłam ciężar ciała na jedną nogę. Typ ruszył w moim kierunku zamachnął się nie zgrabnie, próbując wpakować mi prawego sierpa. Zrobiłam szybki unik pod jego ręką, mały piruecik, obrót i już byłam za jego plecami. Miał bardzo słabą koordynację, klepnęłam go w ramie, a kiedy się odwrócił szybko kopnęłam. Padł na ziemię i splunął krwią. Nachyliłam się do niego.
- To mój teren...Zjeżdżaj! - Warknęłam, a on szybko wstał i ruszył w kierunku głównej ulicy. Popatrzyłam na dziewczynę, która ciężko oddychała siedząc na śniegu. Podeszłam do niej.
- Dzięki - Powiedziała powoli wstając - Gdyby nie ty...Nie wiem czemu mnie zaatakował. Po prostu sobie szłam, a on rzucił jakiś głupi tekst w moją stronę. No to mu odpowiedziałam, fakt może nie koniecznie miło, ale przynajmniej szczerze i nagle się na mnie rzucił, szarpał za włosy i równał z błotem. Naprawdę Igor, gdyby nie ty..."Chwila co?! Nie przedstawiałam jej się...A już na pewno nie jako Igor..."  Nie wiem co bym zrobiła - Uśmiechnęła się - No to powiedz jak mam ci się odwdzięczyć? - Zrobiła dziwną minę, jakby trochę uwodzicielską.

KRUK | ReTo | [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz