~ 6 ~

3.4K 218 67
                                    

     Tak jak się spodziewała, Soojoon została ściągnięta wcześniej do pracy. Od rana trwało zamieszanie związane z badaniem Minhyuka, który otrzymał status najbardziej vipowskiego pacjenta w szpitalu, ze względu na znajomości jego ojca z kierownikiem zakładu radiologii i ogólnie przez to, że tatuś był szanowanym prawnikiem, a żaden szpital nie chce z takimi mieć problemów. Ta otoczka dodatkowo stresowała lekarkę. Przyjechała do pracy najszybciej jak się dało, oczywiście nie zdążając zjeść czegokolwiek. Wyjątkowo nawet nie zatrzymała się na swojej ulubionej stacji po kawę.

     Wpadła do pracowni rezonansu magnetycznego jak burza. Dzieciak akurat był szykowany do badania przez pielęgniarkę. Po chwili wpatrywania się w niego, nagle połączyła fakty i uświadomiła sobie, że był to dokładnie ten sam chłopiec, którego widziała na korytarzu z Jeonem. Wyglądał na bardzo przestraszonego, jednak co najbardziej rzucało się w oczy, to widoczny od razu ból wymalowany w jego całej egzystencji. Tego chłopaka powoli zabijał sam ból, którego nie mogły do końca uśmierzyć nawet opiaty. Ośmiolatek dostawał silne, psychoaktywne leki przeciwbólowe, z których została mu już tylko morfina, która zdecydowanie była najsilniejszym środkiem. Dopiero spotykając się z nim twarzą w twarz, Soojoon zrozumiała powagę sytuacji. Zwykle schowana w swojej opisowni nie miała styczności z pacjentami, dzięki temu nie przejmowała się ich stanem, który doskonale widziała w opisywanych przez nią badaniach. Nauczyła się braku wrażliwości, jak wielu ludzi, pracujących w szpitalu, jednak w obliczu takiego cierpienia, które można było zobaczyć gołym okiem, nikt chyba nie potrafiłby pozostać niewzruszony.

     Przeżywając wewnętrzną wojnę jej zdrowego rozsądku, z ogromem rozżalenia uśmiechnęła się ciepło do chłopca i podeszła do pielęgniarki.

- Zrób wkłucie na lewym przedramieniu, nie w zgięciu łokcia.

- Ale...

- Wiem, że będzie trudniej, ale rób co mówię - mruknęła, widząc jak niezadowolona kobieta zerka na drobne żyłki, schowane pod skórą na chudej ręce dziecka. Soojoon chciała oszczędzić mu jak najwięcej nieprzyjemności związanych z badaniem, do których zdecydowanie należy podawanie kontrastu, zwłaszcza w tak wrażliwym miejscu. - Zaraz przyjdę.

Zniknęła w swojej opisowni, chcąc zostawić tam swoje rzeczy i wyjątkowo założyć fartuch. Wchodząc do środka napotkała pytające spojrzenie Miseok.

- Co to za zamieszanie od rana? - Dziewczyna obróciła się na krześle w stronę lekarki.

- Narozrabiałam wczoraj i zwaliłam sobie na głowę zdesperowanego ojca i własne sumienie - radiolog burknęła pod nosem i zarzuciła fartuch na ramiona. - Lecę ponosić konsekwencję tego, że nie myślę zanim coś powiem. - Sekretarka uniosła brwi zaskoczona i obserwowała jak Soojoon wychodzi z ciężkim westchnięciem.

     Wróciła do pomieszczenia, w którym pacjenci byli przygotowywani do badania. Kucnęła przed chłopcem, który czekał na założenie wenflonu. Próbował być dzielny, co, gdyby nie zaszklone oczy i niemalże trzęsące się dłonie, nawet by mu wychodziło. Soo uśmiechnęła się na widok jego zawziętej miny.

- Cześć, ty na pewno jesteś Minhyuk. Ja nazywam się Park Soojoon. - Chłopiec kiwnął głową, zaciskając mocno zęby, zapewne przez kolejny atak bólu. Słysząc otwierane drzwi, odwróciła się i wlepiła spojrzenie w pielęgniarkę. - Wiesz co, sama to zrobię. Zawołaj zaraz następnego pacjenta.

 Kobieta fuknęła pod nosem, ewidentnie rozdrażniona zachowaniem lekarki, jednak bez słowa skinęła głową, przystając na jej słowa. Radiolog usiadła na jej miejscu i przygotowała wszystkie potrzebne rzeczy. Wybrała najdrobniejszą igłę na jaką mogła sobie pozwolić, żeby nie zaburzyć przepływu kontrastu.

Night Shift | Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz