8

484 10 0
                                    

Musiałam się wyluzować, rozerwać.
Przeszłam z mojego pokoju do salonu w którym siedział Rhys i... Coś robił na telefonie.
Po tym wszystkim co między nami zaszło, a raczej nie zaszło, unikaliśmy się, czyli jakieś cztery godziny. Jest obecnie 19:18
Rhys przed tym całym zdarzeniem, mówił coś o imprezie, dlatego właśnie o to go miałam zamiar podpytać.

- Rhys, wspominałeś coś o imprezie. - zaczęłam, siadając niedaleko niego.

- No tak. Wrócę jakoś jutro. Nie wiem dokładnie o której, ale chatę masz dla siebie. - powiedział nawet na mnie nie patrząc.

- W takim razie, zabierz mnie ze sobą.

- Co?! - krzyknął zszokowany i wreszcie na mnie spojrzał.

- Zabierz mnie ze sobą. Potrzebuję się rozluźnić. - przyznałam.

- Nie ma mowy. Masz dopiero szesnaście lat i nikt nie wpuści cię do klubu. - pokręcił głową.

- Albo mnie zabierasz albo nigdzie nie idziesz. A ja sądzę, że jakoś mnie przemycisz do tego klubu.

- Nie i...

- Tak! I dzięki. Zadzwonię jeszcze do Chloe, ogarnę się i możemy iść. - stwierdziłam i pobiegłam do pokoju, a następnie zadzwoniłam do przyjaciółki i poinformowałam ją o wszystkim.

Wyjęłam komplet bielizny i ciuchy, które miałam zamiar założyć, a następnie skierowałam się do łazienki. Umyłam włosy i całe ciało na które później nałożyłam balsam o zapachu czekolady. Włosy wysuszyłam i rozczesałam, a następnie nałożyłam nieco mocniejsze makijaż niż na codzień, po czym ubrałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone, czyli tak jak zawsze.

Wyszłam z łazienki i w tym czasie zastanawiałam się jakie buty wziąść

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszłam z łazienki i w tym czasie zastanawiałam się jakie buty wziąść.

- O nie! Nie ma mowy, nie pójdziesz tak ubrana! - nagle pojawił się Rhys.

- Bo co? Nie marudź mi tutaj tylko lepiej zadzwoń do Ash'a żeby podjechał za chwilę po Chloe. - wyminęłam go i ruszyłam po buty.

Padło na czarne buty na koturnie. Nie za bardzo mi się to układało. Chyba kolorystyka tych butów i reszty, ale już postanowiłam to zostawić.
Po chwili do pokoju wszedł chłopak. Miał na sobie białą koszulkę i na to narzucił jeszcze swoją skórzaną kurtkę, a na nogach miał czarne, obcisłe jeansy i również czarne buty z Nike.

- Już? - warknął.

- Tak. Nie rozumiem o co ci chodzi. Chcę się trochę pobawić, czy to źle? - zapytałam zirytowana jego zachowaniem.

- Chciałem się wyluzować, a nie bawić się w niańkę, okej?! A teraz się rusz, bo...

- Idę już, okej?! - ryknęłam.

Nie powiem, uraził mnie swoimi słowami. Myślałam, że między nami jest okej, ale chyba się myliłam.
Wzięłam szybko swoją torebkę i po zamknięciu domu, wyszliśmy przed blok, a następnie zapakowaliśmy się do taksówki i ruszyliśmy.

Syn Mojego OjczymaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz