23

208 7 0
                                    

- Mel?

Oho, czas na niezły opieprz.

- Nareszcie się obudziłaś. - zaspany chłopak usiadł obok mnie na łóżku i przyciągnął mnie do siebie.

Moje ciało było jeszcze odrętwiałe i nie do końca potrafiłam się utrzymać sama w pozycji siedzącej. Chłopak trzymał mnie mocno jeszcze przez kilka, a może kilkanaście minut, a następnie tylko trochę się ode mnie odsunął.

- Która jest godzina, dzień? - zapytałam zachrypniętym głosem, by dłużej nie siedzieć w ciszy.

- Jest 14:35 w niedzielę. Spałaś przez dwa tygodnie i cztery dni. Wiesz, jak się o ciebie martwiłem? Myślałem, że to już koniec, że z tego nie wyjdziesz. - przyznał.

Kiedy usłyszałam, jak długo spałam, byłam w strasznym szoku. To było nie do pomyślenia.

- Zresztą, każdy odchodził od zmysłów. Ash, Rick, Katherine... - wymieniał.

- Mama... Coś mówiła? - zapytałam.

Chłopak wiedział o co mi chodzi. Przez chwilę siedział cicho jakby zastanawiał się czy cokolwiek mi powiedzieć. Przestał na mnie patrzyć, więc to była dla mnie wystarczająca odpowiedź. Prawdopodobnie za kilka dni znajdę się w psychiatryku. Świetnie. Mogę zasnąć z powrotem? Po jaką cholerę się obudziłam? Mogłam spać dalej.

- Posłuchaj... - w końcu coś powiedział - Kath nic nie wie. Twoim lekarzem jest członek gangu, więc udało mu się wszystko ukryć. Wszyscy, poza Ash'em, Rick'iem, lekarzem i Tom'em, żyją w przekonaniu, że leki, które przepisał ci psychiatra, doprowadziły cię do śpiączki.

Spojrzałam na niego zszokowana. Nie do końca wiedziałam jeszcze, czy aby na pewno się nie przesłyszałam.

- Dlaczego... - zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.

- Bo nie mam zamiaru odwiedzać cię w jakimś szpitalu psychiatrycznym, rozumiesz? Już nie dopuszczę do takiej sytuacji, nigdy więcej. Będę z tobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, bez przerwy. Będę i nie odejdę. Wiem, że ty nie nadajesz się do jakiegoś cholernego psychiatryka, tylko potrzebujesz pomocy. Pomocy osób których kochasz i którzy kochają ciebie.

Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. W mojej głowie siała pustka. Zaczęłam się zastanawiać czy aby napewno to, że nie wyślę mnie do psychiatry będzie dobrym posunięciem czy może wręcz przeciwnie. Bałam się, że znowu coś sobie zrobię. Chciałam z tym skończyć, ale nie potrafiłam.

...

Moja mama przyjechała kilkadziesiąt minut po tym jak Rhys do niej zadzwonił. Miała problem z dojazdem, bo było już trochę późno i była niedziela, więc autobusy nie jeżdżą tak często jak w tygodniu.
Oczywiście, pojawiły się pytania w stylu: Jak się czujesz? Pamiętasz coś z tamtego dnia, itd. Odpowiedziałam na nie, a gdy byłam już wystarczająco zmęczona rozmawianiem, powiedziałam mamie, żeby pojechała do domu i zajęła się Jake'iem oraz przyjechała jutro z nim do mnie. Kobieta niechętnie się zgodziła, a później wyszła. Rhys który czekał na korytarzu zajął jej miejsce obok łóżka na którym leżałam. Nie chciałam ani nie miałam siły na rozmowę, więc przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.

- Mel... - chłopak zaczął, ale mu przerwałam.

- Proszę, jeśli masz zamiar drążyć temat tego co się wydarzyło to chociaż odpuść mi to dzisiaj. Zrób to jutro, ale nie dzisiaj. Jestem totalnie zmęczona i chcę iść spać. - powiedziałam.

- W porządku. - westchnął. - W takim razie, połóż się. 

Brunet wstał i zdziwił mnie tym, że zamiast po prostu wyjść z sali, zdjął buty, a następnie położył się obok i przyciągnął mnie do siebie.
Byłam już tak zmęczona, że nie miałam siły protestować, po prostu zasnęłam w jego ramionach.

Syn Mojego OjczymaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz