26

154 5 0
                                    

3.01.2019r.
Czwartek 10:45

Wczorajszego dnia kupiłam mnóstwo rzeczy i wróciłam do domu około 22:00. Rhys nie pojawił się w domu, ale napisał, że wróci następnego dnia i mi wszystko wyjaśni. Dzięki Bogu, że nie musiałam iść dzisiaj do szkoły. Na prośbę moją i Rhys'a, Alex wypisał mi zwolnienie lekarskie na miesiąc czasu, z czego później gdy zwolnienie przestanie być ważne, zaczną się ferie trwające jakieś dwadzieścia dni, więc miałam sporo czasu by odpocząć.
Przed snem zastanawiałam się z jakiego powodu chłopak nie wrócił do domu. Nawet w mojej głowie pojawiła się myśl, że może znalazł sobie jakąś inną dziewczynę i jest teraz z nią, a następnego dnia przyjdzie do domu i powie mi, że ze mną zrywa, ale szybką odrzuciłam ją od siebie i poszłam spać.
Obudziłam się w sumie niedawno i czekałam aż chłopak wróci do domu. Byłam sama, bo mama i Tobias byli w pracy, a Jake w przedszkolu. Postanowiłam włączyć telewizor zamiast ciągle siedzieć i czekać. Akurat tak się złożyło, że zaczął lecieć mój ulubiony serial. Tak się w niego wciągnęłam, że nie zauważyłam kiedy minęła godzina, a w domu pojawił się wreszcie Rhys.
Podszedł do mnie i dał mi buziaka w usta. To było całkiem urocze.

- Hej. Dlaczego wróciłeś dopiero dzisiaj? Tomas dał ci coś do zrobienia? - spytałam zaciekawiona.

- Nie. Najpierw porozmawiałem z Tom'em, a później poszedłem do Ash'a i gadałem z nim. Rozmawialiśmy tak długo, że postanowiłem iż nie ma sensu wracać tak późno do domu i zostałem u niego. - wyjaśnił.

- A więc, co chciał od ciebie Tom?

- Nie uwierzysz, jak Ci to powiem. - stwierdził i po zdjęciu kurtki, usiadł obok mnie i zaczął opowiadać.

Byłam zaskoczona gdy skończył, a w zasadzie to jest to wręcz niedopowiedzenie roku. Nie wiedziałam co powiedzieć.

- Też byłem w takim stanie jak ty. Teraz mam tydzień by zastanowić się nad tym czy się zgodzić czy odmówić. - westchnął.

- Uważam, że powinieneś się zgodzić. - wyraziłam swoje zdanie - Masz do tego predyspozycje i warto z tego skorzystać. Nie będziesz musiał narażać przy tym swojego życia, a przy okazji będziesz miał normalną pracę i Tobias nie będzie się czepiał. - powiedziałam - No dobra, jeśli chodzi o Tobias'a, to raczej nic się nie zmieni, bo on się czepia o wszystko. - poprawiłam się po chwili zastanowienia.

Na ostatnie zdanie, chłopak się zaśmiał.

- Masz rację, jednak nadal się boję. To spory obowiązek. - wachał się. - Jednak chyba się go podejmę. Tom powiedział, że nie muszę rezygnować z gangu, więc też nie zmienię swojego życia tak drastycznie. - stwierdził.

- No właśnie. A jakbyś sobie nie radził, w co wątpię, to Tom napewno ci pomoże. Nie zostawi cię z tym wszystkim. Przynajmniej na początku, a później pewnie zacznie się wycofywać aż staniesz na własne nogi i będziesz już samodzielny w kwestii zarządzania firmą.

- Zadzwonię jutro do Tom'a. Myślę, że się ucieszy.

Chciałam coś powiedzieć, ale w tym momencie, mój telefon się odezwał. Mama. Zdziwiłam się, że dzwoni. Zazwyczaj nie dzwoniła, bo była zajęta pracą. Szybko odebrałam.

- Halo. - odezwałam się.

- Melanie, mogłabyś odebrać Jake'a z przedszkola? Dzwoniła do mnie jego wychowawczyni i powiedziała, że skarży się jej, że źle się czuję i brzuch go boli. - wyjaśniła szybko.

W jej głosie wyczułam niepokój. Sama zresztą byłam zaniepokojona tym co mi powiedziała.

- Okej. - zgodziłam się. - Ubiorę się i za jakąś chwilę będę w przedszkolu. - wstałam i skierowałam się w stronę swojego pokoju, by tam się ubrać.

Rhys spojrzał na mnie pytająco, ale pokazałam mu, że za chwilę mu wytłumaczę.

- Zadzwoń jak już będziesz z nim w domu. Martwię się o niego. - wyznała.

- Okej, zadzwonię. Pa. - obiecałam i się rozłączyłam.

Niestety tym razem przedszkole było dalej niż to poprzednie z którego odbierałam go razem z Rhys'em. Mama uznała, że źle się tam zajmują dziećmi i przepisała Jake'a do najbliższego przedszkola, w którym było wolne miejsce. Tak się akurat złożyło, że jedyne wolne miejsce, było na drugim końcu miasta. Nie było innego wyjścia i mama musiała go tam zapisać. Teraz Jake na nic się nie skarży i za każdym razem wraca z przedszkola zadowolony z czego się bardzo cieszę.
Kiedy przyglądałam na szybko szafę w poszukiwaniu ubrań do włożenia, do pokoju wszedł mój chłopak. Boże, jak to dziwnie brzmi...

- Co się stało? - zapytał.

- Muszę pojechać po Jake'a. Źle się czuję, a mama nie może go odebrać, bo przecież jest w pracy tak samo jak Tobias. - wyjaśniłam w skrócie.

Z szafy wyjęłam zwykłą czarną koszule w kratkę (?) oraz ciepłe legginsy.

- Mógłbyś mi pożyczyć na chwilę auto? - zapytałam, przy okazji się ubierając

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Mógłbyś mi pożyczyć na chwilę auto? - zapytałam, przy okazji się ubierając.

Nie krępowałam się przebrać przy nim, bo w sumie widział mnie w bieliźnie, więc nie miałam co ukrywać.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony. No tak, nigdy nie pożyczałam od niego auta mimo, że mi to proponował wiele razy i mimo to, że mam fałszywe prawo jazdy.

- Jasne, nie ma sprawy. Pojadę z tobą. - powiedział i ruszył do przedpokoju by założyć swoją kurtkę i buty.

Po chwili do niego dołączyłam i założyłam swoją kurtkę oraz czarne trapery. Gdy byłam gotowa, zgarnęłam swoją torebkę, klucze od mieszkania oraz fotelik od Jake'a, po czym wyszłam z chłopakiem, zamknęłam mieszkanie i ruszyliśmy szybkim tempem w stronę auta. Chłopak podał mi kluczyki do swojego nowego białego Audi Q3 Sportback. Dzięki Bogu, auto nie było zaparkowane daleko i już po chwili byliśmy przy nim.
Otworzyłam je, wsadziłam fotelik do tyłu, a następnie weszłam do niego i zajęłam swoje miejsce. Dziwnie było siedzieć na miejscu kierowcy. Siedziałam tam tylko wtedy kiedy Rhys albo Ash uczyli mnie jeździć, od tamtego czasu już nie siedziałam w tym miejscu.

- Jesteś pewna, że chcesz kierować? - zapytał chłopak.

- Tak. Dam radę. - zapewniłam, a następnie zapięłam pasy tak samo jak chłopak i ruszyłam w drogę.

Przez pewien czas siedzieliśmy cicho i patrzyliśmy przed siebie. Obydwoje utknęliśmy w swoich myślach. Myślałam o Jake'u. Miałam nadzieję, że nic mu nie jest i to tylko chwilowe.

- Nie będzie problemu z odebraniem go? - brunet odezwał się po chwili.

- Nie. Powinni mi go bez problemu przekazać. - stwierdziłam.

Brunet pokiwał głową pokazując, że rozumie i przez resztę drogi do przedszkola, między nami panowała cisza.
Na miejscu byliśmy dopiero dwadzieścia minut później.
Zgasiłam silnik.

- Chcesz żebym z tobą poszedł? - spytał, gdy widział, że wysiadam.

- Nie musisz, za chwilę wrócę. - odparłam i ruszyłam do budynku.

Syn Mojego OjczymaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz