Sara musiała umrzeć i umarła; Krótko po opuszczeniu inkubatora. To były słowa króla, Vegety III. Słyszałam je wtedy. Słyszałam je prawie w każdym swoim koszmarze. Nie tylko w nocy. Może to i lepiej? Nie miałam pojęcia, co by się ze mną stało, gdybym jednak przyznała się do swego pochodzenia. Skoro nie mieli oporów w zlikwidowaniu pary królewskiej, ja tym bardziej musiałabym zniknąć. Jeszcze spróbowałabym wyjawić swemu bratu, co zaszło na naszej planecie naprawdę. A tak wszechświat został okłamany. W obecnej sytuacji nie planowałam z nikim dzielić się prawdą. Życie było mi zbyt drogie. I chęć odnalezienia ostatniego członka rodziny. Na świecie nie było nikogo, kto by potwierdził moją tożsamość poza Natto i Vegetą. Syn Nappy nie zamierzał mnie wydawać. Jego ojciec był od lat opiekunem mego brata, a później towarzyszem broni. Ocalałe dzieciaki mnie nigdy wcześniej nie spotkały. Nie należały do elitarnych rodzin i mieszkały w koloniach.
Czas na niewolniczej planecie płynął, a ja nie mogłam być księżniczką niedobitków. Nim jednak opuściłam statek matka wraz z Repperem Natto wyszeptał, że czas zacząć posługiwać się innym imieniem. Obawiał się, że gdy tylko Changeling i jego cała szemrana klika dowie się, kim tak naprawdę byłam, mogliby zgotować mi coś gorszego niż śmierć, którą do tej pory dane mi było oglądać. Nie pytał mnie o zdanie, nie dał szansy samej zdecydować, dla niego byłam tylko małym szczeniakiem, którego trzeba ocalić przed zagładą. Rzucił szybkim Ragine do ucha, a potem go zabrali. Raigne... Chwilę mi to zajęło, nim pojęłam, iż tak miałam od tamtej pory na imię.
Od czasu pojmania minęło dużo czasu, a mimo to gniew i ból się nie pomniejszał. Planeta, na którą mnie zesłano, nie pomagała. Rósł jak grzyby po intensywnym deszczu. Pobratymiec, który ocalał, potajemnie próbował mnie szkolić. Widząc moją nieporadność, wiedział, że jeśli nie nauczę się być wojowniczką, moje szanse spadną do zera. On planował ucieczkę z tego miejsca i tylko po to byłam mu potrzebna. Nie interesowało go, kim byłam, gdzie do tej pory przebywałam. Uważał, że skoro razem wylądowaliśmy w tym bagnie, mogliśmy sobie pomóc wzajemnie.
Niezliczoną ilość razy wspomagałam pobratymca w przemycaniu wszelakich przedmiotów. Wielokrotnie byłam zmuszona oddać mu swoją skromną porcję jedzenia. On się ze mną w ogóle nie patyczkował. Byłam zwykłą smarkulą bez żadnego przygotowania bojowego. Zwyczajnie był silniejszy. On, w przeciwieństwie do mnie wiedział, jak posługiwać się energią; Potrafił latać, może nie zbyt majestatycznie, ale jednak. Godziłam się na wszelakie poniżenia, byleby przetrwać. Jeśli w ten sposób miałam do czegoś dojść, a on mógłby mnie stąd wyciągnąć, byłam gotowa na wszystko. Chciałam po prostu uwolnić się z tego potwornego miejsca i odnaleźć brata. Musiałam zapomnieć o królewskiej krwi i poddać się dzieciakowi z kasty robotniczej.
Niestety kilka miesięcy po naszym osadzeniu na więziennej planecie Repper wdał się w bójkę podczas kradzieży i przypłacił to życiem. Zostałam zupełnie sama. Przepłakałam wiele dni i nocy, będąc pewną, że zostanę tutaj już na zawsze. A może któregoś dnia ktoś poderżnie mi gardło albo zwyczajnie upuści głaz na mą głowę? I tak miało się stać. Gdy deszczowego dnia przybył po mnie najokrutniejszy ze stworów, jakie do tej pory poznałam — Dodoria. Prowadził mnie nie tylko na przesłuchanie, ale i egzekucję. Wtedy coś we mnie pękło. Nie chciałam umierać i choć wiedziałam, że nie mam szans to i tak się postawiłam jego ludziom. Chwila, w której pokazałam swoje wojownicze zalążki, uratowała mnie przed szybką śmiercią, jednocześnie skazując, na comiesięczne tortury, z których ledwo wychodziłam z życiem. Dokuharianina* to bawiło, a ja coraz bardziej żałowałam, że nie miał zamiaru się nade mną ulitować i wysłać na tamten świat. Różowy potwór był pewien, że należę do rodziny królewskiej. Złapał mnie przecież feralnej nocy w sali tronowej. Nie miał jednak potwierdzenia i żył samymi domysłami.
CZYTASZ
Saiyan Princess | Dragon Ball
Fanfiction>>W trakcie korekty<< Małe dziewczynki szepczą między sobą, jak wspaniale byłoby zostać księżniczką. Móc mieszkać w wielkim pałacu, nosić piękne sukienki i marzyć, by któregoś słonecznego dnia poślubić księcia. Najlepiej tego z wyśnionej...